Rozdział 2

295 19 1
                                    

Rozdział poprawiony

Bałam się, lecz wiedziałam, że jeszcze wiele będzie musiało się zmienić w moim życiu i odczuje na własnej skórze, co oznacza zło i ciemności.

Ahsoka Tano ( PW )

Obudziłam się w jasnym pokoju.

Poczułam mocny ból głowy, który na szczęście z każdą minutą odpuszczał.

Usłyszałam koło siebie szelest. Zwróciłam swoją głowę w stronę dźwięku i ujrzałam Mistrza Plo.

Leżał przy moich nogach, kurczowo trzymając mnie za rękę. Chciałam wstać, nie budząc przy okazji Mistrza. Niestety mój plan nie wypalił.

Plo otarł zaspane oczy i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

- Mała jak się czujesz? - spytał z troską.

- Chyba dobrze.

- Boli cię coś?

- Przed chwilą bolała mnie głowa, ale ból szybko minął - powiedziałam - Mistrzu, możesz mi powiedzieć co się stało?

- Kiedy wyszedłem od ciebie, zatrzymała mnie pokojówka i wręczyła mi dla ciebie ubrania. Zawróciłem i nagle usłyszałem twój krzyk. Puściłem się biegiem i znalazłem cię nieprzytomna na podłodze. Wiesz może co lub kto ci to zrobił? - spytał się, patrząc mi prosto w oczy.

- Nie wiem - szukałam w pamięci momentu przed ciemnością - Nie pamietam. Mam w głowie przebłyski zdarzenia. Widzę jak przez mgłę. Jakiegoś mężczyznę. Próbuje sobie jeszcze coś przypomnieć, ale mam pustkę w głowie.

- Pamiętasz może jak wyglądał? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Niestety nie. Chociaż... chyba miał długie białe włosy - odparłam zrezygnowana.

- Dobrze. Powinnaś teraz odpocząć - powiedział i wyszedł.

Zostałam sama. Nagle poczułam się senna.

Obudził mnie huk otwieranych drzwi. Przez nie wszedł medyk z brązowo-włosym chłopakiem.

- Anakinie mówiłem żebyś nie wskrzeszał bójek, bo coś sobie zrobisz. Jak zwykle nie słuchasz.

- Przepraszam, ale to on zaczął - bronił się.

- Nie obchodzi mnie to, kto zaczął. Siadaj - pokazał na krzesło - Muszę opatrzyć ci rękę.

Chłopak usiadł na krześle z grymasem na twarzy.

- Poczekaj, wezmę bandaże i wracam. Nie ruszaj się stąd - kazał i poszedł po potrzebne mu rzeczy, zamykając za sobą drzwi.

Obróciłam głowę w stronę stróżki światła, które padało przez małą szparkę pomiędzy zasłonami.
Poczułam wielką chęć, zobaczenia co za nimi jest.

Zeszłam z łóżka, podeszłam do dużych otwieranych okien i rozsunęłam ciężkie zasłony.

Wtem ujrzałam przepiękny ogród. Rosły w nim różne odmiany kwiatów, palm, drzew owocowych. Niektórych jeszcze nigdy nie widziałam.

Poczułam, że nie potrafię nasycić wzroku tym widokiem, musiałam tam wejść.
Tylko jak?

Wyszłam z pokoju dla chorych i zaczęłam szukać drzwi prowadzących do ogrodu. Na szczęście przy każdym z drzwi znajdowała się tabliczka, informująca, do czego służy dany pokój.

Trochę mi to zajęło, ale znalazłam duże drewniane drzwi z tabliczką „ogród".

Otworzyłam je i skierowałam się kamienną drużką w kierunku małego wodospadu.

Uklękłam przy nim i zobaczyłam w nim małe złote rybki, a także swoje własne odbicie. Zamknęłam oczy i poczułam słodki zapach kwiatów a piękno tej chwili, spotęgował szum wody.
Jaby czas się zatrzymał.

Nagle poczułam dotyk na swoim lewym ramieniu. Przestraszona szybko się odwróciłam i uderzyłam przeciwnika. Otworzyłam oczy.

- Przepraszam, zamyśliłam się i ty tak nagle się pojawiłeś - powiedziałam przestraszona i zakłopotana.

- Widziałem jak wychodzisz i postanowiłem, zobaczyć gdzie idziesz - odpowiedział, delikatnie masując ramie, w które go uderzyłam i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie - Jestem Anakin Skywalker z planety Tatooine, padawan Mistrza Obi-Wana Kenobiego. Możesz mówić mi Annie.

- Ahsoka Tano z planety Shili.

- Widziałem cię w pomieszczeniu dla chorych. Co ci się stało?

- Do końca nie wiem. A tobie? - popatrzyłam na jego rękę.

- Pobiłem się z kolegą. Ja mam poranioną rękę, ale on za to ma połamany nos - uśmiechnął się.

Nagle usłyszeliśmy krzyki medyka nawołującego Anakina.

- Chyba powinniśmy iść.

Poszliśmy w stronę hałasu.

W pomieszczeniu czekał zniecierpliwiony i poirytowany medyk z bandażami w rękach.

- Miałeś się nie ruszać. Same z tobą problemy - podnosząc głos, patrzył krzywo na Anakina.

Próbowałam schować się za Skywalker'em nie chcą, by mężczyzna krzyczał również na mnie.

- A ty młoda damo nie powinnaś leżeć i odpoczywać? Nie powinnaś nigdzie wychodzić. Jesteś na to za słaba.

Mówiłam, że próbowałam? Cóż na próbie się skończyło.

- Przepraszam - jedynie tylko to słowo mogłam wydukać.

- Co ja z wami mam - westchnął - Anakinie idź usiąść na krześle za, chwile do ciebie wrócę. A ciebie przypilnuje, byś trafiła do swojego łóżka.

Smutna usiadłam na łóżku.

Następnie podszedł do Anakina i zaczął bandażować mu rękę.

- Gotowe. Zapamiętaj, nie obciążaj jej ani tym bardziej się nie bij. Zrozumiano?

- Jak słońce.

- Możesz już iść.

- Bardzo dziękuje. Dowidzenia. Pa. - pomachał mi na pożegnanie.

- Pa.

~ Godzinę później ~

Nuda. Jedna wielka nuda. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie wytrzymam dłużej w tych czterech ścianach. Pomyślałam, żeby pójść do ogrodu, ale nie wiedziałam, czy bym mogła.

Wstałam z łóżka i zapytałam się medyka czy mogę pójść przewietrzyć się do ogrodu.

Pozwolił, ale nie na długo, bo mój organizm jest jeszcze słaby i nie mogę go za mocno obciążać.

W ogrodzie spotkałam Anakina.

Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać. Opowiadaliśmy sobie o naszej przeszłości, okazało się, że Anakin również nie miał łatwo.
Wychowywany bez ojca w niewolniczej wiosce.
Nagle dzwon wybił jedenasta. Niesamowite jest to, jak czas szybko leci przy dobrym towarzystwie. Ziewnęłam.

- Widzę, że ktoś tu śpiący jest. Czyżbym cię zanudzał? - spytał z rozbawieniem i udawanym smutkiem.

- Nie, no coś ty. Ty i nuda? Śmieszne - zaśmiałam się - Wiesz, chyba pójdę już spać, bo zasnę tu i będziesz musiał mnie zanieść.

Zaśmialiśmy się.
Anakin zgodził się ze mną, ziewając przy okazji. Tak, więc każdy poszedł w swoją stronę. Przed odejściem umówiliśmy się jutro o tej samej pozę w tym samym miejscu.

Kiedy weszłam do sali chorych, rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam, zmęczona dzisiejszymi wrażeniami.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I kolejny rozdział poprawiony.
Mam nadziej, że wam się spodobał.
Miłego dnia lub nocy.

Ahsoka TanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz