▹ Rozdział 11

27.2K 1.6K 450
                                    

Niall's POV

Staram się powstrzymać skrzywioną minę, kiedy słyszę krzyk, który wydobywa się z ust Elaine, gdy spogląda na nagranie. Widać na nim dokładnie morderce jej matki i człowieka, który zniszczył jej psychikę i dzieciństwo. Udało mi się zdobyć dowód na ucieczkę Jacksona tylko dlatego, że kamery pobliskiej stacji benzynowej zarejestrowały jego postać, a ja jestem dobrym hakerem. Mimo tego, iż wiem, że przypomniałem jej koszmar jaki wydarzył się dziesięć lat temu nie czuję wyrzutów sumienia, bo przecież od początku nie chciała wierzyć mi na słowo, jakby sądziła, że jestem zdolny do tak bezdusznego kłamstwa (nie to, że nie jestem) a ja nie widziałem innego rozwiązania, by udowodnić jej prawdę. Powinna wiedzieć co się dzieję wokół niej i na co jest narażona.

Pochylam się i jednym kliknięciem wyłączam nagranie, ale jej mina się nie zmienia. Trzęsie się na całym ciele, a jej oczy bez wyrazu wpatrują się w monitor, choć nie ma na nim już nic co mogłoby przyciągnąć uwagę normalnego człowieka. Jest w szoku, jak sądzę. Zamykam laptopa i odsuwam go ręką, ale ona nie cofa wzroku nawet o centymetr. Chyba pozostaje tylko czekać, aż otępienie minie, a jej mózg przyswoi fakty. Wzdycham i kiwam głową na Zayna i pozostałych. Podnoszą się i idą za mną do kuchni. Może i nie powinienem zostawiać jej samej, ale jestem przekonany, że w tym stanie nie mogłaby nawet ruszyć palcem. Zatrzaskuje za sobą drzwi, wyciągam z lodówki puszkę piwa i otwieram ją jednym ruchem.

- Co teraz? Zabieramy ją do bazy? - Pyta Louis, a ja i Zayn prychamy jednocześnie.

Gromię go wzrokiem, ostrzegając, żeby nie wtrącał się do rozmowy, bo mam przeczucie, że jak zawsze będzie próbował wszystko zepsuć, mimo, że jest moim najlepszym przyjacielem.

- Zostaje u mnie. - Mówię, biorąc kolejnego łyka piwa. Louis wzrusza ramionami, podczas gdy mulat wpatruję się we mnie, z niedowierzaniem mrużąc oczy.

- Masz zamiar ją tu więzić? - Syczy przez zaciśnięte zęby, a ja posyłam mu twarde spojrzenie.

Nagła ochota przywalenia mu, rozsadza mnie od środka, bo zauważam, że nawet ten jeden raz nie stara się mnie zrozumieć. Czuję, jak Harry porusza się niespokojnie prawdopodobnie wyczuwając ciężkie emocje, które unoszą się w powietrzu. Spodziewałem się, że Zayn przynajmniej dzisiaj odpuści i przestanie się zachowywać jak sztywny kutas, uwięziony w zbyt ciasnych spodniach, ale on nawet nie próbuje. Dobrze wie do czego zdolny jest Jackson, a mimo tego usiłuje mi wmówić, że trzymając ją u siebie w domu robię źle.

- Nie zachowuj się, jakby ona była tylko moim problemem. Tu chodzi o Jacksona, a z tego co wiem nienawidzisz go tak samo jak ja. - Wybucham, a moje mięśnie automatycznie się napinają, jakby też nie były zadowolone z tego, że muszę patrzyć mu w twarz. Wiem, że dodatkowo go rozwścieczę przypominając mu o tym co przed kilkoma laty zdarzyło się jego rodzinie, ale w tamtej chwili gówno mnie to obchodzi.

Zayn zaciska szczęki, a ja powstrzymuję gorzki uśmiech, wiedząc, że jak zawsze dopiąłem swego.

- To ja pomogłem wpakować do pierdla prawie cały jego gang. - Rzuca w napięciu, niemal wypluwając ostatnie słowo. Jego twarz robi się czerwona ze złości, a ja czuję satysfakcje, że udało mi się go tak łatwo wytrącić z równowagi. Słyszę trzaśnięcie drzwi i uświadamiam sobie, że Louis i Harry ulotnili się, jak to zazwyczaj, podczas naszych kłótni. - Pomściłem ich już dawno temu.

Podchodzę bliżej i przez chwilę patrzę mu głęboko w oczy. Dobrze wiem co powiedzieć, żeby zabolało, ale z niewiadomego powodu się powstrzymuję i tylko stoję tam zaciskając szczęki świadomy tego, że teraz jego kolej, by mi dopiec.

- Cokolwiek łączy Cię z tą dziewczyną nie jest na tyle silne, żeby pchać się w to gówno. Odpuść, bo dobrze wiesz, że nic dla niej nie znaczysz i nigdy nie będziesz częścią jej świata. Ludzie po takich przeżyciach, nie dopuszczają do siebie nikogo. Nikogo. Rozumiesz? - Zaciskam usta, nie chcąc przyznać mu racji. Nie rozmawialiśmy z Elaine od wielu lat, ale wystarczyło kilka zerknięć w jej stronę, by stwierdzić, że moje uczucia nie uległy wielkiej zmianie. Wiadomo – Wydoroślała i spoważniała, ale wciąż jest tak delikatna i wrażliwa jak kiedyś, gdy się ze sobą zadawaliśmy. Wciąż czuję potrzebę chronienia ją przed całym światem, choć nigdy się do tego otwarcie nie przyznam.

- Ona nic dla mnie nie znaczy. - Wyrzucam z siebie. - Po prostu uważam, że Jackson powinien zapłacić za to co zrobił tobie i innym, a ta dziewczyna jest dla mnie tylko pionkiem, żeby dorwać tego drania, nic więcej. - Brzmię jakbym próbował przekonać o prawdziwości tych słów samego siebie. Mógłbym wcisnąć kit każdemu z moich przyjaciół, ale wiem, że Zayn zna mnie zbyt dobrze, żeby się nabrać na te bzdury.

- Pomyślałeś co się stanie, gdy Amy się o wszystkim dowie? - Mulat wzdycha ciężko, uporczywie się we mnie wpatrując.

Z trudem powstrzymuję się od przewrócenia oczami. Dobrze wie, że Amy nic dla mnie nie znaczy, ale wciąż łudzi się, że istnieje dziewczyna, która mogłaby mnie zmienić i że jest nią właśnie ona.

- Nie łączy nas nic, oprócz tego, że dymam ją, kiedy tego potrzebuję, a ona mi na to pozwala, bo uwielbia mojego kutasa. - Mówię, choć nie jestem pewny czy Amy podziela moje zdanie, co do tych relacji. Zayn z dezaprobatą kręci głową, jakby nie mógł uwierzyć, że jestem aż takim fiutem. Znamy się od wielu lat, więc w sumie już dawno powinno przestać go to dziwić.

- To jest właśnie zasadnicza różnica między nami. - Mruczy i nerwowo przeczesuje włosy. - W przeciwieństwie do Ciebie stać mnie na jakiekolwiek uczucia.

Patrzę na niego mrużąc oczy. Miało zaboleć i zabolało, chociaż nie zamierzam tego pokazać. Powstrzymuję wzdrygnięcie, w głębi duszy przyznając mu racje. W dwóch zdaniach wyraził o mnie całą prawdę, którą i tak słyszę często. Domyślam się, że tym razem dotknęło mnie to tak bardzo dlatego, że usłyszałem to z ust własnego przyjaciela. Ma jebaną racje. Nie potrafię zdobyć się na miłość do żadnej osoby, nawet do własnej matki. To czasem boli, bo chciałbym mieć z nią dobry kontakt. Wiem, że stara się, żeby dobrze nam się żyło, choć ostatnio to ja jestem tym kto zarabia pieniądze. Znowu słyszę trzaśnięcie drzwi i wiem, że Zayn jak zwykle uciekł z dala od problemu, zostawiając mnie z nią sam na sam.

Wchodzę do salonu i widzę skuloną postać na kanapie z tym samym wyrazem twarzy, który widziałem, kiedy ją tu zostawiałem. Harry siedzi koło niej i wiem, że próbuje dodać jej otuchy samą swoją obecnością. Taki już jest – ma w sobie tyle empatii ile nie znajdziesz u nikogo innego i właśnie za to go cenię, bo nie pojmuję jak można tak bardzo liczyć się z innymi. Myślę, że jest już po prostu zmęczony tym ciągłym ranieniem innych i próbuje to jakoś wynagrodzić, przekazując swoją kojącą energię i nie odstępując Cię na krok, kiedy przeżywasz złe chwile. Brzmię jak nawiedzony, ale to naprawdę działa.

- Gdzie Louis? - Pytam starając się opanować emocje i nie brzmieć na wkurzonego.

- Poszedł za Zaynem. - Odpowiada, a ja rzucam się na fotel i ukrywam twarz w dłoniach analizując każde ze słów, które usłyszałem parę minut temu.

Nie mogę trzymać jej tutaj jak więźnia, bo wystraszę ją swoim zachowaniem jeszcze bardziej. Jackson nie jest aż takim matołem, by pchać się do jej domu zaraz po swojej ucieczce. Za niedługo pojawią się tu samochody ludzi z FBI, którzy nie będą odstępować Elaine na krok, a on zacznie obmyślać plan, jak dorwać ją w odosobnionym miejscu, unikając świadków. To logiczne, że jako członek gangu nie ufam policji, ale wiem, że w wyższych jednostkach takich jak FBI nie przyjmują debili bez mózgu. Otwieram oczy, uświadamiając sobie, że nawet Oni nie poradzą sobie sami. Potrzebują więcej osób, którzy wiedzą jak zachowują się kryminaliści, a nawet myślą jak Oni.

Potrzebują osób, które obracają się w tym samym środowisku co Jackson i umieją przewidzieć zachowania przestępców. Potrzebują ludzi takich jak ja, którzy z determinacją zrobią wszystko co mogą, by na resztę życia zamknąć w pierdlu tego skurwysyna.

***

Gwiazdkujcie jeśli Wam się podoba i komentujcie co myślicie na temat Niallera w roli współpracownika FBI. Sexy haha.

Przez wakacje miałam publikować rozdziały częściej, a tym czasem wyszło zupełnie inaczej. Jak zauważyliście napisałam ten rozdział z innej perspektywy i to wy musicie ocenić jak mi to wyszło :) Do następnego! x

Pojawił się zwiastun do tego opowiadania i byłoby mi miło gdybyście go zalajkowali. :)PS: oglądacie dzisiaj Galę TCA? Mi na całe szczęście udało się przekonać rodziców na siedzenie od drugiej rano.

Get You // Niall Horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz