▹ Rozdział 10

28.5K 1.4K 691
                                    

Z moich ust wyrywa się histeryczny chichot, który brzmi, jak szorstki śmiech szaleńca. Próbuję zignorować niepokój, który zaciska mi żołądek, tłumacząc sobie, że to po prostu chamski żart, ale poważna mina Nialla wcale mi nie pomaga. Jackson jest zamknięty w jednym z najlepiej strzeżonych więzień i nie ma szans, żeby tak po prostu z niego zwiał.

Patrzę na kamienną twarz blondyna, czując narastający gniew. Jak on w ogóle śmie opowiadać mi takie głupoty?! Nie mogę uwierzyć, że stał się na tyle aroganckim dupkiem, żeby przypominać mi o wydarzeniu, które codziennie staram się wymazać ze wspomnień. Nikt nie zasłużył na to, by wypominać mu jego najgorsze chwile, a Niall musi naprawdę mnie nienawidzić skoro to robi. Mrugam, próbując pozbyć się łez, które niespodziewanie napływają mi do oczu, ale moje uczucia są zbyt silne i nie udaje mi się powstrzymać płaczu.

- Co ja ci takiego zrobiłam? - Pytam rozgorączkowana, ocierając oczy. Jest mi wstyd, że widzi moją słabość i czuję frustrację, że nie umiem się opanować.

Podnoszę się, a od nadmiaru emocji kręci mi się w głowie i muszę przytrzymać się kanapy, żeby nie upaść. Nie chcę czekać na odpowiedź, pragnę po prostu wydostać się stąd i pobiec prosto do swojego domu, gdzie byłabym z dala od jego czujnego spojrzenia. Pierwszy raz od kilku lat widzę w oczach Nialla bezradność, która w dzieciństwie często pojawiała się na jego twarzy. Mam ochotę się roześmiać, kiedy widzę jego upartość. Być może spotkał na ulicy kogoś podobnie wyglądającego i teraz uroił sobie, że mój prześladowca z dzieciństwa powrócił. Ta wersja jest prawdopodobna i trochę mnie uspokaja.

- Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale nie możesz wrócić teraz do domu. - Wzdycha, a ja uświadamiam sobie, że nie pozwoli mi odejść, nawet jeśli miałby mnie zatrzymywać siłą.

- Chcesz mnie tutaj trzymać? - Pytam, choć wiem, że nie doczekam odpowiedzi.

Serce podchodzi mi do gardła, kiedy unoszę ręce w geście bezradności. Chcę mu wyjaśnić, że nie może mnie tutaj zamknąć, bo nie jestem dzikim zwierzęciem, nad którym można się znęcać, ale wiem, że to do niego nie dotrze, więc po prostu patrzę na niego błagalnym wzrokiem.

- Musisz być głodna. - Mówi bacznie mnie obserwując, jakby myślał, że zaraz zrobię coś głupiego.

Prycham, rozpaczliwie szukając u niego jakiejkolwiek oznaki skruchy, ale on wygląda na zadowolonego z siebie, jakby wcale nie uważał, że w tym co robi jest coś złego. Nie rozumiem, jak może sądzić, że w takiej chwili mogę myśleć o jedzeniu, ale podejrzewam, że robi to tylko po to by odciągnąć moją uwagę. Kiwam głową, choć wiem, że zwymiotowałabym gdybym cokolwiek wzięła teraz do ust [lmao, zboczuchy - dop. Autora.] Mój mózg pracuje na najwyższych obrotach, próbując wymyślić plan, który mógłby mnie uratować, podczas gdy oczy Nialla lustrują mnie podejrzliwie.

Po prostu idź do kuchni i pozwól mi tu zostać. - Błagam w myślach, choć wiem, że nie jest aż takim debilem. Podchodzi do mnie kręcąc głową, jakby wyczytał podstęp z mojej twarzy i ciągnie mnie za nadgarstek, nakazując bym wstała. Jego palce boleśnie wbijają mi się w skórę, a ja nie umiem powstrzymać cichego pisku. Kiedy dźwięk wydobywa się z moich ust, Niall momentalnie mnie puszcza i patrzy na swoje ręce, jakby nie należały do niego. Mruczy coś gniewnie pod nosem i chowa dłonie za plecami, a ja wiem, że próba ucieczki nie wypali, więc rezygnuję z udawania.

- Naprawdę sądzisz, że mogłabym zajmować się teraz jedzeniem? - Warczę w jego stronę. - Zachowujesz się jak psychopata! Przywozisz mnie do swojego domu i gadasz bzdury, przypominając mi o człowieku, który zniszczył mi życie, a potem jak gdyby nigdy nic, pytasz czy jestem głodna! - Sfrustrowana wyrzucam ręce w górę.

Get You // Niall Horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz