▹ Rozdział 17

23.3K 1.1K 442
                                    

 Czytając konicznie słuchajcie muzyki w prawej kolumnie / Ważna notatka na dole.

W drodze do klasy, w której Liam zaczyna lekcje nie odzywam się ani słowem, głównie dlatego, że boje się zrobić z siebie jeszcze większą kretynkę. Brunet wydaje się być miłym gościem, a po jego uśmiechu mogę stwierdzić, że jeszcze mnie nie skreślił, czemu sama naprawdę się dziwię. Kiedy z oddali zauważam salę do której chciał się dostać czuje nieopisaną ulgę, że kończy się czas, kiedy mam szansę się upokorzyć, ale kiedy zatrzymuje się przed drzwiami widzę w jego oczach coś co mnie przeraża - szczerą chęć zaprzyjaźnienia się. Mam ochotę uciec, kiedy Liam otwiera usta, bo wiem, że nie wydobędzie się z nich nic co mnie ucieszy, jednak jestem świadoma tego, że zyskałabym tylko kolejnego wroga a przecież to ostatnia rzecz której potrzebuje. Stoję jak kołek, patrząc na niego z uniesionymi brwiami i pozostaje mi jedynie nadzieja, że uzna moją kretyńską minę za dowód szczerego zainteresowania.

- W piątek organizuję imprezę powitalną... - po raz kolejny czuje jak pieką mnie policzki, choć z pewnością nie mam najmniejszych powodów, żeby być zawstydzona, bo na takie imprezy zaprasza się zwykle całą szkołę.

Nieprzytomnie kiwam głową, bo w głębi serca chcę iść na tę imprezę i mieć powód, by wreszcie przestać izolować się od reszty świata.

- świetnie - uśmiecha się promiennie, a ja jestem pewna, że to wystarcza, żeby większości dziewczyn spadły majtki i mam ochotę upewnić się, że moje wciąż są na swoim miejscu. Patrzy na mnie tymi rozbawionymi, czekoladowymi oczami, a ja uświadamiam sobie, że już dawno nie widziałam nic tak pięknego, no może z wyjątkiem wczorajszej nocy, kiedy patrzyłam w głębokie tęczówki Nialla.

- To do... Zobaczenia - dukam cicho i odwracam się, uważając żeby nogi mi się o siebie nie zaplątały jak to często bywa. Kiedy wreszcie uznaję, że jestem w bezpiecznej odległości opieram się o ścianę, unosząc wzrok znad swoich stóp i widzę to czego najmniej się spodziewałam: Niall stoi przed klasą w której mamy mieć biologię i tylko jego intensywny wzrok pozwala mi myśleć, że widział jak rozmawiam z Liamem. Rumienię się, a chęć poznania odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie nurtują nagle wyparowuje. Nie chcę robić sceny przed resztą szkoły, wiec zapewne dlatego przez cały ranek wypełniała mnie cicha nadzieja, że Niall nie przyjdzie dzisiaj do szkoły, a ja będę mogła porozmawiać z nim gdzieś na osobności. Spuszczam wzrok i udaję, że nie słyszę zalotnych chichotów Amy, która stoi tak blisko niego, jakby zamierzała zacząć ocierać się o jego ciało właśnie tutaj na środku szkolnego korytarza.

***

Kiedy słyszę dzwonek, oznajmiający ostatnią lekcje powraca ciekawość, a razem z nią mój entuzjazm. Niemal wybieram na korytarz, a kiedy nie zauważam ani śladu Nialla postanawiam zaczekać na niego przed szkołą, żeby wyjaśnił mi wszystko w drodze do domu.

Stoję bezczynnie przez kilkanaście minut i czuję złość na samą siebie, że po raz kolejny pozwoliłam mu być górą. Zapewne postanowił zwiać z ostatniej lekcji, żeby uniknąć konfrontacji z kimś tak irytującym jak ja. Podchodzę do okna samochodu, którym ma mnie odwieść Gabe i stukam w szybę, żeby odblokował drzwi. Kiedy jestem już w środku informuję go wkurzona, żeby wysadził mnie pod domem kolegi, który mieszka niedaleko, a on przytakuje skinieniem głowy. Właśnie za to go lubię – Nie robi żadnych problemów, kiedy decyduję, że chcę zrobić coś co jest wbrew zakazom, postawionych przez policję, bo wie, że dobrowolnie nie zrobiłabym nic, żeby się narazić.

Kiedy auto zatrzymuje się prawie pod domem Nialla wyskakuję z niego jak oparzona i daje znać Gabowi, że może już jechać. Moje dłonie zrobiły się lodowate jak zawsze, kiedy się denerwuję, więc naciągam na nie rękawy niebieskiego swetra i staram się przybrać pewną siebie minę.

Get You // Niall Horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz