16

5.5K 309 31
                                    

- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć ? - atakuję ją od wejścia, pomimo tego, że obiecałem sobie, że nie będę się z nią kłócił przy Rose, ale jestem na nią tak cholernie zły. Jak ona mogła mi coś takiego zrobić?

- Po pierwsze nie krzycz przy małej, a po drugie mógłbyś, łaskawie powiedzieć, o co ci chodzi, a nie wrzeszczeć na mnie od wejścia ? - odpowiada zła, jak ona w ogóle śmie mówić mi co mam robić.

- Kiedy zamierzałaś powiedzieć mi, że planujesz wrócić do tańca? - jej mina diametralnie się zmienia, w jej oczach widzę smutek. - Idź, połóż małą, musimy pogadać.

Nic nie mówi, tylko spełnia mój rozkaz. Kiedy zostaję sam. staram się to wszystko przemyśleć, jeszcze raz na spokojnie, ale mi się to nie udaję. Jestem kłębkiem nerwów, odkąd znokautowano mnie wiadomością o wyjeździe Vanessy. Dlaczego od razu nie postawiła sprawy jasno? Przynajmniej wiedziałbym, na czym stoję i nie próbował stworzyć z nią prawdziwej rodziny dla Rose. A przede wszystkim nie zakochałbym się.

- Aaron. Przepraszam, powinnam była ci sama powiedzieć, ale bałam się twojej reakcji, szczególnie po tym, co wydarzyło się ostatnie. To wcale nie jest tak, że się zgodziłam, powiedziałam, że się zastanowię. - tłumaczy od progu, a ja naprawdę nie mam ochoty jej słuchać.

- Liza powiedziała co innego.

- Powiedziałam, że to przemyślę i że spotkamy się, jak będą w LA, widocznie źle to zrozumiała - mówi, a we mnie rodzi się nadzieja, może ona wcale nie planuje nigdzie wyjechać - Propozycja była taka, że mam zacząć pracę teraz, a na jesień zastąpić Liz, kiedy przejdzie na macierzyński.

- Powiedz, szczerze chcesz tej pracy? - pytam i podchodzę do mniej - Przecież możemy być razem szczęśliwi. Ostatnie tygodnie były super. - obejmuję ją, ale się cofa - Co jest?

- Zastanawiam się nad tym. Na to pracowałam. Dawniej bym się nie zastanawiała. - mówi, nie patrząc na mnie. Cała nadzieja, jaka się we mnie pojawiła, przepadła bez śladu. Wyjedzie. Wiem to. Nie mam szans wygrać z jej pasją. Ta sprawa jest z góry przegrana. Nie zatrzyma jej tu nawet Rose.

- Dawniej? Zanim poznałaś Rose i mnie. Rozumiem. Jak to ma wyglądać? Sądzisz, że pojedziemy z tobą czy zostawisz nas samych ? - pytam i widzę w jej oczach, że jej też jest ciężko, że nie chce podejmować tej decyzji, ale podświadomie wiem, że nie wybierze nas. Życie ze mną nie daje jej stabilizacji, boi się polegać tylko na mnie.

- Nie wiem, nigdy nie musiałam myśleć za troje. Zresztą to tylko propozycja.

- Nie. Czekałaś na taką szansę ucieczki - mówię z wyrzutem, teraz myślę tylko o tym, co zrobić, żeby cierpiała tak samo, jak ja, żeby ją zranić.

- Nie prawda. - siada na kanapie i patrzy prosto na mnie - Dobrze wiesz, że tak nie jest.

- Dalej myślisz, że to tymczasowa sytuacja. - wstaje i podchodzi do mnie na tyle blisko, że czuje jej niesamowity zapach i to sprawia, że mam ochotę zamknąć ja w sypialni i wybić jej ten głupi pomysł z głowy, ale wiem, że w jej wypadku nic by to nie dało. W głębi duszy już podjęła decyzję.

- Przecież się angażuję. Straciłam swoje życie, siedzę całe dnie w domu i gotuje ci obiadki, myślisz, że to jest to, czego, chciałam. Oświecę cię, to jest właśnie to czego chciałam uniknąć.

- Nie prosiłem cię o to.

- Chciałam cię uszczęśliwić. Poświęciłam wszystko dla tej gry. - tymi słowami całkowicie mnie dobija. Czuję się tak, jakbym dostał z pięści w brzuch.

- Więc to dla ciebie tylko gra? - pytam.

- Mieszkamy w ich domu, śpimy w ich łóżku, udajemy małżeństwo. Nie takiego życia chcę. - a więc tak, pobawiła się trochę w rodzinę, teraz jej się znudziło, więc ucieka.

- Udajesz miłość do Rose? - pytam.

- Nie kocham ją - odpowiada z wyrzutem.

- Więc tylko do mnie. Super. Wiesz, co bierz te posadę i zniknij z naszego życia. - mam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę jak małe dziecko, ja ją naprawdę kochałem, a ona wycina mi taki numer.

- Nie możesz zabronić mi kontaktów z Rose. - mówi, a w jej głosie słyszę panikę, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że gdybym chciał to nie sprawiło by mi to najmniejszego problemu.

- I tak nie będziesz miała dla niej czasu. Ale proszę bardzo. Jak będziesz chciała się z nią zobaczyć daj mi znać.

- Dziękuję, Aaron przepraszam, ja napra...

- Nie kłam.

- Do jutro zabiorę swoje rzeczy. - tak będzie lepiej niech ucieka jeśli chce.

____________________________________

DRAMA TIME

Przepraszam z tak długą przerwę, ale wynikła ona z moich problemów zdrowotnych. Teraz postaram się dodawać rozdziały w miarę  regularnie.

Wyswatani✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz