14

5.7K 365 19
                                    

VANESSA

Przez ostatnie dwa miesiące razem z Aaronem udało nam się wypracować wspólne kompromisy, choć momentami jest to naprawdę ciężkie. I teraz zdaje się, że prawie wszystko wróciło do normy. Właśnie prawie wszystko. Strasznie tęsknie za tańcem. Prawie wszystkie noce spędzam w szkole tańca, której właścicielka jest znajomą mojej byłej choreografki i pozwala mi tam tańczyć wieczorami.

Staram się, też żyć tak jak nigdy wcześniej nie miałam okazji. Od kilku tygodni spotykam się niezobowiązująco z lekarzem Rose, Williamem. Naprawdę fajny facet, może trochę nudny, ale przystojny, poza tym nie zamierzam wiązać się na dłużej więc to bez znaczenia. Przynajmniej zapewnia miłą odmianę w moim monotonnym życiu.

A jeśli chodzi o Aarona, to wrócił do swojego bardzo nudnego życia, które chyba mu pasuje, bo już kilkakrotne namawiałam go do wyjścia wieczorem do klubu. Zawsze odmawiał. Nigdy też nie widziałam w jego towarzystwie kobiety. Zawsze wszędzie jest sam. A szkoda fajny facet. Mógłby sobie kogoś znaleźć.

- Vanessa widziałaś może moją szarą koszulę? - pyta, wchodząc do salonu, w którym aktualnie oglądam z Rose bajki.

- Zobacz w suszarce. Ja naprawdę nie pilnuje twoich rzeczy. - nie odpowiada, mi tylko idzie do pralni i po chwili wraca z pustymi rękoma.

- Niema.

- To ubierz inną. Co to za różnica, w której pójdziesz? - pytam, odwracając wzrok od jakże interesującej bajki. - Tylko wróć przed 18.

- Znów spotykasz się z tym doktorkiem? - pyta i przez krótką; ale wystarczająco długą, by dać mi do myślenia, chwile wydaje mi się, że słyszę w jego głosie zazdrość. - Jemu chodzi tylko o jedno.

- Może mi też. Zresztą co cię to obchodzi? - naprawdę go nie rozumiem, odkąd zaczęłam spotykać się z Willem, Aaron w ogóle za mną nie rozmawia, odzywa się tylko wtedy kiedy musi, albo czegoś chce. On chyba nie jest o mnie zazdrosny? Nie, na pewno nie, przecież nigdy nie dał mi do zrozumienia, że chciałby czegoś więcej. - Miałeś, iść to idź.

- Tak się składa, że obchodzi i nigdzie nie idę, koszule potrzebuje na jutro. - siada na kanapie i razem oglądamy w ciszy.

O 17 Aaron kładzie Rose, a ja idę się szykować do spotkania z panem doktorkiem. Kiedy wychodzę z łazienki na łóżku siedzi Aaron.

- Co tu robisz?

- Chcę pogadać. - odpowiada, wstając z łóżka i podchodząc do mnie.

- Tylko, że już jestem umówiona i nie mam czasu.

- Zostań - mówi i łapie mnie za dłonie. - Ze mną.

- Nie rozumiem.

- Nie spotykaj się z tym gościem - przyciąga mnie do siebie, także stykamy się klatkami piersiowymi. - Dam ci więcej niż ten doktorek.

- Aaron bredzisz, idź, się wyśpij. Jutro pogadamy. - nie odpowiada, ale też mnie nie puszcza, za to chwyta mój podbródek i zmusza do spojrzenia sobie w oczy.

- Nie brodzę - mówi i po chwili jego usta lądują na moich, całuje mnie zachłannie, popychając pod ścianę. Czuję, jak rozwiązuje mi szlafrok, pod którym mam tylko koronkowe majtki, całkowicie zatracam się w tym, co cię dzieje, nie potrafię zapanować nad pragnieniem. Jego ręce łapią mnie za pośladki i podnoszą do góry, także jestem zmuszona objąć go udami. Po chwili ląduję na łóżku, a nade mną pojawia się uśmiechnięta twarz tego aroganckiego sztywniaka.

- I co nadal chcesz się z nim spotkać? - pyta.

- No nie wiem, możesz mnie jeszcze trochę po przekonywać.

Kiedy dwie godziny później oboje leżymy zmęczeni i przytuleni do siebie, ja rozmyślam o tym, jakim cudem do tego doszło, przecież ja go nienawidzę. Jakim cudem poszłam z nim do łóżka.

- Przysięgam, że słyszę twoje myśli. - mówi lekko zaspanym głosem.

- To nie powinno było się wydarzyć. Seks wszystko skomplikuje.

- Ułatwi. Rose zasługuje na pełną rodzinę. Dlatego uważam, że powinniśmy spróbować być razem.

CO?!!!

Wyswatani✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz