1.

3.4K 120 27
                                    

Nazywam się Phyllis Kinney i mam 17 lat. Studiuję psychologię. Moją najlepszą przyjaciółką jest Sara. Tylko ona jest pełnoletnia i czasem zachowuje się jakby miała co najmniej 24 lata.
***
-Phyllis! Wstawaj!- krzyczała moją młodsza siostra, Melissa.
-Melissa jest sobota! Daj pospać człowiekowi!- powiedziałam i schowałam głowę pod kołdrę. Zadzwonił mi telefon. Kto się do mnie dobija?! Jest ósma rano i do tego sobota! Chcąc nie chcąc odebrałam.
-Halo
-Phyllis co ty na to ,abyśmy dzisiaj gdzieś pojechały? Bo tak jakby od tego zależy, czy będę bez sensu gnić w domu czy nie- odezwał się dobrze znany mi głos.
-Sara! Ty wiesz która jest godzina?!
-No tak ósma rano
-Kobieto! Ja o tej...
-A kto mi dupę zawraca o piątej rano w poniedziałek?!
-Sara, ale mamy sobotę!
-Ja mam to gdzieś!- oho! zaczyna się! Cudowna kłótnia z rana!
-Dobrze o której?- spytałam chcąc zapobiec kłótni.
-O dziesiątej przed Freddy Fazbear's Pizza.
-Ok. Pa
-Nara
Ledwo się rozłączyłam ,a przyszła mi jakaś wiadomość od nieznanego numeru. Normalne. W szkole to każdy chłopak próbuje się do mnie dobić. Co tam ,że ja ich mam w nosie.
Ubrałam się ,zrobiłam lekki makijaż i ogarnęłam włosy.
Była 9:40. Zdążę.
Wzięłam taksówkę i dojechałam na miejsce. Na Sarę czekałam 10 minut, jednak jak przyszła to byłam mało zadowolona. Przyszła z Juliette i jej chłopakiem- Charles'em.
-Kto stawia?- spytał Charles
-Ja- powiedziała Sara i weszliśmy do środka. Zajęliśmy pierwszy lepszy stolik i złożyliśmy zamówienie.
Moją uwagę przykuł Vincent. Nie da się nie zauważyć jego fioletowych włosów. Chwila... On tu pracuje?! Chłopak pomachał mi. Zrobiłam to samo i Charles zaczął się krztusić
-Twój... Twój chłopak... Jest pedałem?- spytał śmiejąc się.
-Charles! Słownictwo!- skarciła go Juliette.
-Sory, ale niecodziennie widzisz chłopaka z fioletowymi włosami- powiedział.
-On nie jest moim chłopakiem- powiedziałam wywracając oczami.
Nagle z animatronikami zaczęło się dziać coś dziwnego. Z oczu zaczęła im wypływać krew. Popatrzyłam na Sarę. Ona najwyraźniej też nie wiedziała co się dzieje. Kurtyna została zasłonięta ,a przed scenę wyszedł jakiś wysoki blondyn i widocznie próbował uspokoić klientów.
-Czekajcie idę do toalety- skłamałam, a Sara poszła w moje ślady.
-Eeeee... Ja idę poprawić makijaż- powiedziała i też gdzieś poszła. Wlazłam na scenę od strony Pirackiej Zatoki i patrzyłam co robi Vincent z blondynem.
-Cholera... Tu jest ciało jakiegoś dziecka- powiedział blondyn.
-Ty se jaja ze mnie robisz prawda?
-No nie... Szef nas zabije...
-Nie zabije jak mu nie powiemy.
-Sprawdź lepiej ,czy w reszcie animatroników też są ciała- powiedział blondyn. Przejrzeli pozostałe dwa animatroniki.
-Nie ma- mruknął Vincent.
-A w Foxy'm patrzyłeś?
-Nie
-No to idź i sprawdź- powiedział blondyn wskazując Piracką Zatokę. Nakryją mnie!
-Cześć- szepnęła... Sara?!
-Co ty tu...
-To samo co ty.
-Vincent! Tam ktoś jest!- krzyknął blondyn.
-Przywidziało ci się- powiedział Vincent- Lepiej sprawdzić co z Foxy'm.
-Ja tam nie idę!
-Idziesz , idziesz!- powiedział Vincent popychając go do przodu. Ja z Sarą pobiegłam do toalety. Minus: trafiłyśmy do kibla dla personelu. Pięknie.
-Czekaj ,tylko się załatwię- powiedział chyba ten blondyn.
Wbiegłyśmy do pierwszej lepszej kabiny.
-Umiesz udawać jakiś dorosły głos?- spytałam cicho Sary.
-Coś tam potrafię- odpowiedziała. Usłyszałam trzaśnięcie.
-Wychodzimy- szepnęłam i wyszłam z kabiny, a za mną Sara.
-Phy...- nie skończyła wymawiać mojego imienia ,a z kabiny wyszedł chłopak.
-Pracujecie tu?- spytał.
-Tak- odpowiedziałam.
-Aha... To wy chyba nowe jesteście.
-Tak, niedawno zaczęłyśmy tu pracować- kłamałam ile wlezie, byle by nie dostać ochrzanu...
-To w takim razie powodzenia na zmianie. A tak przy okazji jestem Jeremy- powiedział i wyszedł.
-Super! To teraz do szefa i prosimy o pracę!- powiedziała Sara.
-Inaczej byśmy z tego nie wyszły.
-Spoko, wierzę ci tylko dlatego ,że jesteśmy przyjaciółkami.
-To do biura szefa!- powiedziałam i poszłyśmy na chybił trafił. No i trafiłyśmy.
-Tak?
-Więc... Przyszłyśmy się ubiegać o pracę- wypuściałam powietrze z płuc.
-Dobrze. Proszę podpisać tu ,tu i tu- powiedział dając nam jakieś papiery i pokazując jakieś luki. Podpisałyśmy i wyszłyśmy.
-Ok. To o 23:50 przychodzimy tutaj?- spytała Sara.
-Ta... - powiedziałam.
Poszłyśmy do naszego stolika.
-Gdzie wy do cholery byłyście?!- krzyknęła Juliette.
-Cicho siedź! My będziemy tu pracować!- skarciłam ją.
-Co?- była wyraźnie zdziwiona.
-Tak. Dobrze usłyszałaś. Będziemy tu pracować.
-Ja nie wierzę!- powiedział Charles.
-No to uwierz- powiedziała Sara.
Potem szwędaliśmy się po mieście do dwudziestej. Potem poszłam do domu i położyłam się spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Purple Girl || FNaF || Vincent || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz