twenty five

508 46 13
                                    

-Co masz na myśli?- zapytał mnie młodszy

Ja uśmiechnąłem się chytro i przybliżyłem do Leo zostawiając na jego szyji mokre pocałunki, które blondynowi bardzo się podobały.

Przesuwałem się coraz niżej błądząc po jego klatce piersiowej i zostawiając gdzie-niegdzie malinki.

-Charlie..- jęczał do mojego ucha

-To dopiero początek skarbie..- szepnąłem do jego ucha przygryzając jego płatek.



-Wszystko mnie boli Charlie- powiedział cały obolały.

-No przepraszam, nie moja wina- odparłem całując go w policzek.- Ale nie mów, że ci się nie podobało

-No podobało- uśmiechnął się i wtulił w moj nagi tors robiąc ostatnią na dzień dzisiejszy malinkę, po czym lekko dmuchnął w podrażniony punkt.

-Kocham cię mały- powiedziałem patrząc prosto w jego oczy.

-Ja też cie kocham Charlie- odrzekł kładąc dłoń na moim policzku.

Jego oczy jak zwykle w takich momentach błyszczały niczym malutkie diamenciki. Lekko pocałowałem go zasysając się pod koniec na dolnej wardze. Leo przeciągle jęknął w moje usta pogłebiając pocałunek i przybliżając się do mnie.

-Czemu ty tak dobrze smakujesz?- spytałem obejmując go

-Mógłbym tobie zadać to samo pytanie- odparł chowając głowę w mojej szyji.

Po chwili ciszy Leondre zapytał.

-Charlie?

-Tak?

-Bo ogólnie..o tobie dosyć mało wiem, masz jakieś rodzeństwo, gdzie są twoi rodzice, gdzie się urodziłeś?- wypytywał.

Jeszcze wtedy nie wiedział, że samo "pytanie" o to dawało mi ból. Milczałem, nie potrafiłem o tym rozmawiać.

-Charls?- zapytał poraz kolejny

-Uh co?- odparłem

-Odpowiesz mi?

Ja zamiast cokolwiek powiedzieć po prostu wstałem i wyszedłem z pokoju. Leondre naprawdę za mało o mnie wie. Po prostu nie potrafie mu odpowiedzieć.

Mimo, że nikt tego nigdy nie wiedział, nikt się nie domyślał, to Leondre musi wiedzieć. Ja wiem co się działo w jego życiu, chcę mu się odwdzięczyć, ale czy ja w ogóle dam radę.

Usiadłem na drewnianym krześle w kuchni i oparłem ręce o blat stołu myśląc co mu właściwie powiedzieć. Czy zacząc od samego początku?

Po chwili jednak zauwazyłem blondyna w framudze drzwi spoglądającego na mnie. Dalej bałem się wypowiedzieć najmniejsze słowo w tej kwestii.

-Charlie, co się dzieje? Bez powodu wyszedłeś.- powiedział podchodząc do mnie. Widziałem w nim lekki lęk, że zrobi coś nie tak.

Czułem jak do moich oczu napływają łzy, mimo to musiałem to z siebie wyrzucić.

-Leondre, ja nie mam rodziców..- wydusiłem i zacząłem płakać.




aktywność jest lepsza, i'm proud
jutro scinam wlosy wkoncu god

jak myslicie, czemu nie ma rodzicow?

leoisking

Today Hetero Tomorrow Homo || ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz