-Organizujemy zbiórkę pieniędzy na wycieczkę do pieprzonego Londynu! - powiedział z entuzjazmem w głosie czerwonowłosy.
-Poważnie? Super! - w sumie fajnie by było pojechać do Londynu - A jaki koszt?
-Podobno najlepiej by było przynieść po 50$ na osobę, lub więcej. -rzekł obojętnie.
-Czemu więcej? Nie rozumiem. - mówił nie jasno, nie wiedziałam już o co mu chodzi.
-Jesteś głupia czy udajesz? - warknął - Nie każdego stać na taki wyjazd idiotko, więc zamie... połamać cie gospodarzyku? Nie wtrącaj mi się w rozmowę! - słyszałam jakieś krzyki w tle, pewnie Nataniel zwrócił mu uwagę - Na czym skończyłem? Aha, zamierzamy pomóc tym co mają mniej od nas i zafundować im wyjazd.
-Podoba mi się ten pomysł, pomogę. - powiedziałam pewnie - Aha i jeszcze jedno, nigdy więcej nic do mnie nie mów typie. Jesteś podziurawiony psychicznie, żegnam. - i się rozłączyłam, nie będę więcej wysłuchiwać wyzwisk i obelg.
Idiota.
********
Nazajutrz pełna sił, bez kataru i gorączki weszłam pewnym siebie krokiem trzymając na ramieniu torbę, a w dłoni kopertę z 1000$. Skąd tyle gotówki? Rodzice dobrze zarabiają i przy okazji w wakacje pracowałam trochę. Pieniądze odkładałam na studia, chciałam dostać się na jakąś dobrą uczelnie, a nie jestem pewna czy dostanę stypendium, więc każde pieniądze się liczą. Ale tutaj ważni są ludzie, to co robimy, każdy człowiek jest ważny. Nie można nikogo zaniedbywać, nawet jeżeli ma mniej od nas i nie stać ich na to co nas.
Zapukałam do gabinetu pani dyrektor.
-Dzień dobry. - powiedziałam z uśmiechem.
-Witaj Chloe, co ciebie tutaj sprowadza?
-Zostałam wczoraj poinformowana, że jest organizowana wycieczka. - pokiwała głową - Również dostałam informację o tym, że potrzebne są pieniądze na sfinansowanie wyjazdu również innym.
-Tak, wszystko się zgadza. Ale do czego zmierzasz kochanie? - spojrzała na mnie zamyślona.
-Niech pani przyjmie kopertę, jest tam opłata za mnie i za osoby, które tego potrzebują. - nie dałam jej dojść do słowa - Dziękuje i do wiedzenia.
Czułam, że zrobiłam dobry uczynek.
*****
Siedziałam na lekcji historii, zamyślona. Nagle z głośników rozbrzmiał głoś naszej kochanej pani dyrektor.
-Próba, raz, raz. Witajcie uczniowie Słodkiego Amorisu! Już pewnie wszyscy wiedzą o planowanej wycieczce za granicę i pomocy w zbieraniu funduszy. Jednak na tą chwilę zaprzestajemy zbieranie pieniędzy do sfinansowania wycieczki. - usłyszałam w klasie hałas, wszyscy byli zdziwieni - Ale spokojnie! To nie tak, że się poddajemy. W godzinach porannych przyszła do mnie do gabinetu pewna uczennica, nazwijmy ją Super C. Przekazała mi kopertę, nie zgadniecie ile przekazała nam darowizny. Całe 950$ ! - i znowu usłyszałam za sobą hałasy - Dzięki niej wszyscy pojadą na wycieczkę! Ale to nie koniec niespodzianek. Na długiej przerwie niech każdy stawi się w sali gimnastycznej.
***
Wszyscy na przerwie kierowaliśmy się do sali gimnastycznej. Nikt nie wie o co chodzi, nawet Peggy. Wchodząc do sali widziałam już stojącą na scenie panią dyrektor.
-Pewnie się zastanawiacie dlaczego zabieram wam wasz cenny czas na przerwie obiadowej. Spróbuję się streszczać. - usłyszałam, że ktoś klaskał, odwróciłam się i tak jak myślałam, Kastiel. - Dziękuje Kastielu za poparcie. Więc kazałam wam tu przyjść z jednego powodu. Ten powód to Super C. Zagramy w pewną grę.
-Na czym będzie polegać. - zapytał ktoś siedzący przede mną.
-Musicie odkryć kim ona lub on jest. Po całej szkole będą pochowane wskazówki, informacje, również błędne, by nie było za łatwo. Do końca przyszłego tygodnia macie czas. Kto pierwszy odgadnie kim jest Super C dostanie apartament w Londynie na czas wycieczki, z nieograniczonym czasem. Wszelkie wątpliwości lub propozycje kim jest ta osoba proszę zgłaszać mi, czekam! A i jeszcze jedno, apartament będziecie dzielić z Super C. Powodzenia!
To będzie się działo...
CZYTASZ
Warta chwili || Słodki flirt
FanfictionCzy każdy człowiek przy zmianie otoczenia jest tą samą osobą? Czy aby na pewno? Chloe z bardzo cichej osoby, zmieniła się w towarzyską i pomocną uczennicę szkoły Słodki Amoris. Jednakże okazuje dość często swoją ciekawską i przebiegłą stronę. Jak za...