17

4.6K 223 12
                                    

2 miesiące później...

AARON

Od wyprowadzki Vanessy widzę ile zmian wprowadziła w moje życie. Pierwsze dwa tygodnie były najgorsze, Rose bardzo tęskniła z VaNessą, a ta jak na złość zapadła się pod ziemię. Odezwała się dopiero tydzień później z prośbą, by zabrać małą na weekend na co przystałem z radością, bo pomimo tego, że bardzo mnie zraniła to nie chciałem, żeby przez nasze kłótnie Rose straciła matkę, która w sumie - wbrew moim oczekiwaniom - Vanessa była świetną. Teraz spotyka się z małą regularnie, zabiera ją co weekend, ale kontaktu ze mną unika jak tylko może.

Po odejściu Vanessy moje życie zaczęło się zaskakująco dobrze układać. Skorzystałem z rady Luca i umówiłem się z moją sekretarką. Emma jest naprawdę świetną dziewczyną, dobrze nam się rozmawia, tylko... Tylko brakuje jej charyzmy i radości Vanessy. Czy naprawdę teraz w każdej kobiecie będę jej szukał? Dlaczego nie mogę o niej zapomnieć i ułożyć sobie życie z Emmą? Muszę wyrzucić Vanessę ze swojego życia i im szybciej to zrobię, tym lepiej.

- Aaron gdzie trzymasz mleko dla Rose? - pyta Emma wchodzą do mojego gabinetu. Jest naprawdę piękną kobietą i to o niej powinienem myśleć.

- W torbie. Dziś piątek Vanessa ją zabiera. Zaraz powinna być. - odpowiadam i akurat w tym momencie słyszymy dzwonek do drzwi. - Otworzę, a ty ją ubierz. - mówię, wychodząc w gabinetu.

- Cześć - mów kiedy otwieram drzwi - Gdzie Rose?

- Wejdź - zapraszam ją do środka, pomimo tego, że widzę, że wcale nie ma ochoty wchodzić - Emma zaraz ją przyniesie.

- Emma? Zatrudniłeś nianie? - pyta, no tak Vanessa nie wie o tym, że mam kogoś.

- Nie, Emma jest...

- Nie mogę znaleźć jej ulubionego kocyka. - mówi, Emma, wchodząc do salonu. - Widziałeś go gdzieś?

- Spakowałem go już. Emma to jest Vanessa. Vanessa to Emma moja dziewczyna. - przedstawiam je sobie. Emma wyciąga rękę do Vanessy, ale ta jej nie przyjmuje, tylko patrzy na mnie.

- Zajebiście. Dopuszczasz swoje panienki do naszej córki. - mów jednocześnie podchodząc do Emmy i zabierając jej Rose.

- Ona nie jest moją panienką. Spotykamy się od dłuższego czasu i proszę cię, nie krzycz przy dziecku.

- Nie pouczaj mnie. Nie życzę sobie, żeby Rose miała z nią jakikolwiek kontakt. - nie ona jest chyba niepoważna. Najpierw obiecuje, że zrezygnuje z tańca, potem za moimi plecami planuje powrót i mnie zostawia, a teraz śmie mówić mi co mam robić.

- Wybacz, ale w tej kwestii nie masz nic do powiedzenia, to ty mnie zostawiłaś, pamiętasz, to ty nie chciałaś ze mną być, ja robiłem wszystko, żeby nam się udało, ale ty wolałaś ten pierdolony taniec zamiast rodzin. Mam być całe życie sam, bo ty nie chcesz ze mną być i nie chcesz, żeby żadna inna kobieta zbliżała się do Rose? - wyrzucam jej wszystko, co leży mi na sercu.

- Chcesz mnie nią zastąpić. Chcesz, żeby to ona była matką dla Rose. - mówi łamiącym się głosem.

- Vanessa co ty pieprzysz? Nigdy...

- Chcesz pełnej rodziny, a ja stoję ci na przeszkodzie. - mówi i chyba widzę łzy w jej oczach. - Ale spokojnie nie zamierzam stać na drodze do twojego szczęścia - mówi, oddając mi Rose.

- Vanessa, o czym ty gadasz? - pytam. - Nie chcę cię nikim zastąpić.

- Proszę bardzo mniej swoją szczęśliwą rodzinę, nie będę ci przeszkadzać. - mówi, a z jej oczu płyną łzy i nagle mam ochotę zapomnieć, o tym wszystkim, co się stało i po prostu ją przytulić, obiecać, że wszystko będzie dobrze, że jeszcze możemy to naprawić i nawet robię krok w jej stronę, ale ona się odsuwa. - Daj znać jak weźmiecie ślub, to zrzeknę się praw do Rose, ona ja przysposobi i będziesz miał swoją rodzinę. Żegnaj malutka - mówi, całując Rose w czoło i kieruje się w stronę drzwi.

- Vanessa! - wołam ją, ale nie reaguje - Weź ją - mówię, podając Rose Emmie i wybiegam z domu, ale kiedy wychodzę, widzę tylko odjeżdżające białe BMW. Kiedy wracam do domu, widzę Emmę siedzącą z Rose w salonie i przypomina mi się, jak siedzieliśmy tam z Vanessą, która uparcie próbowała nauczyć małą chodzić...

- Aaron -głos Emmy wyrywa mnie z zamyślenia - Słuchasz mnie w ogóle?

- Przepraszam, zamyśliłem się. Co mówiłaś? - pytam.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że łączyło was coś więcej niż Rose? Kochasz ją? - pyta z wyrzutem.

- To bez znaczenia, Vanessa się dla mnie nie liczy - kłamię, liczy się i to bardzo, ale ona nie musi o tym wiedzieć.

- I co teraz zrobisz? Ona nie mówiła tego chyba poważnie?

- Nie wiem. Na razie dam jej ochłonąć i za kilka dni do niej zadzwonię, chyba, że wcześniej sama to sobie przemyśli i się odezwie. Daj, położę ją spać. - zabiera jej małą i idę nią na górę, zasypia bardzo szybko, a ja wracam do gabinetu.

Naprawdę nie rozumiem zachowania Vanessy, mówiła, że nie chce ze mną być, a dzisiaj wydawała się zazdrosna. Zresztą nie ważne miałem przestać o niej myśleć i zając się Emmą, która teraz czeka na nie w sypialni, a ja zamiast być tam z nią siedzę tu i myślę o Vannesie.

_______________________

Przepraszam za tak długą przerwę, wiem, ze pod ostatnim rozdziałem obiecałam, że rozdziały będą pojawiać się regularnie, ale zawsze miałam problemy z dotrzymywaniem obietnic 🤣 wię teraz nic nie obiecuję, dodam kolejny rozdział jak znajdę trochę czasu, choć planuję zakończyć tę książkę jak najszybciej😊








Wyswatani✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz