Rozdział 1

505 19 7
                                    


Rozdział poprawiony

Plo Koon ( PW )

Została mi przydzielona misja na Shili, polegająca na odnalezieniu ocalałych po ataku droidów. Wziąłem kilka klonów oraz medyków i polecieliśmy na planetę.

Gdy wylądowaliśmy, rozkazałem klonom sprawdzić każdy kąt planety i odnaleźć ocalałych.

Nagle usłyszałem szelest. Popatrzyłem w stronę dźwięku. Ujrzałem małą torgatunkę chowającą się za drzewami.

Chciałem do niej podejść, lecz gdy tylko robiłem jeden krok w przód, ona robiła dwa w tył.

Postanowiłem położyć mój miecz świetlny na ziemi i unieść ręce do góry, aby pokazać, że nic jej nie zrobię.

Pomyślałem, czy mógłbym użyć na niej mocy, lecz gdy chciałem to zrobić, poczułem, że to dziecko jest wrażliwe na moc.

- Spokojnie, nie bój się. Nic ci nie zrobię, Jestem mistrz Plo. Jak się nazywasz? - mówiąc to, podchodziłem do niej powoli.

- N-azywam się Ahsoka Tano - cichutko przedstawiła się. - Pomoże mi pan znaleźć rodziców?

- Oczywiście mała - wyciągnąłem w jej stronę rękę, zachęcając, aby za nią złapała.

Nagle podbiegł do nas kapitana Rex. Ahsoka schowała się za moimi plecami, kurczowo trzymając się mojej nogi.

- Mistrzu sprawdziliśmy cały obszar i znaleźliśmy wszystkich ocalałych. Większość jest w stanie krytycznym. Już wzięliśmy ich na statek, aby nasi medycy zajęli się nimi. Niestety nie mamy wystarczająco dużo leków oraz opatrunku. Pozostałych ocalałych okryliśmy kocami i daliśmy jeść.

- Dobra robota kapitanie. Weźcie rannych oraz resztę i lecieć z powrotem. Ja tu zostanę i jeszcze się po rozglądam.

- Tak jest! - pobiegł do pozostałych i rozkazał im aby pakowali rzeczy na statek.

Wziąłem Ahsokę za rękę i poszliśmy poszukać jej rodziców.

Po kilku godzinach nie udało nam się ich odnaleźć.

Poczułem mocny uścisk na dłoni. Wzrok Ahsoki był zwrócony w moją stronę. W jej dużych oczach widziałem pełno nadziei.

- Proszę pana, gdzie są moi rodzice?

Nie wiedziałem jak mam jej przekazać złe wieści. Jedynie odważyłem się mocno ją przytulić.

- Malutka wszystko będzie dobrze, zobaczysz - tuliłem ją do siebie.

Prawdopodobnie dziecko zrozumiało, co się stało z jej rodzicami przez mój gest oraz słowa, gdyż zaczęła płakać.

Po kilku chwilach torgatunka przestała płakać i wyczerpana zasnęła w mych ramionach.

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na swój statek. Ustawiłem kurs na Coruscant.

W czasie podróży Ahsoka wierciła się na krześle. Co chwile słyszałem jej szloch.

Postanowiłem użyć mocy, by odgonić koszmar z jej głowy. Do końca podróży było już spokojnie.

Ahsoka TanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz