Rozdział 13

131 4 2
                                    


Witam, witam. Dawno mnie tu nie było. Nie jestem pewna czy jeszcze ktoś to czyta, ale jeśli ktoś tu dotarł to życzę miłego czytania.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Vita odłożyła plik kartek i spojrzała na nas.

- Prawdopodobnie oni byli pierwszymi strażnikami.

- Może, a jest coś o dalszych losach planety?

Dla pewności Vita sprawdziła drugi raz tekst i pokręciła głową.

- Niestety, nie ma nic. Ani o planecie, ani o mieszkańcach.

Oparłam się o kanapę i zaczęłam intensywnie myśleć. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Lorens, kiedy ujrzał moją ekscytację, zerwał się z miejsca i stanął naprzeciwko mnie.

- Ani mi się waż myśleć, co teraz myślisz.

- Za późno — wyszczerzyłam się do niego i zaczęłam zbierać wszystkie materiały i informacje.

Wzięłam przerażonego Lorens'a za rękę i pognałam w stronę wyjścia. W porę przypominałam sobie, że wypadałoby podziękować i pożegnać się z naszym tłumaczem. Zostawiłam towarzysza w przedpokoju i wróciłam do salonu. Z rozpędem rzuciłam się w ramiona zaskoczonej Vitcie.

- Dziękuję bardzo za twoją pomoc. Dzięki tobie jesteśmy coraz bliżej odkrycia wszystkich informacji o strażnikach.

-Nie ma za co — zaśmiała się i przytuliła mnie mocniej — Jestem zawsze gotowa i chętna pomóc.

- Będę to miała na uwadze.

Wyszliśmy z Lorens'em obładowani, ale szczęśliwi i pełni energii na dalsze działania. Z radości zaczęłam cicho pogwizdywać. Przyjaciel patrzył na mnie podejrzliwie.

- Boje się zapytać co ci teraz siedzi w głowie.

Popatrzyłam na niego tajemniczo.

- Czyżby? Chętnie podzielę się moimi myślami.

Lorens westchnął.

- Ty się nigdy nie zmienisz.

- Jakoś nie narzekacza, poza tym, byłoby nudno beze mnie.

Chłopak załamał ręce i przyśpieszył kroku.

Zerknęłam na niego.

- Ej! Poczekaj na mnie!

Weszłam do pokoju cała zdyszana. Ten to dopiero ma chód. Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam zastanawiać się nad tą całą sytuacją. Co zrobić z tymi informacjami. Miałam mętlik w głowie. Postanowiłam zostawić to wszystko na jutro i na świeżo obmyślić plan.

Ziewnęłam i ułożyłam się wygodniej na łóżku. Poczułam jak powieki zaczęły samoistnie opadać i w końcu zasnęłam.

Poczułam, że coś jest nie tak. Pod moimi stopami czułam miękkie podłoże. Otworzyłam oczy i ujrzałam czerwoną pustynię. Zdezorientowana zaczęłam rozglądać się wokół siebie, lecz w zasięgu mojego wzroku nie było żywej duszy. Czułam lekki wiatr na policzkach. Niespodziewanie z piasku wyrósł wielki kamień, który emanował czerwonym światłem. Patrzyłam na to zjawisko z lekko uchylonymi ustami.

Jego wygląd zachęcał do podejścia bliżej. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Zamiast zastanowić się i pomyśleć, zignorowałam intuicje i podeszłam do minerału. Zafascynowana dotknęłam kamienia. Poczułam zimno na moich dłoniach. Tajemnicza powłoka ogarnęła moje ciało. Nie potrafiłam oderwać rąk od powierzchni minerału. Nagle w głowie zaczęły przewijać się różne sytuacje i miejsca, w których nigdy nie uczestniczyłam lub w których nigdy nie byłam. Obrazy zlewały się w jedno i nagle mój wzrok ogarnęła ciemność. Nie czułam wiatru na twarzy ani piasku pod stopami. Stałam na czymś twardym, lecz niestabilnym. Znienacka wokół mnie pojawiły się przeróżne barwy. Zielony, niebieski, różowy i czerwony. Łącząc się, tworzyły inne kolory. Patrzyłam na to oniemiała. Nigdy w moim życiu nie widziałam czegoś takiego. Nagle wszystko ustało i znów nastał mrok. Poczułam wibracje pod stopami. Spojrzałam w dół, wiedząc, że i tak nie zobaczę swoich stóp ani podłoża. Kiedy podniosłam wzrok, ujrzałam cztery małe planety.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ahsoka TanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz