{Kwiecień part 2}

1.5K 79 35
                                    

Od ostatniej imprezy sporo się porobiło. Z dobrych stron to zaprzyjaźniłam się z Zuzą, a ze złych to Kuba się na mnie obraził. To za te narkotyki... Pobił się z Maciejką i nie odzywa się do mnie... Ale chyba nadal jesteśmy parą!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

19 kwietnia, godzina 13:21, Warszawa

Siedzę aktualnie na kanapie w salonie. Obok mnie siedzi Kuba. Nie odzywamy się, a atmosferę można wręcz ciąć nożem. Co mu tak odbija? To tylko jednorazowa zabawa.

- Roksi, - *no patrzcie, potrafi się odezwać!* - dlaczego to wzięłaś? - schował twarz w dłoniach.

- Byłam pijana, poza tym jestem dorosła i umiem o siebie zadbać! To była moja decyzja - zwróciłam głowę w jego stronę.

- Ale to Maciek ci to zaproponował. Powinienem być przy tobie, ale wolałem upić się do nieprzytomności. Kocham cię, i nie chcę, żebyś w to wpadła! - chwycił mnie za rękę.

- To nie był powód, żeby nie odzywać się do mnie przez dwa tygodnie! Wiesz co, a może to ja jestem winna? Ja to wzięłam! - wkurzyłam się.

- Po części na pewno! Zgodziłaś się, a to już coś! - gwałtownie wstał z kanapy. - Boję się o ciebie, rozumiesz?

- Rozumiem, albo nie, jednak nie. Nie rozumiem dlaczego w takim razie się do mnie nie odzywałeś! - też wstałam.

- Nie masz rozsądku? Byłem zły! To normalne, chyba, że musisz być ciągle w centrum uwagi! - podniósł głos.

- Co?! Teraz widzę, to rzeczywiście ja nie mam rozsądku! - sprawiłam mu na policzku czerwony ślad. - Wychodzę, wrócę późno albo wcale.

Weszłam do przedpokoju. W pośpiechu ubrałam buty i kurtkę ze skóry. Widziałam, jak zdezorientowany chłopak odprowadza mnie wzrokiem jednocześnie masując policzek.

Wyszłam z mieszkania zabierając uprzednio torebkę i klucze. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, który akurat teraz musiał zadzwonić. Mateusz, cudownie!

- No hej bae! - zawsze się ze mną tak witał. - Co ty na to, żebyśmy poszli dzisiaj razem na obiad?

- A nie mogę wcześniej do ciebie wpaść? Musimy pogadać - dodałam cichszym głosem.

- Jasne, wbijaj. Kuba niech też przyjedzie - na te słowa poczułam dziwne ukłucie w sercu. - Halo? Jesteś tam?

- A, tak, jestem. Kuba nie przyjedzie, będę sama. Do zobaczenia! - rozłączyłam się.

Postanowiłam zamówić taksówkę. Jeszcze raz zadzwoniłam i po chwili siedziałam w ciepłym samochodzie. Podałam adres domu Żaby i ruszyliśmy.

Zapłaciłam kierowcy i stanęłam przed drzwiami Żabsona. Nacisnęłam dzwonek i po chwili stanął w nich Mati.

- Hej! - przytulił mnie podnosząc moje ciało do góry. - Chodź, rozgość się.

Na polecenie chłopaka zdjęłam buty i kurtkę. Odwiesiłam ją na wieszak i weszłam do salonu. Mieszkanie Mateusza zawsze mi się podobało, dominuje tu głównie granat i biel.

Usiadłam na kanapie, a zaraz obok mnie Żaba. Postawił przed nami dwie szklanki z sokiem i spytał

- Czemu chciałaś się spotkać? - objął mnie ramieniem.

- Pokłóciłam się z Kubą... - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza. Natychmiast Żabson ją starł.

- Auć, a o co poszło?

Ty i ja, to nie pasuje || Quebonafide ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz