PROLOG

151 7 1
                                    

Tak jak zazwyczaj rano, usłyszałam ulubiony dźwięk prawie każdego człowieka. Inaczej znany jako budzik. Jednak dzisiaj wstałam wyspana, pełna energii oraz entuzjazmu. A to wszystko za sprawą zastępstwa z nauczycielką muzyki w mojej szkole. Kiedy załatwiłam wszystkie potrzeby fizjologiczne, ubrana i uczesana mogłam udać się do kuchni aby zjeść śniadanie. Tradycyjnie- płatki z mlekiem.

Po posiłku, wzięłam kurtkę z wieszaka oraz ubrałam szybko buty i popędziłam do szkoły. Moją pierwszą lekcją była muzyka, więc już na spokojnie doszłam pod klasę. Zobaczyłam że jest otwarta. Niewiele  myśląc, przeszłam przez próg i udałam się do swojej ławki. Siedziałam sama, prawie na końcu sali. Bez zmian.

Dzisiaj uczyliśmy się nowej piosenki. Gdy zaczęliśmy, mój głos nagle stał się bardziej donośniejszy a przy tym jakby delikatny. Szybko przeniosłam wzrok na swoje rzeczy. Jednak to co zobaczyłam mogę zaliczyć do jednych z najdziwniejszych zjawisk, które kiedykolwiek widziałam. Moje zeszyty i długopis leżący obok zaczęły się unosić. Nagle koło mnie za oknem pojawiły się jaskółki i skowronki latały  i śpiewały. Szybko zamrugałam oczyma i pokręciłam głową. Jednak nic się nie zmieniło. To nie był sen, to wszystko dzieje się teraz! W klasie!

Nikt tego nie widział. Przerażona, zabrałam szybko plecak i wybiegłam z klasy. Kiedy biegłam zdezorientowana po korytarzu w stronę wyjścia, mogłam usłyszeć wołanie nauczycielki abym wróciła. Nie zareagowałam na to i obrałam cel swojego biegu jako park.

Kiedy doszłam musiałam zwolnić. Myślałam że wypluję płuca, bez kitu. Postanowiłam usiąść pod jabłonią, pod moim ulubionym miejscem. Chwilę siedziałam w ciszy. 

-Nie... czy ja zwariowałam? Teraz już całkiem wyszłam na dziwaczkę.- Ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili wyjęłam mój zeszyt z nutami oraz flet. Grałam na nim dobry rok i szło mi coraz lepiej. Wybrałam odpowiednią melodię i zaczęłam. Niestety sytuacja z klasy się powtórzyła. Jaskółki i skowronki oblatywały mnie i wyćwierkiwały miłą dla ucha melodię. A rzeczy leżące na ziemi unosiły się. Teraz mogę być już pewna że to wcześniejsze zdarzenie to nie moje wyobrażenie... to wszystko się dzieje naprawdę. O losie, czemu to zawsze ja? Już mam pakować walizki na psychiatryk? Muszę poszukać na internecie o tym. Może przy odrobinie szczęścia uda mi się coś znaleźć w co wątpię. A może to głupi żart? Nie wiem. Zabrałam rzeczy i wróciłam do domu.

Otworzyłam kluczami drzwi i próbowałam jak najciszej znaleźć się w moim pokoju. Jednak moja mama usłyszała moje kroki, które stawiałam po schodach na górę. Spojrzeliśmy na siebie. 

-Liliana. Jak poszło w szkole?- Zapytała bez większego zachwytu. Wzruszyłam ramionami, co miałam w zwyczaju. Usłyszałam tylko westchnięcie. Kontynuowałam pójście do pokoju.

Zamknęłam pomieszczenie na klucz oraz włączyłam swój niebieski laptop. Czy znalazłam coś interesującego w końcu? Jak to bywa w internecie- Bardzo dużo, pewnie fałszywych informacji i dziwne rzeczy.

...........................................................

No hej wszystkim, mam nadzieję że wam się spodoba bo to moje pierwsze opowiadanie, do następnego rozdziału

Magiczna KrainaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz