Rozdział 23

2.8K 139 37
                                        

William's P.O.V.

Unoszę głowę i przecieram oczy. Mike siedzi na brzegu kanapy wpatrzony w ekran komputera i niechcący szturcham go kolanem.

- Ty masz jakieś robaki – odzywa się. – Cały czas się wiercisz.

- Nikt nie kazał ci tu siadać, kiedy śpię – odpowiadam i staram się wygramolić z kanapy, próbując przy tym więcej go nie szturchnąć. Prostuję plecy i ziewam, zasłaniając usta dłonią. – Która jest godzina?

- Dziesiąta – mruczy, nie odrywając wzroku od komputera. – I odpowiadam na twoje następne pytanie, nie znalazła się.

Cholera. Liczyłem na to, że do tej pory się pojawi. Każdy z nas siedzi jak na szpilkach, nie wiedząc nawet, gdzie postanowi się zatrzymać. Miałem zamieszkać u Caluma, ale jak na razie zatrzymałem się u Mike'a. Po cichu liczę na to, że to właśnie tutaj się zjawi.

- Co tam robisz?

- Sprawdzam, po jakim czasie można zgłosić zaginięcie.

Spogląda na mnie i dobrze widzę, jak zmartwiony jest. Po tym, co widziałem wczoraj też umieram ze strachu. Wciąż przed oczami mam jej twarz, kiedy tak umiejętnie maskowała ból.

Mam się odezwać, kiedy przerywa mi trzask. Odruchowo spoglądam w stronę wyjścia z holu.

- Kurwa. – To przekleństwo jest dla mnie jak kubeł zimnej wody.

Zrywamy się z miejsc, prawie potykając się o siebie nawzajem. Zostawiliśmy otwarte drzwi na wypadek, gdybyśmy oboje zasnęli i oto jest!

Zatrzymujemy się w przejściu i dostrzegamy Alex zamykającą drzwi. Odwraca się w naszą stronę i aż podskakuje, gdy nas widzi. Na policzkach ma ślady tuszu, włosy ma rozczochrane, ubranie ma zakurzone i jest boso. A co najdziwniejsze – przed nią stoi czerwony wózek sklepowy z logo Targetu.

- Gdzie ty byłaś?! – wykrzykuję, ale w odpowiedzi otrzymuję tylko wzruszenie ramionami. – Ukradłaś wózek? Gdzie masz buty?

- Czy to jest kot? – pyta Mike i dopiero teraz dostrzegam różową klatkę ustawioną na stosie rzeczy w wózku. Malutki kotek spogląda zza krat błękitnymi oczami.

- Po cholerę ci kot? – dopytuję, a Alex łapie za rączkę wózka.

- Ashton ma uczulenie – odpowiada tylko i rusza na nas z wózkiem.

Gdy przechodzi obok nas, dostrzegam w wózku jej buty i torebkę ułożone na kartonie z nadrukowanym drapakiem dla kota. I do tego mnóstwo karmy, miski, kuweta, żwirek i biała tablica na stelażu. Nie rozumiem, o co chodzi i nie wiem, czy chcę wiedzieć. Ale te dziwne rzeczy nie martwią mnie aż tak bardzo jak to, co się z nią dzieje.

Alex wprowadza wózek do pokoju na parterze, po czym wychodzi do salonu i wystawia moje walizki, na które rzuca brudne rzeczy, które na nich zostawiłem. Odstawiliśmy tam wszystkie bagaże i miał to być mój tymczasowy pokój. Widocznie plany się zmieniają.

Dziewczyna posyła nam smutny uśmiech, po czym zamyka drzwi i przekręca klucz w zamku. Mike podbiega do drzwi i wali w nie.

- Alex, otwórz! – woła, ale odpowiada mu głucha cisza.

Kilkukrotnie uderza w drzwi, aż w końcu słyszymy dźwięk taśmy klejącej.

- Przykleiła klucz, żebyśmy nie mogli włożyć drugiego – mruczy cicho, opierając czoło o drzwi.

Etap izolacji. Gdy się poznaliśmy, przechodziła to samo, tylko w łagodnej wersji. Teraz nawet mnie do siebie nie dopuści.

- Musimy dać jej czas – odzywam się, na co Mike tylko głośno wzdycha.

Meet your idols 2 || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz