Życie lubiło płatać mu różne figle, ba! Ostatnimi czasy zdawało się czerpać również z tego niezłą radochę, co rusz rzucając mu pod nogi kolejne kłody. Tak jak tę dzień wcześniej, która zmaterializowała się jako pewien całkowicie niepozorny chłopakna wózku. Przez niego, wczorajszego dnia stanął przy jakiejś granicy, a nawet w pewnym sensie udało mu się ją przekroczyć. Lim... Ten chłopak był dla niego wielką zagadką, ponieważ sam nie wiedział co powinien o nim myśleć. O posiłkowaniu się opiniami swoich przyjaciół mógł zapomnieć, ponieważ obydwoje przedstawiali go w zupełnie innym świetle. Nawet jeżeli podświadomie chciał zaufać Hyungwonowi, to... Ten strach widziany w oczach Minhyuka, skutecznie go powstrzymywał.
Wychodząc z uczelni już na samym początku zauważył chłopaka, którego nie spodziewał się widzieć. Momentalnie poczuł jak jego serce przyśpiesza do niezdrowo szybkiego tempa. Musiał na niego czekać, ponieważ, kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały. Nieznajomy uśmiechnął się zachęcająco i ruszył w stronę zestresowanego Hoseoka. Nie był gotowy na jakąkolwiek rozmowę, bał się kolejnego wybuchu Minhyuka i tego, co tym razem mógł sam wypaplać podczas rozmowy z Limem.
Wyjął słuchawkę, która jakiś czas dostarczała mu zbawiennie kojącej muzyki.
-Ty jesteś tym chłopakiem z wcześniej, prawda?- Zapytał przyjaźnie.
-Zgadza się...- Burknął niechętnie. - Przepraszam, ale śpieszę się.
Naprawdę miał zamiar się oddalić, ale szybko został zatrzymany przez swojego rozmówcę, który niemalże natychmiast zatrzymał go, mocnym uściskiem na ramieniu. Mimo tej groźnie wyglądającej sytuacji, nadal w jego oczach świeciły jakieś przyjazne ogniki, które sugerowały, że ich właściciel wcale nie jest groźny.
-Możesz nam poświęcić chwilę?- Zapytał, rozluźniając swój uścisk. - To naprawdę niewiele zajmie, a myślę, że tak będzie po prostu lepiej.
-Nam?- Powtórzył głupio.
-Ach... Mi i Changkyunowi.
Wonho, zmarszczył brwi i w jakimś naiwnym geście, rozejrzał się dookoła, by zlokalizować tego niepozornego chłopaka, który ostatnio tak bardzo miesza się w życie ich paczki. Nie dostrzegł go jednak. Shownu, który podchwycił to spojrzenie, niemalże natychmiast wytłumaczył.
-Niema go tu teraz- uśmiechnął się przepraszająco. - Jest na rehabilitacji, więc musielibyśmy podjechać w jedno miejsce.
-Dlaczego myślisz, że chcę gdziekolwiek z tobą pojechać, co?
Chłopak na jedną chwilę porzucił swój przyjazny wyraz twarzy, a przybrał taki bardziej... Zmęczony? Chyba dopiero w tamtej chwili Hoseok zrozumiał, że osoba, która stoi przed nim w rzeczywistości nie jest żadnym wrogiem, a jedynie kolejną ofiarą tego dziwnego sporu.
Hoseok westchnął ciężko.
-Słuchaj, ja wiem, że naprawdę nie chcesz tego robić- odezwał się po chwili. - Wcale ci się nie dziwię, Changkyun ostrzegł mnie, że pewnie naopowiadali ci o nim różnych rzeczy, ale... On nie jest, aż taki zły, wiesz? Owszem ma swoje dziwne odpały, kiedy strach do niego podjeść, ale w rzeczywistości jest dzieciakiem, które zostało skrzywdzone.
-Starasz się mnie do niego teraz przekonać, prawda?
-Dokładnie.
-I pewnie będzie jeszcze gorzej, jeżeli teraz odejdę?
Shownu momentalnie się zmieszał, ale to wystarczyło, by Hoseok wiedział, że miał w tej chwili racje. Tego właśnie się przez cały czas obawiał. W ostateczności tak naprawdę nie miał żadnego wyboru.
CZYTASZ
Roommate #Hyungwonho
Fanfiction!SLOWBURN! Czasami życie nie idzie po naszej myśli i chyba każdy musi się z tym zgodzić, nie? Hoseok również tak uważa. Jego życie totalnie ssie, ale chłopak za wiele z sobie z tego nie robi, ponieważ niesprawiedliwość, to coś co na świecie być musi...