twenty seven

448 38 7
                                    

Czułem się bezsilnie zwłaszcza, że teraz już w ogóle pogorszyłem całą sytuację. Nie wiedziałem czy do niego iść, czy go po prostu zostawić. Oba zachowania mogą to zepsuć już doszczętnie.

Postanowiłem pójść do niego, nie chcę go zostawiać tym bardziej teraz.

Powoli uchyliłem drzwi od naszej sypialni, w której znajdował się Charlie. Słyszałem jego płacz, widziałem jak drży. Powoli podszedłem do niego i usiadłem blisko jego osoby.

-Z..zostaw mnie..-wyszeptał, lecz ja nie miałem tego w planach.

-Nigdzie nie idę Charlie.- powiedziałem stanowczo spoglądając na niego.

-Daj mi spokój..- mówił do mnie.

-Charls, przepraszam rozumiesz?- chciałem to naprostować.

On po tych słowach już mi nie odpowiedział. Nie wiedziałem co o tym sądzić.

-Odpowiedz mi.-rzekłem stanowczo.

On wychylił swoją głowę z dłoni i niepewnie spojrzał na mnie.

Jego oczy przybierały barwę czerwoną od płaczu, był blady jak ściana, drżał przez cały czas.

-Przepraszam Charlie, nie wiedziałem, że to dla ciebie trudny temat..nie wiedziałem..- byłem bliski płaczu, lecz starałem się to powstrzymać.- Nie chciałem sprawić ci bólu, tyle dla mnie przecież zrobiłeś..

Charlie jeszcze przez chwilę przyglądał mi się po czym mocno przytulił. Wtuliłem się w niego ciesząc się, że w końcu choć trochę polepszyłem swoja sytuację.

-Po prostu nie mówmy już o tym, przysięgam, że kiedyś się dowiesz, ale..ale nie teraz..- mówił, lekko załamując się na ostatnich słowach.

-To twoja decyzja Charlie, poczekam...- zapewniłem go i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.

Przyglądałem się bardzo bacznie jego twarzy. Dalej widziałem barwę do złudzenia przypominającą czerwień w jego oczach, ale widziałem również szczery uśmiech skierowany w moją stronę. Po chwili moja linia widzenia zmieniła punkt, któremu się przyglądała. Były to jego usta. Spoglądając na nie lekko przygryzłem wargę, a on to zauważył. Przybliżyło się do mnie i delikatnie musnął moje usta.

Pocałunek był krótki, za krótki. Pragnąłem więcej. Zacząłem go zachłannie całować układając dłoń na jego wilgotnym od łez policzku.

-Dzikus.- rzekł w moją stronę, gdy lekko się od siebie odsunęliśmy.

-TWÓJ dzikus.- zaznaczyłem pierwsze słowo uśmiechając się.

-No tak.- Również się uśmiechnął.








Już mnie tak katują o te rozdziały, że hit

CALM DOWN SZATAN

/leoisking

Today Hetero Tomorrow Homo || ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz