ROZDZIAŁ 8 (długi)

97 4 0
                                    

Spojrzałam na dwie osoby, które siedziały kilka metrów przede mną. Uśmiechnęłam się i wolnym krokiem podeszłam, do nich. Alex i Jessica byli przy barze, pijąc oraz śmiejąc się. Akurat siedzieli do mnie tyłem, więc pokusiłam się o przerwanie im tej sielanki. Na moją twarz wszedł łobuzerski uśmieszek. Będąc bliżej ich, wzięłam głęboki wdech.

- W końcu was znalazłam! Wiecie ile czasu zajęło mi znalezienie was? A wy się siedzicie w najlepsze i pijecie kawusie!- wykrzyknęłam pomiędzy nimi. Dziewczyna podskoczyła na krześle, mało się nie przewracając z niego. Natomiast chłopak odwrócił się w moją stronę i złapał się teatralnie za serce. Wybuchłam śmiechem, zajmując stołek obok Alexa.

Oni jedynie w ciszy, patrzyli na moje poczynania. Zajęłam miejsce koło Alexa jak gdyby nigdy nic.

-Przepraszam...-Wydukał brunet.- Czy ty chcesz nas zabić?!- zapytał i dał mi kuksańca w bok. Posłałam im niewinny uśmieszek i pokręciłam głową na nie.

-Jaka by była przyjaźń, jakby twój przyjaciel, chociaż raz nie próbował by cię zabić?- wypowiedziałam dumnie. Alex nic nie odpowiedział, tylko walnął głową o blat. Blondynka po chwili zaśmiała się serdecznie.

-Widzę, że masz dobry humor.- mruknęła i napiła się trochę kawy z filiżanki.

-Wiesz, jakbyś dowiedziała się czegoś ważnego, też byś była szczęśliwa. Myślicie że po co do was przyszłam?- odpowiedziałam i zaczęłam czytać tabliczkę, informującą co można zamówić.

-Już myślałem, że będziemy opijać nową znajomość, a tu tylko to.- rzekł, udając smutnego. Poprawił się na siedzeniu.- Dobra, to co nowego wiesz?

-Może chodźmy do gabinetu Michaela? W końcu mu też wypadałoby powiedzieć.- na stwierdzenie Jessici pokiwaliśmy głowami. Wypili resztki kawy i skierowaliśmy się szybko, znowu, w stronę biura.

Teraz chociaż poznałam drogę do gabinetu 20-latka oraz kawiarni. Dobrze mi idzie. Może się nie zgubię. Idąc za nimi, podrapałam się po karku. Na razie wszystko idzie dobrze. Tak jak wcześniej, pukając, usiedliśmy przed Mike'm. Spojrzał na nas i potarł dłonie.

-Więc ta dziewczyna ma na imię Rosalie, jest pochodzenia francuskiego. Przeprowadziła się tutaj, w bardzo młodym wieku, wraz z rodzicami- wygłosiłam co wiedziałam- Powiedziałam żeby poczekała. Sądzę że jej stan się poprawił, więc możemy krok, po kroku zapytać ją o wszystko.

-Rozumiem. Wróćcie do niej, opowiedzcie jej o was, waszych zdolnościach.- przeleciał spojrzeniem po naszej trójce.- Ale proszę, bez kombinacji i z umiarem. Zbędne pytania zostawić dla siebie.

Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę gabinetu Amelii. Chodziłam w tą i z powrotem. Nie byłam o tyle zmęczona, ale co zaciekawiona. W krótkim czasie musiałam zrobić tyle rzeczy, a czuję, że to początek. Chodząc tak, rozmawiając ze wszystkimi, myślę mniej o zmartwieniach. Jeszcze kilka godzin temu, nie wiedziałam że będzie tyle do roboty.

Alex bez ceregieli otworzył znane mi drzwi. Pokręciłam oczami, ale nic nie powiedziałam.

-Chcieliśmy porozmawiać z Rosalie. Możemy?- zapytała Jessica Amelii i rozejrzała się.

-Tak, jasne. Myślałam że będziecie później. Lila, zaprowadź ich.- mruknęła i wzięła jakieś dokumenty. Pokazałam brodą na drzwi. Po kolei przekroczyliśmy próg. Alex oparł się o niższą od niego brązowooką dziewczynę, a ta posłała mu zdenerwowane spojrzenie.

Siedzący dalej na kanapie osobnik popatrzył na dwójkę ze zmieszaniem. Jednak kiedy rozpoznała mnie, uśmiechnęła się nieśmiało.

-Mówiłam, że wrócę. Czujesz się lepiej?- zapytałam z troską i zajęłam miejsce koło niej. Ona pokiwała głową na gest, że jest dobrzem- Słuchaj, to jest Alex i Jessica.

Magiczna KrainaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz