LVI

671 126 164
                                    

-Byłeś kiedyś zakochany, Wonho?

Chłopak otworzył zmęczone oczy i spojrzał zaspany na Hyungwona, o którego ramie się właśnie opierał. Po tym jak udało mu się uspokoić nieco Chae, postanowili przenieść się na kanapę i włączyć jakiś film, by tym sposobem zabić w jakiś sposób nudę. Niestety gdzieś tak w połowie filmu, przysnęło mu się właśnie w takiej pozycji.

-Chyba już ci mówiłem, że nigdy- westchnął smutno. - Naprawdę chciałem, ale... teraz nawet nie jestem pewien, czy coś takiego istnieje... Nie mówiłem ci o tym, naprawdę?

Hyungwon w tamtym momencie wyglądał na mocno zakłopotanego, zupełnie tak, jakby przeszukiwał w pamięci wszystkie rozmowy ze swoim przyjacielem. Jego zmartwiona twarz w tamtym momencie wydawała się dla Wonho niezwykle urocza i to właśnie, dlatego tak uporczywie postanowił się w nią wpatrywać.

-Zapomnij- mruknął, poprawiając się na ramieniu chłopaka. - To nawet nie było ważne.

-Nie- zaprzeczył szybko. - Już sobie przypomniałem, przepraszam –mruknął.

-Spoko, sam masz wiele na głowie, więc się nie gniewam, czy coś–ziewnął. - Ale... Dlaczego pytasz?

-A tak jakoś...

-Hyungwon... Jeżeli już zacząłeś o czymś mówić, to chyba wypadałoby skończyć, nie? No chyba, że nie chcesz ze mną rozmawiać.

- To nie tak...- zaznaczył szybko. - Po prostu... chce powiedzieć, że nic nie straciłeś -westchnął. - Bycie zakochanym to straszne uczucie.

-Kochałeś kiedyś kogoś?

Wzrok Hyungwona z każdą chwilą wydawał się być coraz smutniejszy. Wiecie jak wielkim kamieniem na sercu Wonho stało się to spojrzenie? Znowu nieświadomie sprawił, że Chae poczuł się źle... Jak mógł być taki głupi.

-Jak nie chcesz...

-Nie, to nic takiego-westchnął. - Kochałem kogoś, tak... Tylko jak teraz na to, to musiała być tylko jednostronna miłość, bo...- Urwał. - On też nie pochodził z mojego świata- zaczął inaczej.- Nie był bogaty i to chyba był nasz największy problem, ale mimo to, kochaliśmy się- lekki uśmiech powrócił na jego twarz. - Pamiętam każdą naszą randkę, a przecież chce o nich wszystkich zapomnieć... kiedy o nim myślę boli mnie serce- przyłożył dłoń do klatki piersiowej.

Dlaczego słuchanie tych słów sprawiało mu jakiś dziwny ból? Dlaczego w jednej chwili czuł się tak strasznie smutny z tego powodu? Tu nawet nie chodziło o samą opowieść Hyungwona, a raczej o świadomość tego, że chłopak kiedyś darzył kogoś bardzo gorącym uczuciem. Do tego czasu Wonho, naiwnie łudził się... No... Teraz jakby na to spojrzeć, to to faktycznie wydawało się szalone.

Czuł się tak strasznie zazdrosny... Kogo z ich dwójki w tamtej chwili bardziej bolało serce?

Mimo to, nie odezwał się słowem i wiernie czekał, aż Hyungwon dokończy swoją opowieść. Kto jak nie Hoseok mógł zrozumieć, że własny ból i niechęć czasami trzeba po prostu przemilczeć. To nie była przecież jego wina, że Wonho... No właśnie...

-To on w głównej mierze namówił mnie, by przestać się ukrywać z... No wiesz...

Wonho jedynie skinął głową na potwierdzenie

-Kiedy to już się stało i moja matka... Kiedy stwierdziła, że powinienem umrzeć- te słowa przychodziły mu z ogromną trudnością, co było widać w każdym, najmniejszym geście chłopaka. - Miałem się u niego zatrzymać, a on...

Pierwsza łza z którą natychmiast przyszedł ogromny ciężar, spadający na barki Shina. Zupełnie odruchowo już, złapał swojego przyjaciela za dłoń i mocno ją ścisnął, by w ten sposób dodać mu otuchy. To co się działo teraz... Było skruszeniem kolejnej warstwy grubego muru otaczającego Hyungwona. Znowu, targany jakąś dziwną pewnością postanowił się przed nim całkowicie otworzyć. Ich relacja zdawała się zmieniać z każdym mijającym dniem, godziną , minutą, czy sekundą...

Roommate #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz