Rozdział 4. W prezencie śmierci.

1.6K 191 14
                                    

 Otwieram drzwi do szkoły. Zostało mi jeszcze dwie minuty do dzwonka, ale i tak mi się nie spieszy. Mam pierwszą geografię, a na tą lekcję zawsze można się spóźnić.

 Wchodzę do szatni. Jak zwykle Adam, Maciek, Piotrek i Gabriel siedzą na ławkach. Rozmowa między nimi cichnie i wszyscy patrzą na mnie wyzywająco, oprócz Gabriela, który schyla głowę. Nie dziwię mu się. Też nie chciałabym pokazać się osobie, która powiedziała brudną prawdę wprost w oczy. Chociaż nie, ja bym jej pokazała, że się myli.

 Nie masz kręgosłupa. Ale niestety taka jest prawda.

 Wyzywająco olewam chłopców i podchodzę do swojej szafki. Wkładam do niej plecak i wyciągam książki.

- Wymiękasz? - szepcze Adam, pewnie do Gabriela. - Zrób to teraz, pokaż kto tutaj rządzi.

 Zamykam szafkę i z zaciekawieniem próbuję podsłuchać dalszą ich rozmowę, ale już się nie odzywają. Od kiedy zaczęłam podsłuchiwać ludzi?

 Uważnie przyglądam się chłopcom, którzy odwzajemniają wzrok. Wychodzę z szatni, a zaraz za mną wychodzi Gabriel.

- Co chcesz? - warczę, zanim zdąży cokolwiek powiedzieć. Odwracam się w jego stronę. Chłopak wygląda na zdenerwowanego.

- Nie będę robić z tobą tego projektu - mówi stanowczo. Jego głos nie odzwierciadla jego wyglądu. Pyka palcami, co jest bardzo irytujące.

- No nareszcie zrozumiałeś - parskam.

- Jeżeli chcesz robić to sama, to rób - kontynuuje. Z każdą sekundą robi się pewniejszy siebie. –Ja nawet nie kiwnę palcem żeby Ci pomóc, nie mam zamiaru.

- Hmmm... ciekawe - nabijam się z niego. Ale w głębi rzeczy nie chcę tego robić. Musisz. Oko za oko, ząb za ząb.

 Wyciąga z kieszeni jakieś zdjęcie i podaje mi je.

- Te zdjęcie to nasz projekt - prycha.- Coś na temat rekinów. Poszedłem Ci na rękę. Ciesz się.

- Coś jeszcze? - Demonstracyjnie zamulam swój głos, jakbym była znudzona.

  Gabriel wacha się chwilę przed tym, co chce powiedzieć.

- Wiesz, nie masz prawa mnie oceniać - syczy przez zaciśnięte zęby. Złość wylewa się przez jego słowa. – Nie masz prawa mówić o mnie skoro nawet mnie nie znasz! Nie masz prawa mówić, że nie mam kręgosłupa, chociaż nie wiesz dlaczego w taki sposób postępuję! - zaczesuje krótkie włosy do tyłu. Jestem zaskoczona jego wybuchem. A jednak się broni. Chłopak wygląda jakby powiedział o zdanie za dużo. Odchrząkuje. - Właśnie, to chyba tyle... Więc..

- Uraziłam Cię? - pytam, zanim pomyślę, co chcę właściwie powiedzieć, a mój głos wydaje się dziwnie piskliwy. Co się ze mną dzieje?

 Teraz on wygląda na zaskoczonego moimi słowami. Otwiera buzię, ale rezygnuję ze swoich słów. Jego twarz wygląd teraz tak łagodnie. Jest przystojny. Zaciska wargi w białą kreskę.

 Patrzy mi w oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać. Staję nieugięta i zażenowana swoim pytaniem.

 Kręci lekko głową i odwraca się na pięcie, bez słowa. Patrzę zaskoczona na znikające jego plecy w drzwiach szatni.

 Czyżby każdy z nas powiedział zbyt dużo? I pokazał sobie kawałek swojej duszy?

 Kiedy idę na lekcję, czuję się naga, jakby każdy mógł wyczytać z mojej twarzy wszystkie moje myśli, tajemnice, niewypowiedziane słowa.

 A może jednak nienawidzę Gabriela. 

Dni śmierci. Czyli 1000 śmiertelnych wypadków Wakry Lejsis.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz