Time skip 4 godziny
Siedzieliśmy w pokoju od dłuższego czasu. Zaczęłam przeglądać kamery. Na razie wszystko wygląda ok. Wszystko na scenie ,a rozwalony Foxy w Pirackiej Zatoce. Vincent tradycyjnie bujał się na krześle ,a Vivien bawiła się długopisem.
-Nu...- zaczęła Vivien.
-To wyjdź na korytarz i sprawdź ,czy cię tam nie ma- mruknął Vincent. Vivien wyszła. Ja wybuchłam śmiechem.
-O co tym razem?- spytał Vincent.
-O to co powiedziałeś i o to co zrobiła- powiedziałam.
-Niestety nie- powiedziała smutno Vivien wchodząc do pokoju.
-Chodziło mi o to ,abyś wyszła i sprawdziła ,czy z animatronikami wszystko ok...- powiedział Vincent.
-Aaaaa... Ok...
Vivien wyszła z pokoju.
-Ty to zrobiłeś ,aby jej się pozbyć?- spytałam.
-No raczej. Mike mi mówił ,że to starczy
-Aha ok...
-Bo "Nie odpowiadamy za śmierć pracowników"
-Taaaa... Ciekawe za ile wróci...
-Pewnie za chwilę. Znając życie...
-Trzy...
-Dwa...
-Jeden...
-Ludzie! Boonie se łazi po lokalu!- do pokoju zgodnie z naszymi przewidzeniami wbiegła Vivien.
-Oke, to lecę ogarnąć- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Rzeczywiście Boonie chodzi po pizzerii ,ale też Freddy, Chica i... Postać której trochę czasu nie widziałam... Zaczęłam się powoli cofać, ale gdy już miałam zacząć biec ,coś złapało mnie za rękę. Był to Foxy. Zaczęłam się wyrywać ,ale na marne. Wolną ręką szukałam byle czego w kieszeni. Scyzoryk i nic więcej.
-A gdzie ty się wybierasz?- spytał lis.
-Na pewno nie na wasze "przyjęcie"- burknęłam. Gdzie jest Vincent jak go potrzeba?! Tak to dzwoni do mnie w najmniej odpowiednich momentach, a jak powinien przyjść to siedzi i zastanawia się gdzie jestem...
-A szkoda...- powiedział pirat.
-No mi nie szkoda. Możesz mnie puścić?
-Mogę ,ale tego nie zrobię- powiedział. W myślach klnęłam na potęgę.
-A czemu?
-Bo tak- powiedział. Ok. Raz się żyje.
-VINCENT!!! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Dziesięć minut ciszy i nic! Już jestem martwa... W kostiumie... Zgnieciona całkowicie... Nie no, bez czarnych myśli. Pewnie zaraz tu będą... Wiem! Jestem geniuszem! Jeszcze raz spróbowałam się wyrwać (za trzecim razem się udało). Ok. To teraz uciekać póki ten walony lis nie wie co się dzieje.
Wpadłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
-Co się stało?- spytała Vivien.
-Foxy... Animatroniki...
-Chyba jej chodzi o to ,że Foxy ją zaatakował ,a animatroniki nie są na scenie ,tylko chodzą po pizzerii- powiedziała Vincent.
-Tak- powiedziałam.
-Aha... To ty się tak darłaś...- powiedziała Vivien.
-Czyli mieliście mnie w dupie za przeproszeniem?
-Ja nie miałem! Ona powiedziała ,że pewnie robisz to dla jaj i pierwszy i ostatni raz jej uwierzyłem...
-Ta, jasne!- powiedziała Vivien.
-Jeszcze waszej kłótni tu brakuje!- krzyknęłam.
-Dobra ,nie było tematu. Która godzina?- powiedziała Vivien
-Równo północ- powiedziałam.
-Aha... To mamy... - zaczęła Vivien.
-Przesrane- dokończyłam -Teraz kto wychodzi?
-Vincent!- powiedziała Vivien.
Minęła godzina. Na scenie nikogo nie było. Od godziny. I cudem żyjemy. Vivien spała, Vincent wiadomo co robił ,a ja siedziałam i gapiłam się w sufit.
-Jezu... Ile jeszcze będziemy czekać? Ja zaraz po prostu wyjdę!- narzekał Vincent.
-Też bym wyszła ,gdyby nie to ,że jestem leniem i nie chce mi się iść do domu- powiedziałam- Zaraz wracam. Idę sprawdzić ,czy wszystko ok ,bo coś jest za cicho.
Na korytarzu jest widok sprzed godziny ,czyli animatroniki sobie chodzą. Czyli wszystko normalnie.
Wróciłam do pokoju i usiadłam na biurku. Teraz zdałam sobie sprawę ,że jestem bardzo niska ,jak dwadzieścia jeden lat. Ja mam ledwo metr siedemdziesiąt...Time skip 2 godziny
Była już trzecia i nadal to samo!
Do drzwi zaczął ktoś się dobijać.
Vivien dalej spała ,a Vincent wyszedł na korytarz i od pół godziny go nie ma.
-Dalej to samo- powiedział Vincent wchodząc do pokoju.
-Serio? My tu w takim razie nie mamy co robić!
-No, ale musimy tu siedzieć. Która?
-Trzecia, a patrzyłeś kto się dobijał?
-Nie ,a co?
-No ,a czemu cię spytałam?
-Żeby się dowiedzieć?
-Wygrałaś...- znowu ktoś zaczął walić w drzwi- O to ci chodziło?
-Tak jakby
Ledwo otworzył drzwi ,a wysiadło zasilanie.
-Świetnie...- mruknął Vincent -zaraz wracam
Wyszedł. Zauważyłam ,że zostawiłam telefon.
"Nawet o tym nie myśl!"
Oczywiście nigdy nie słucham siebie tylko robię jak leci.
Przeglądam jego telefon.
Naruszam prywatność mojego chłopaka. Po prostu jestem idiotką. Ale jak już zaczęłam to trochę popatrzę. Włączyłam galerię. No galeria ,jak każda inna galeria na telefonie chłopaka. Zdjęcia z imprez z kumplami, tapety jakieś i tyle. Dobra. Teraz czas trochę bardziej zaryzykować. Wiadomości. Przeglądałam kontakty. Moją uwagę zwrócił napis "❤❤Phil❤❤". Kliknęłam w tekst. Serio? Ja z nim pisałam takie rzeczy?! Dobra. To już sobie potwierdziłam ,że jestem idiotką. Dobra, to teraz zobaczymy czego słucha. Hmmm... Albo czysty przypadek ,albo serio mamy na telefonie te same utwory.
![](https://img.wattpad.com/cover/148981310-288-k788187.jpg)
CZYTASZ
Purple Girl || FNaF || Vincent || ✓
FanfictionPhyllis ma 17 lat ,granatowe włosy i fioletowe oczy. Miała być zwykła wizyta w pizzeri. Wylądowała jako jeden z pracowników przeklętej pizzerii. _______________________________________________________________________ NOTOWANIA: 19.02.2020r - 173 mie...