*19*

188 25 0
                                    

#Astoria#

Trzy dni....tyle czasu zostało...tylko trzy dni....Miałam już dość nerwów i stresu. Chciałam już mieć wszystko za sobą. Siedziałam na konie w moim pokoju i słuchałam szumu wiatru. Był zimny i wilgotny, zbliżała się burza. Wszyscy mieli dosyć roboty. Patrole i gonitwy za syrenami.....Miałam plan jak ocalić najbliższych. Wystarczyło jedno zaklęcie ale ciało Jackoba odrzucało je z jakiegoś powodu. Nie miałam czasu na sprawdzanie tego analizowanie. Zostało zaledwie parę dni kiedy przypomniała sobie o amulecie wypełnionym częściowo moim głosem. Dzięki temu byłby bezpieczny. Zastanawiał się co dalej. Słyszałam szumy fal i krzyki w głowie. Nie rób tego...nie rób tamtego....są inne sposoby...powoli brakowało mi sił. Wtedy uchyliły się drzwi mojego pokoju

- jak się czujesz? - wszedł powoli do środka

- Bywało gorzej..... – zaśmiał się

- A ręce?! – pokazałam mu przedramiona i dłonie.

- I co teraz - wzruszyłam ramionami – Nie wiem

- Ast nie możesz cały czas o tym myśleć i się zadręczać do końca świata. Zadręczasz się a i tak teraz nic więcej nie zdziałasz. – zastanawiał się czy powiedzieć mu o moim planie czy nie...ale prędzej czy później i tak się o tym dowie.

- Jest jedno wyjście.....wygodne dla wszystkich.....ale nigdy więcej już nie zobaczyłabym brata – jego uśmiech zniknął jak za dotknięciem magicznej różdżki. Objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. Uspokajał mnie i pocieszał kiedy naprawdę tego potrzebowałam. Był przy mnie zawsze...właściwie od samego początku. Oderwałam się od niego.

- Dziękuję – otarłam łzy

- Za co? – zmarszczył brwi.

- Za to, że jesteś - przytuliłam go a potem podeszłam do mojej komody. Wyjęłam amulet i podałam mu go.

- Co to jest? – spytał

- Amulet....jest cenny....obiecaj mi, że nigdy go nie oddasz ani nie rozstaniesz się z nim na krok...

- Obiecuję...dziękuję jest piękny ale dlaczego mi go dajesz skoro jest cenny?!

- chcę byś miał po mnie pamiątkę.

- po co mi po tobie pamiątka – prychnął – przecież nigdzie się nie wybierasz

- Pamiętasz ja ci mówiłam, że nikt mnie nie rozumie i nie popiera mojej decyzji? – pokiwał głową

- Odchodzę....oddaje swoje życie za Luisa.....

*Jackob*

Nogi się po de mną ugięły.....świat zawirował....to było jak uderzenie pięścią w twarz. Cholernie bolało. Znów zapiekło mnie miejsce po bliźnie....tym razem konkretnie.

- Co po co?!!!!...Nie!!! – pokręciła głową. Miała łzy w oczach

- Jackob nie dołuj mnie jeszcze bardziej....proszę – była coraz bliższa załamaniu. Pokiwałem głową.

- Masz zamiar podjąć najgorszą decyzję w zżyciu!!!! Nie! Nie zgadzam się!....Nie! – łzy spływały jej po policzkach.

- proszę nie utrudniaj tego...

- to ty wszystko utrudniasz....komplikujesz...zatajasz...myślisz, że nie wiem, że każdy zna twoje prawdziwe imię tylko nie ja i to kim jesteś...... - odwróciła się – Myślisz, że jestem głupi.....niby jestem ważny ale traktujesz mnie najgorzej ze wszystkich....

Twilight.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz