-Daj mi to- westchnął zmęczony Hyungwon, gdy Hoseok spędził kolejną minutę na otwieraniu drzwi od ich mieszkania.-One mnie po prostu nie lubią- warknął, pozwalając, by Chae zabrał klucze z dłoni.
-Ręce ci się trzęsą- zauważył spokojnie, delikatnie odsuwając Hoseoka w tył i samemu przystępując do drzwi.
-Wydaje ci się...- mruknął, pocierając dłonie. - Po prostu jest zimno.
-Zdajesz sobie sprawę, że przed chwilą zaprzeczyłeś sam sobie?- Rzucił mu zaciekawione spojrzenie przez ramię. - Gotowe- uśmiechnął się lekko, odsuwając się i uchylając ostrożnie drzwi.
-Już?- Szepnął zaskoczony. - Te drzwi naprawdę mnie nie lubią...- Mruknął.
Wonho, bez słowa wyminął swojego przyjaciela, uchylając nieco szerzej drzwi i wślizgując się cicho do środka, słyszał jak za nim, Hyungwon robi dokładnie to samo. Chyba obydwoje mieli w sobie wystarczająco dużo optymizmu, by zakładać, że Kihyun zdążył już pójść do swojej sypialni.
-Wonho...- Usłyszał za sobą cichy głos Hyungwona. - Nadal martwisz się tym co widziałeś?
-Ej, ej- odwrócił się do niego, przylepiając na twarz lekki uśmiech. - Od kiedy to zamieniliśmy się rolami i ty martwisz się o mnie?
-To nie...
-Nie wiem, kiedy wy zamieniliście się rolami, ale ja wiem, od kiedy martwię się o was obydwu- usłyszeli zmęczony i nieco zachrypnięty głos.
Światło się zapaliło, co niemalże zmusiło ich do spojrzenia na swojego kolejnego rozmówcę, który stojąc na końcu korytarza, opierał się ramieniem o ścianę i wręcz świdrował ich wzrokiem. Mimo wszystko wcale nie wyglądał na złego, ba! Uśmiechał się do nich z tą wręcz matczyną troską w oczach, ale... Mózg Wonho projektował tylko jeden obraz... Obraz twarzy Yoo wykrzywionej w geście prawdziwej furii.
-Coś się stało?- Zapytał zmartwiony Kihyun, podchodząc do Shina i układając dłonie na jego ramionach. - Jakoś źle wyglądasz.
-Myślę, że go przewiało- zaczął szybko Hyungwon, nim Hoseok zdążył otworzyć usta. - Oddał mi swój szalik, żebym nie zmarzł.
-Och- wymknęło mu się. - W takim razie, chodźcie na herbatę, musieliście zmarznąć, co.
-Mamo, przestań...- Mruknął lekko zażenowany Wonho.
Kihyun spojrzał na niego zaciekawiony, a potem po prostu się szczerze zaśmiał i pokręcił głową.
-Nie marudźcie tylko chodźcie- Ponaglił. - Hyungwon, ty również.
-Dobrze... mamo- Uśmiechnął się.
-Dobraliście się- westchnął, w dalszym ciągu rozbawiony Yoo. - Wy się rozbierzcie, a ja pójdę wstawić wodę.
***
-Minhyuk na pewno się nie obudził?- Zapytał zmartwiony Hyungwon, co chwila rzucając spojrzeniem na drzwi od sypialni, w której znajdował się chłopak.
Całą trójką siedzieli przy stole w ich salonie, w dość niezręcznej atmosferze. Wonho i Hyungwon cały czas rzucali sobie zdenerwowane spojrzenia, a Kihyun, który ewidentnie to zauważał, jedynie ograniczał się do cichego upijania łyków swojej kawy, tłumacząc się tym, że zaraz i tak będzie musiał się szykować do pracy, więc i tak by nie zasnął.
-Nie obudzi się- zapewnił. - Wziął leki nasenne, więc mogę wam to nawet dać na piśmie.
Pozostała dwójka natychmiastowo spojrzała na niego zaskoczona. Chyba żaden z nich nie zastanawiał się, skąd w ogóle te leki się wzięły u nich w domu, kiedy Hyungwon je tak ochoczo brał.
CZYTASZ
Roommate #Hyungwonho
Fanfiction!SLOWBURN! Czasami życie nie idzie po naszej myśli i chyba każdy musi się z tym zgodzić, nie? Hoseok również tak uważa. Jego życie totalnie ssie, ale chłopak za wiele z sobie z tego nie robi, ponieważ niesprawiedliwość, to coś co na świecie być musi...