Rozdział 22

25 1 0
                                    

Po tym jak skończyliśmy poszliśmy do baru, żeby się czegoś napić i te kilka minut spędzić razem. Wreszcie kilka minut ze swoim chłopakiem.

 -I jak ci poszło?- zapytał się mnie mój chłopak a ja się uśmiechnęłam do siebie i odpowiedziałam po chwili. 

-Nie cała minuta!!-pisnęłam uradowana, chłopak okrążył cały stolik, przy którym siedzieliśmy i objął mnie od tyłu  ramionami. 

-Gratuluję ci i obiecuję że jak będzie po wszystkim i wyjdziemy z tego cali i zdrowi  to spędzimy resztę życia razem i  będę się troszczył  o Ciebie  obiecuję.- ostatnie słowo wręcz wypowiedział szeptem. W oczach pojawiły mi się łzy przytuliłam go i się rozpłakałam. Po kilku minutach uspokoiłam się, po tym  Jack odprowadził mnie pod salę, gdzie miałam zajęcia ze śpiewu które nadzorował Michael, gdy tylko znaleźliśmy się pod drzwiami Jack pocałował mnie w policzek. Zaskoczyło mnie to bardzo i  moje policzki przybrały odcień czerwieni. 

-Tak teraz  zawsze kilka razy dziennie będziemy się witać i żegnać?- zapytałam z uśmiechem na twarzy. 

- Jeśli  będziesz  chciała to czemu nie.- odpowiedział z rogalem na twarzy. Zaśmiałam się cichutko na jego widok wspięłam się na palcach i pocałowałam go w usta, on oddał pocałunek.  Zaplotłam dłonie w okół jego szyi a on objął mnie w talii. Pocałunek był tak delikatny  jak by chłopak bał się, że coś mi zrobi, że mnie zrani. Oderwaliśmy się od siebie, dopiero, kiedy zabrakło nam powietrza. 

- A czemu musisz mnie odprowadzać na każde zajęcia?- zapytałam. 

-A co nie mogę być zazdrosny o ciebie i sprawdzić kto cię uczy?- spytał się Jack, na co ja otworzyłam szerzej oczy a on się zaśmiał.- Nie, no spokojnie, od początku  szkolenia na mentorów mamy przekazywane i przypominane, że musimy być ze swoimi podopiecznymi na ich każdych zajęciach, na pierwszych jesteśmy tylko przez chwilę żeby porozmawiać z nauczycielami, przekazać im jakich umiejętności mogą się po uczniach spodziewać i jest  omawiane, jak przebiegają ćwiczenia natomiast w następnych dniach jesteśmy na  wszystkich, przez cały czas, pomagamy, doradzamy i obserwujemy. W razie konieczności jesteśmy przygotowani na,  każdy wypadek.- gdy Jack skończył weszliśmy do środka, gdzie czekał już na nas Michael, podeszliśmy do niego.  Mój chłopak jak to miał w zwyczaju podał dłoń dyrektorowi w geście przywitania. 

-To teraz słuchajcie uważnie.- zaczął Michael.- Pierwsze zajęcia to będą tylko z lewitacji przedmiotów później będzie to stopniowo rozwijane ale nie mamy dużo czasu na to. A teraz do zajęć.- powiedział 35-latek przytuliłam, Jack'a. Nastolatek wyszedł a ja zaczęłam ćwiczenia. 2 godziny później moje gardło było tak wymęczone że nie miałam siły gadać. Struny głosowe miałam wyschnięte na wiór. Miałam najróżniejsze ćwiczenia od podnoszenia różnych przedmiotów za pomocą śpiewu. Usłyszałam nagle dźwięk otwieranych drzwi  w nich stanął Jack z  styropianowym kubkiem kawy, który trzymał w ręce, uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością za kawę. Podeszłam szybko do chłopaka przytuliłam go on mnie pocałował w skroń i podał mi kawę.

-I jak?- zapytał się 17-latek

-Koszmarnie, gardło mam wykończone, siły gadać nie mam.- wymamrotałam totalnie wykończona, bo niby śpiew to nic takiego, ale po nim człowiek nie ma siły na nic jest mu wszystko obojętne.

-Następnym razem dojdą nowe zadania więc radzę się przygotować.- rzucił Michael i wyszedł drzwiami. My również wyszliśmy z pomieszczenia na korytarz i ruszyliśmy na dalsze zajęcia. W czasie spaceru rozmawialiśmy dużo o tych przygotowaniach i tej bitwy.

-Skąd wiesz kiedy akurat kończę zajęcia przecież mogę szybciej skończyć, lub kilka minut  po czasie?- zapytałam i upiłam kolejny łyk kawy. Tak pytałam go zawzięcie o wszystko, że straciłam rachubę czasu.

-Już jesteśmy.- powiedział chłopak a ja rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się na zewnątrz, na przeciwko nas stał chłopak może rok starszy o de mnie, był średniego wzrostu ale niższy od Jack'a  włosy miał pofarbowane na szaro a oczy jasnozielone. Podeszliśmy do niego. 

-Cześć Jack.- powiedział do niego chłopak i uścisnęli sobie dłonie, ja stałam i nie wiedziałam co mam powiedzieć czy w ogóle coś mówić, albo może lepiej nic się nie odzywać. W ostateczności nic się nie odzywałam stałam cicho. Spojrzałam na Jack'a a on się lekko zaśmiał i wziął mnie objął ramieniem. 

-Kuba, to jest moja dziewczyna Lila.- mówiąc to Jack pokazał na mnie ręką. 

-Witam, jestem Kuba.- podał mi dłoń, którą ucisnęłam.- od teraz będę twoim nauczycielem od samoobrony.- mówił dalej.- a teraz wytłumaczę wam na czym to wszystko będzie polegało.- my skinęliśmy głowami i zamieniliśmy się w słuch.- będę cię uczył podstawowych technik samoobrony ale również jak się zachować w walce z kimś, musimy jeszcze poczekać na jedną osobę z, którą będziesz ćwiczyła najwyraźniej przyszliście wcześniej.- powiedział Kuba.

-Z kim będzie ćwiczyła ?- zapytał się Jack. 

-Z Erykiem.- odpowiedział Kuba. Na co wyraźnie Jack cały się spiął. Gdy Kuba spojrzał tylko na rozwścieczonego Jack'a powiedział.- Spokojnie będę ją pilnował.

-Nie może z kimś innym?- spytał z nutką nadziei Jack. 

-Niestety nie wszyscy mają jeszcze pary tylko on nie ma i Michael mi powiedział że mam go przydzielić do Lily.- Miał przy tym mine zarówno smutną i wkurzoną.- ale nie potrzebnie się martwisz będę miał wszystko pod kontrolą.- zapewnił Kuba Jack'a. Byłam ciekawa dlaczego Jack tak zareagował i dlaczego jest cały rozwścieczony, będę musiała go potem o to spytać ale na razie wolałam nie poruszać tego tematu. Resztę czasu staliśmy w ciszy, czekając na tego całego Eryka. 



.......................................................................................................................................................

Mam nadzieję , że rozdział wam się spodoba :)

Magiczna KrainaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz