{Marzec part 2}

1.7K 82 16
                                    

Minął tydzień, dzisiaj gramy koncert w Łodzi, mam tam kuzynkę, która zarzekała się przez telefon, że przyjdzie. Pewnie spytacie co ze mną i z Kubą? Jesteśmy parą, chyba... Nikt nie odważył się zrobić nic więcej, poza tym, że zachowujemy się jak PARA. Ale nią nie jesteśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

29 marca, godzina 16:55, Łódź

Jedziemy właśnie na Atlas Arenę, aby przygotować sprzęt. Żeby uniknąć natarczywych fanów ja z wesołą ekipą jadę jednym autem, a nasi raperzy drugim. Koncert zaczyna się o 20:00, ale no... Chyba tłumaczyć nie muszę.

- Jesteśmy! - Wojtek szturchnął mnie w ramię, bo zaczęłam już przysypiać.

- Naaareszcie! - przeciągnęłam się.

Wysiedliśmy z samochodu i chłopaki wzięli się za sprzęt. Mieliśmy ze sobą Krzyśkowego szampana, jakieś ubrania i plakaty, ciuchy raperów na przebranie itp. Zabraliśmy swoje rzeczy i weszliśmy do budynku.

- Witam, ja jestem Krzysztof - pokazał plakietkę z napisem ,,Artysta". - a to fotograf Wojciech, gość VIP, - wskazał na mnie - sprzedawca oraz dwóch DJ-ów. - pokazał na Maćka, Ike'a i Myszkę.

- Dobrze, zapraszam za mną! - pan z ochrony uśmiechnął się ciepło.

Poszliśmy za nim i w sekundę znaleźliśmy się za kulisami ogromnej sceny. Każdy z nas otrzymał plakietki z napisami kolejno: fotograf, sprzedawca, VIP, DJ. Zawisły na naszej szyi, a wtedy ochroniarz odszedł.

Moyes i Ike od razu zabrali się za sprzęt, Maciejka poszedł na stoisko porozkładać koszulki, kubki, czapki itd., a ja z Krzyśkiem poszliśmy do garderoby chłopaków, którzy byli tu przed nami.

- Siema! - Krzychu bez pukania wparował do pomieszczenia.

- Hej, gdzie reszta? - podszedł do nas Kuba obejmując mnie w pasie.

- Na swoich stanowiskach, sir! - hypeman zasalutował jak w wojsku.

- Roksi, mogę cię prosić? - drzwi do kolejnego pomieszczenia się otworzyły i stanął w nich Fifi.

- Jasne! - puściłam Quebo i poszłam w stronę Taco.

Weszłam do pokoju wyglądającego jak studio nagraniowe, wróć, to jest studio nagraniowe!

- Po co tu przyszłam? - spytałam zdezorientowana w kierunku stojącego przy ścianie Szcześniaka.

- A co się robi w studiu nagraniowym? - przewrócił oczami.

- Co? Mamy... Nagrywać? - gestykulowałam nerwowo rękami.

- Słuchaj, robimy Que niespodziankę. On napisał taki tekst, - podał mi zgniecioną, podartą kartkę. - i chcę, abyś w końcu to zaśpiewała.

Znowu ta piosenka, ta, która budzi we mnie najmilsze wspomnienia i emocje. Miała tytuł ,,Candy", tak przynajmniej głosił napis nad refrenem. Żółtym zakreślaczem zaznaczone było kilka linijek napisanych innym charakterem pisma.

- To co masz podkreślone, - wskazał palcem. - to masz zaśpiewać. Podkład już znasz, bo jest praktycznie identyczny co reszta piosenki. Stawaj przy mikrofonie.

Posłusznie wykonałam jego polecenie i założyłam słuchawki. Do moich uszu dobiegła spokojna melodia, więc kiedy doczekałam się odpowiedniego momentu zaczęłam śpiewać.

Zakończyłam piosenkę lekkim przeciągnięciem ostatniej litery i odwiesiłam słuchawki na stojak. Usiadłam na czarnym skórzanym fotelu i wpatrzyłam się w stojącego przy komputerze Filipa.

Ty i ja, to nie pasuje || Quebonafide ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz