{Styczeń part 1}

5.9K 133 97
                                    

31 grudnia 2017, godzina 22.17, Warszawa

Miało być normalnie... Sylwester, zabawa, normalna impreza. Potem ten głupi wybryk, musiałeś? Czy ty nigdy się nie nauczysz? Na błędach chociażby?

Ok, zacznijmy spokojnie, bez drastycznych scen. Jestem Roksana, a cała ta opowieść to zbiór miesięcy w których go poznałam... Kuba Grabowski. Ten chłopak, który zmienił moje życie...

Na imprezie sylwestrowej umówiliśmy się w mieszkaniu Krzyśka (KrzyKrzysztof). Dowiedziałam się, że zaprosił naszych wspólnych znajomych, ale ma być też kilka osób, których nie znam. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować, domówka jak w klubie - alkohol, tańce, karaoke itd.

O 22 stawiłam się przed drzwiami apartamentu Kondrackiego. Podjechałam taryfą razem z moją przyjaciółką Kingą. Nacisnęłam dzwonek, a po sekundzie w drzwiach stanął hypeman.

 - O, super jesteście! - uśmiechnął się. - Wchodźcie, pomożecie przed imprezą.

No właśnie, nie dodałam, że przyjęcie jest na 23, a my jako te 'kulturalne', przyjechałyśmy pomóc w przygotowaniach. Nie spodziewałam się, że tak to się obróci...

Weszłyśmy do mieszkania i standardowo zobaczyłyśmy ogromy salon z widokiem na centrum Warszawy. Barek przy aneksie kuchennym był otwarty, jak to normalne u Krzycha. Stał przy nim chłopak starszy od nas, cały w tatuażach. Rozkładał właśnie kieliszki, więc nawet nie zwrócił na nas uwagi.

 - Que, to są Roksi i Kinga, dziewczyny, to Kuba. - Krzysiek szybko nas przedstawił.

 - Siemka, Kuba, Quebo, Quebonafide, jak wam wygodniej - nieznajomy odwrócił się w naszą stronę. - Pomożecie? - wskazał na stos szklanek.

 - Po to jesteśmy! - uśmiechnęłam się. - Co mamy robić? - odwróciłam się do gospodarza.

 - Najpierw to wy zdejmijcie kurtki. - zaśmiał się. - Tam macie wieszaki. - wskazał na kawałek białej ściany.

Bez wahania zciągnęłyśmy z siebie nasze płaszcze i zostawiłyśmy je w przedstawionym wcześniej miejscu. Zanim zabrałyśmy się do roboty, poszłyśmy do łazienki na poprawki makijażu. Kinga wepchnęła mnie do pomieszczenia i zatrzasnęła drzwi.

 - Ej, co ty robisz?! - krzyknęłam, gdy zamknęła drzwi na zamek.

 - Wiesz, kim jest Quebonafide? - była cała podekscytowana.

 - Nie za bardzo, to ten koleś co tutaj jest, nie? - nie ogarnęłam.

 - Koleś?! Roksi, to najlepszy raper na świecie! Pamiętasz ten koncert, na którym byłam tydzień temu?

 - No, i co? - nie odczuwałam tego samego entuzjazmu co ona.

 - Taconafide, to duet Taco Hemingwaya i właśnie Quebonafide! Jejku, nie wiedziałam, że Kuba tu będzie! - wręcz skakała z radości.

 - Okej? Tylko błagam, możesz z nim rozmawiać, ale nie zachowuj się jak psychofanka! Co on o nas pomyśli? - lekko się przejęłam.

 - Dobra... - entuzjazm prysł.

 - Chodź im pomożemy, bo pomyślą, że uciekłyśmy. - zaśmiałam się.

Wyszłyśmy z pomieszczenia i wróciłyśmy do kuchni.

 - Co tak długo? Szczura zobaczyłyście? Piszczycie jak dzieci! - Krzychu wyszedł zza kolumny.

 - Nie, tylko rozgrzewamy gardło przed karaoke! - Kinga skłamała, ale dla dobra sprawy!

On tylko dziwnie na nas popatrzył i wskazał na szafkę przy telewizorze. Podeszłam i po otworzeniu zobaczyłam stosy serpentyn. No tak, balony są, ale Kondracki jest fanem tych holograficznych tasiemek, więc nie może ich zabraknąć.

Ty i ja, to nie pasuje || Quebonafide ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz