Rozdział 20

2.8K 145 124
                                    

Alex's P.O.V.

Dzień ślubu przyszedł szybciej, niż myślałam. Miesiąc w Londynie to wbrew pozorom bardzo niewiele i czas płynął nieubłaganie. Mimo tego, że większość czasu po prostu leniliśmy się w hotelu, to takie wakacje naprawdę wszystkim nam się przydały.

Zbliżyłam się do mamy, Roberta i Josha, co jest moim największym sukcesem. Pomimo prób dogadania się z Sophie, ta ciągle jest niezadowolona z mojej obecności, ale myślę, że jakoś to przełknę. Wielokrotnie próbowałam się do niej zbliżyć podczas rodzinnych kolacji, czy wieczorów przed telewizorem, ale wszystko na nic. Robert zwracał jej uwagę, ale nie miała zamiaru go słuchać, za co wszyscy mnie przepraszali, choć to zupełnie nie ich wina.

Nie mogę się doczekać, aż moja rodzina pozna Ashtona. Spotkaliśmy się z moimi dziadkami, ale reszta rodziny spotka go dopiero podczas wesela. Mam nadzieję, że moje kuzynki nie oszaleją przy nim lub przy chłopakach. To byłaby tragedia i większy wstyd, niż zrobiła mi mama na lotnisku. Poza tym, Josh do tej pory nie spotkał się z resztą i mam nadzieję, że się polubią. Przez ten czas naprawdę zaczęłam traktować go jak brata, co naprawdę jest niesamowite. Cieszę się, że choć z jednym dzieckiem Roberta potrafię się dogadać.


***


Wygładzam różowy materiał, przeglądając się w lustrze. Sukienka przylega u góry i rozkloszowuje się w pasie, dekolt zakrywa czarna siateczka, a brzeg spódnicy wykończony jest czarnym paskiem. Wybrałam ją z mamą dwa tygodnie temu i naprawdę mi się podoba, mimo tego, że intensywny róż nie jest moim ulubionym kolorem. Fryzjerka mamy zakręciła mi włosy i pasma przy twarzy spięła spinkami z tyłu, żeby nie wpadały mi do oczu. Zrobiłam delikatny makijaż, żeby nie musieć go zbyt często poprawiać.

Odsuwam się od lustra i wkładam czarne szpilki. Zabieram kopertówkę i kieruję się do wyjścia z pokoju. W salonie zastaję Josha i Sophie, którzy przestają się kłócić od razu, gdy się pojawiam. Brunet wygląda naprawdę przystojnie w czarnym garniturze. A Sophie wyglądałaby przepięknie w niebieskiej sukience, gdyby nie ta skwaszona mina.

- A ci twoi koledzy przyjadą kiedy? – dopytuje blondynka.

Czy to bardzo źle, że mam ochotę odpowiedzieć „nigdy, zaraz zakopię cię w ogrodzie i nigdzie nie pojedziesz"?

- Ashton pojechał po Willa godzinę temu, więc zaraz powinni wrócić – odpowiadam, na co przewraca oczami.

- A po co nam on?

Za chwilę jej przyłożę, naprawdę.

- Nie wiem, kurwa. Może być twoim partnerem, jeśli chcesz – rzucam sarkastycznie, na co parska śmiechem. – Co?

- Ja mam chłopaka, ale zawsze może być partnerem Josha – stwierdza.

Przenoszę wzrok na chłopaka, który od razu zaczyna się rumienić. Ja naprawdę nie mam nic przeciwko homoseksualistom. Cholera, Michael jest gejem! Po prostu jestem zaskoczona.

- Will nie leci na chłopców – mruczę pod nosem, gdy przerywa mi huk dochodzący z holu.

- Ja pierdolę, ale chata!

Gdziekolwiek się pojawi, Will zawsze jest głośny i w centrum uwagi.

Do salonu wchodzi Ashton, który patrzy na mnie z politowaniem. Nie mam pojęcia, o co mu chodzi, myślałam, że wyglądam przynajmniej przyzwoicie. Podchodzi do mnie i całuje krótko w usta, po czym uśmiecha się przepraszająco. O nie, co narobili?

Meet your idols 2 || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz