Drei 🖤 Stephan Leyhe 🖤

514 94 49
                                    

Stephi, długo zastanawiałem się, czy powinienem cię tu umieszczać. Większość tych ludzi zrobiła mi takie świństwa, że aż trudno jest mi to opisać. Natomiast twoją jedyną winą była nieodwzajemniona miłość względem mnie.

Kamil westchnął. Bał się, że w jego przypadku kaseta będzie równie podobna.
W końcu czym różnił się od Leyhe? Większym zainteresowaniem i strzępkiem miłości, który nie wzniecił w nim niczego?

Pamiętasz Stephi ten dzień, kiedy powiedziałeś, że czujesz do mnie coś więcej? Był to piątek, maj, wieczór, jakieś pół roku po tym, co zrobił mi Richard i jakieś półtora od tego, co uczynił Markus. Próbowałem grać twardego, jednak czułem, że jestem w kawałkach, przecież byłem tylko człowiekiem. Oddychałem, płakałem, załamywałem się. Wtedy, tego wieczoru, ponownie przyszedłeś do mnie, aby mnie wesprzeć i pomóc mi z tym wszystkim. W sumie nawet nie wiedziałeś z czym. Nigdy nie powiedziałem ci o czynie Richarda, a ty tak naprawdę nie pytałeś, nie naciskałeś, po prostu trwałeś. To w jakimś sposób było urocze, poza tym  bardzo się z nim przyjaźniłeś, więc  nie chciałem psuć ci opinii o nim. Odciąłem się od całej niemieckiej kadry, która początkowo próbowała dowiedzieć się, co się stało, jednak potem większość odpuściła, prawie wszyscy, ale nie ty Stephi. Byłeś ze mną gdy miewałem ataki paniki, ocierałeś moje łzy, gdy miałem koszmary, po prostu przy mnie trwałeś; znosząc dzielnie moje wyzwiska, krzyki, wahania nastrojów. Próbowałem się dowiedzieć dlaczego to robisz, chociaż odpowiedź była taka oczywista i można by rzec niewinna, czyli zupełnie taka jak ty. Pamiętam, że wówczas powiedziałeś mi coś, co zaważyło na naszej przyjaźni. Podejrzewałem to wcześniej, jednakże nie chciałem wychodzić z inicjatywą, ponieważ się bałem, ba! Możesz nazwać mnie tchórzem, który uciekał przed miłością. W końcu jak można było pokochać takie potwora jak ja? Sam nie mogłem patrzeć na siebie w lustrze, więc jak ktokolwiek mógł obdarzyć mnie tak pięknym uczuciem? Podejrzewałem, że robiłeś to z litości. Naprawdę nie mogłem uwierzyć, że byłeś we mnie zakochany, chociaż gdy się nad tym głębiej zastanowiłem to wszystko złożyło się w logiczną całość. Te twoje spojrzenia, którymi obdarowywałeś mnie, kiedy myślałeś, że nie patrzę, twoja troska o mnie. Wiesz Stephan, może gdyby nie wydarzenia z Markusem i Richardem coś, by z tego wyszło, jednak w tamtym momencie ja nie widziałem dla nas cienia szans. Postanowiłem, że definitywnie należy zakończyć naszą znajomość, przynajmniej w ten sposób chciałem sprawić byś się we mnie odkochał. Uwierz Stephi, ta gra naprawdę nie była warta świeczki. Ty byłeś za dobry, aby być z takim chłopakiem jak ja. Miałem zbyt wiele problemów i nawet gdybym bardzo chciał nie byłem w stanie ci się w pełni oddać, ponieważ od tamtego momentu w mojej głowie cały czas był czyn Richarda i obojętnie, co bym zrobił i tak nie potrafiłbym o tym zapomnieć. Mam nadzieję, że po tych prawie trzech latach nie czujesz już tego do mnie.

Kamil zaśmiał się przez łzy. Czy on naprawdę był taki naiwny i myślał, że od miłości da się tak po prostu uciec? Niestety, ale to niemożliwe. Stoch wiedział, że Stephan mimo  wszystko nadal go kochał, nawet pomimo śmierci. Dla Leyhe nie była ona granicą miłości i gdy czasem patrzył na niego na zawodach, dostrzegał jego zagubiony wzrok, uciekający do miejsca, które zawsze było zajęte przez niego. Niestety, ale w związku z tym, że Andreas wyznawał zasadę; consquetudo altera natura est, Stephan miał duże trudności by o nim zapomnieć.

Może zastanawiacie się dlaczego jest to jeden z powodów, przez  który popełniłem samobójstwo? Otóż moi drodzy, po tym jak zerwałem jakikolwiek kontakt ze Stephanem, on zaczął się staczać, chodził po klubach, nie pojawiał się na treningach, jego kariera wisiała na włosku, a ja byłem w pełni świadomy że to moja wina i to chyba bolało najbardziej. Pewnie teraz zastanawiacie się jakim cudem Stephan jakoś odbił się od dna? Pomógł mu w tym Karl, którego poprosiłem, doskonale wiedziałem, że młodszy....
Nie, tego wam nie zdradzę, ale Stephi jeśli teraz tego słuchasz, to w jakiś sposób obiecaj mi, że porozmawiasz z Karlem może przynajmniej w ten sposób wynagrodzę ci chociaż trochę to, co przeze mnie wycierpiałeś. Pamiętaj, że byłeś i, mimo wszystko, jesteś moim najlepszym przyjacielem, dbaj o siebie i spróbuj w jakimś stopniu o mnie zapomnieć, wiem że będzie to trudne, ale może z nową miłością dasz jakoś radę.

Nigdy ci tego nie powiedziałem, ale byłeś dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałem. Kocham cię, twój milka boy.

Kamil słuchając tego nagrania, nie mógł powstrzymać łez, nie wyobrażał sobie nawet jakie uczucia musiały targać Stephanem, gdy słyszał takie słowa z ust swojej miłości. Polak domyślał się, że Wellinger chciałaby Leyhe po jego śmierci był szczęśliwy i próbował go zeswatać z Karlem. Tylko czy to na pewno był dobry pomysł? Pchanie się w ramiona kogoś innego, nie potrafi ukoić bólu oraz straty, a Kamil był doskonałym tego przykładem.

Jego przemyślania przerwał dzwonek do drzwi. Poszedł otworzyć, a widok, który tam zastał zwalił go z nóg. Przed jego domem stał zapłakany Stephan Leyhe, wpatrujący się w niego błagalnie. Między nimi trwała cisza, którą przerwał Kamil.

-Stephan co ty tu robisz? - spytał smutno.

-Mogę wejść? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

-Tak - Kamil otworzył mu szerzej drzwi i wpuścił do siebie, mając wrażenie, że właśnie przekraczają wspólnie jakąś strefę intymności, która została zainicjowana przez Andreasa, będącego obecnym w ich sercach; złamanych i zupełnie nieprzygotowanych na ogrom wiadomości oraz zdarzeń, które doprowadziły ich do tego punktu.

Gdy dotarli do salonu, Stephan niespodziewanie wtulił się w niego i zaczął płakać. Kamil zaskoczony zaczął go pocieszać, szepcąc do ucha nic nie znaczące słówka, naprawdę nic nie znaczące; mówił do niego po polsku, recytując ulubioną bajkę z dzieciństwa. To podziałało uspakająco. Po chwili odsunęli się od siebie, nagle przemówił Stephan.

-Wiesz o kim będzie następna taśma? - spytał uważnie patrząc mu w oczy.

- Może herbaty? - wypalił głupio, bojąc się odpowiedzi, a raczej spodziewając się słów, które zostaną wypowiedziane przez Stephana.

- Nie? W ogóle mógłbyś się zachować dorośle. Chyba wiesz, po co tu przyszedłem - warknął, a jego głos przybrał oskarżycielski ton. Kamil był zdumiony jego nagłą zmianą nastroju.

- Niech zgadnę, właśnie oznajmisz mi, że następna taśma jest zaadresowana do mnie? - zapytał gorzko, pocierając swoje spocone dłonie o dresy, które błagały o to, by wrzucił je do pralki.

- Masz rację - stwierdził i rozłożył się na kanapie - To co, słuchamy? - zapytał, a jego twarz wyrażała smutek oraz zaciekawienie. W końcu każdy zastanawiał się nad swoją winą, chociaż niekiedy nie była ona bezpośrednia.

- Słuchamy - westchnął i usiadł obok niego, tak, że ich ramiona stykały się ze sobą. Była to jego pierwsza bliskość z inną osobą, od kilku tygodni, dlatego też poczuł jakąś dziwną błogość oraz spokój, ponieważ wiedział, że nie jest w tym sam. I czegokolwiek nie zrobił, miał w Leyhe swojego sojusznika; doskonale zdawał sobie sprawę z celów jego wizyty.

I kiedy usłyszał ten ochrypły głos, na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a serce zabiło mocniej, niemalże tak, jak za każdym razem, gdy przechodził obok niego.

Dreizehn ~ Andreas Wellinger ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz