{Marzec part 1}

1.9K 87 29
                                    

Kolejne koncerty, kolejne dawki pozytywnych emocji. Dzisiaj gramy już szósty koncert, w Warszawie. Jest to przy okazji dzień moich urodzin! Chłopaki oczywiście dobrze o tym wiedzą i spodziewam się czegoś WOW, bo co jak co, ale to wariaci, moi wariaci...

3 marca, godzina 6:33, Warszawa

*Krzysiek POV*

Dzisiaj Roksi ma urodziny, więc organizujemy jej niespodziankę. Pewnie się wkurwi, że budzimy ją o tej porze, ale walić. Mamy tort, alkohol, balony, prezenty, normalnie wszystko!

Po cichu wchodzimy do pokoju, który dzieli razem z Que. On na szczęście spał dziś u mnie, więc nie musiał jej budzić. Otworzyłem drzwi i upewniłem się, że śpi. Wtedy się zaczęło, musi się kurwa udać!

Całą ekipą wbiegliśmy do pomieszczenia i zabraliśmy się do roboty. Jedni wieszali balony, ReTo i Żaba przynieśli tort, który położyli na stoliku, alko rozłożyłem na szafce nocnej. Quebo przygotowywał jeszcze mikro, zaśpiewa jej swoją, już dopracowaną, piosenkę ,,Candy".

Całość zajęła nam jakieś 20 minut. Po tym czasie wyszliśmy i rozmawialiśmy po cichu pod samymi drzwiami. Jeszcze minutka, jest! Punkt siódma!

*Roksana POV*

Poczułam lekkie szturchanie w ramię. Kilkoma mało chętnymi mrugnięciami pobudziłam się do życia. Nad sobą ujrzałam Kubę, który patrzył na mnie jak w obrazek.

 - Wstawaj bae - rozciągnął usta w uśmiechu ukazując złote nakładki.

 - A która jest? - chciałam sięgnąć po telefon, ale moja ręka została przechwycona przez Que.

 - Odpowiednia... - szepnął mi do ucha.

 - Co ty pie... - podparłam się na łokciu i zauważyłam magię...

Za łóżkiem stała cała wesoła ekipa i nasi raperzy, którzy gdy zobaczyli mój zdziwiony wzrok zaczęli śpiewać ,,Sto lat". Rozpłakałam się, kim ja dla nich jestem?

 - Zanim was wytarmoszę, powiecie mi która godzina? - ledwo mogłam się odezwać.

 - Dokładnie to 7:02! - Żaba wyciągnął iPhone'a z kieszeni, lecz natychmiast go schował. - Dzisiaj cały dzień dla ciebie!

 - Ale koncert! Jedziemy prawda? To dziś?! - spojrzałam nerwowo po wszystkich uśmiechniętych mordkach.

 - Jasne, nie jesteś aż tak ważna, żeby odwoływać dla ciebie koncert! - Quebo machnął obojętnie ręką.

 - I tak was kocham, idioci! - wstałam z łóżka, i od razu zostałam otoczona przez wesołą gromadkę.

*godzinę później...*

Siedzimy na śniadaniu w stołówce. Wszyscy rozmawiają, ale ja najbardziej zacięcie dyskutuję z Igorem.

 - Proponuję na wstępie zaśpiewać ,,Euforię", żeby zacząć w miarę spokojnie. Potem już ogień na maxa! - ReTo, nigdy na koncercie nie byłeś?

 - Powinno być tak: ogień na start, w trakcie przeplatać spokojne i szybkie kawałki, na koniec ostatnia ostra piosenka i bisy. - przedstawiłam swoją opinię.

 - Ech, wygrałaś... - zrezygnowany podrapał się po karku. - Będzie dokładnie tak, jak mówisz...

 - Kobiety nie przegadasz! - oparłam mu głowę na ramieniu, a Kuba dziwnie podskoczył na krześle.

*pół godziny później...*

*Kuba POV*

Roksana siedzi z chłopakami w altanie na dworze, a ja zamknięty w pokoju. Nie tak, że nie chcę. Chcę, nawet bardzo, tyle, że po tym , jak przytuliła się do ReTo tak źle się czułem...

Ty i ja, to nie pasuje || Quebonafide ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz