Rozdział 11

95 6 0
                                        


- Koniec na dziś.

Zebrałam wszystkie rzeczy i szybko wybiegłam z sali. Widząc Lorens'a na korytarzu, przyśpieszyłam i wskoczyłam mu na plecy.

- Matko. Co ty robisz?! Chcesz mnie zabić?! - krzyknął na mnie, zrzucając mnie z pleców.

- Jasne, że nie, Jak możesz tak myśleć? Zły Lorens — pokiwałam palcem, będąc rozczarowana.

Odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie zdegustowany.

Widząc jego minę, wybuchłam śmiechem.

- Już, już. Żartuje. Nie bierz tego na poważnie. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o dzisiaj.

- Pamiętam. Nie musisz mi przypominać co godzinę. Przecież rozmawialiśmy rano. Nawet kazałaś mi napisać godzinę na ręce — podwinął rękaw i pokazał mi.

Poklepałam go po plecach i żegnając się, poszłam na kolejne zajęcia.

Weszłam do pustej sali. Nie było jeszcze mistrza, ale wiedziałam co mam robić. Rozciągnęłam szyje i ramiona. Następnie zajęłam się biodrami i nogami. Będąc rozgrzana, zaczęłam biec wokół sali. Przy piątym okrążeniu usłyszałam zbliżające się kroki. Błyskawicznie obróciłam się, zasłaniając się rekami. Poczułam drewnianą teksturę. Zrobiłam kilka kroków w tył i popatrzyłam na mistrza.

- Dobry refleks, lecz zamiast się wycofać, mogłaś zaatakować — podszedł do sprzętu, który był zawieszony na ścianie i wziął identyczny kij, którym mnie zaatakował.

- Dziś nauczymy się łączyć twoją moc z walką na miecze świetlne. Jak widzisz, dziś będziemy walczyć czyms bezpieczniejszym, lecz wyobraź sobie, że ten drewniany przedmiot jest prawdziwą bronią.

Popatrzył na kije w jego rękach, mówiąc dalej.

- Trening to nie tylko pokazanie swojej siły i pokazanie co się umie. Trzeba również nauczyć się analizowanie ruchów przeciwnika. Podłapać taktyki, wady od wroga i wykorzystać je przeciwko jemu.

Poszliśmy na środek sali i stanęliśmy naprzeciwko siebie. Anakin rzucił mi broń i ustawiliśmy się w bojowych pozycjach.

Wzięłam głęboki wdech i wytężyłam zmysły. Czułam, jak adrenalina przepływa przez moje ciało. Nie mogłam dłużej czekać. Postanowiłam zaatakować pierwsza i biegiem ruszyłam na mistrza. Byłam pewna, że mistrz jest gotowy na mój ruch. Wziełam mocny zamach, celując w głowe Anakina. Mistrz zasłonił się kijem i siłą popchnął mnie do tyłu. Szybko zareagowałam i przełożyłam broń do lewej ręki a drugą, wycelowałam w przeciwnika. Zamknęłam oczy, skupiając się na mocy i już miałam wystrzelić pociskiem w mistrza, lecz straciłam go z oczu. Dalej trzymając rękę przed siebie, rozejrzałam się po sali. Nagle usłyszałam dźwięk po mojej prawej i natychmiast wypuściłam ogień. Nikogo tam nie było. Skupiłam się bardziej, myśląc gdzie, Anakin może się schować. Poczułam, mocne kopniecie z tyłu. Wyladowałam na ziemi, uderzając mocno kolanami o podłoże. Przeturlałam się, unikając, nadchodzącego uderzenia bronią. Wstałam i rzuciłam się na Anakina. Zamachnęłam się i nasze kije się zderzyły. Każdy próbował powalić przeciwnika lub chociaż wytrącić broń. Nagle naszła mnie myśl. Wzięłam mój kij w obie ręce i puściłam moc wzdłuż broni. Niespodziewanie mój, jak i mistrza sprzęt do walki zapłoną jasnym światłem i uderzył w nas ogromną mocą. Upadliśmy na ziemie po obu stronach sali, a z naszych broni zostały jedynie wióry.

Kaszlnęłam kilka razy i wstałam, pochodząc do mistrza. Podałam mu rękę i pociągnęłam go do góry.

- Wszystko dobrze?

Ahsoka TanoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz