🌟 8 🌟

421 29 1
                                    

Czasem myślisz, że to już koniec.

Widziałeś i wiesz wszystko.

Podobno jesteś człowiekiem.

Czy aby na pewno?!

#Astoria#

Wstałam rano, ubrałam się i umyłam. Myślałam nad tym co mówił mi Edward. ,,Nie mieszaj między mną i moją rodziną" ,,to było dawno" ,,nie mów nic im" Nie muszę mówić mogę pokazać. Czas mijał a ja chciałam stąd jak najszybciej wyjechać. Miałam gigantyczne kłopoty z Ari a Volturi zaczęli wchodzić mi w drogę. Najpierw załatwię krok po kroku z Cullenami a potem zajmę się Volturi i Ari. Poszłam do pokoju mojego brata.

- dobra leniu mam propozycję. - Wstał z kanapy i popatrzył się na mnie. Jego myśli zadawały mi pytania: co zrobiłem? Jaką propozycję? Nie grzebie mu non stop w głowie ale tu miałam wrażenie jakby miał wyrzuty sumienia?! Tego dowiem się później teraz mam co innego do roboty.

- Idziemy na polowanie - pod koniec zdania głos mi się lekko złamał. Miałam nadzieję, że Luis niczego się nie domyśli. Chyba się nie zorientował bo pokiwał głową.

- No to do roboty. - Wyszliśmy z domu a mój brat cały w Skowronkach w myślach miał nadzieję, że zapolujemy na coś większego. Skoro miałam razem z nim mieć z głowy polowanie za jednym razem to stwierdziłam, że lepiej będzie wybrać większą ofiarę. Tu w tym lesie największe co może być to lampard. Biorąc go w niepewność pobiegłam w nieznanym mu kierunku. On bez problemu mnie dogonił. W środku lasu panowała cisza. Tylko szmer lub puhukiwanie sowy. Kiedy wybraliśmy cel Luis obrazu zrozumiał co to ma być. Bez problemu poradził sobie ze zwierzęciem. Po paru minutach było po polowaniu. Luis chciał pójść do Renesme. Po kiego? Nie wiem. Owszem nie podoba mi się to ale mój brat jest duży i wie co ma robić poza tym nie chcę go tracić. Przynajmniej mam satysfakcję z tego, że jeśli ta......go tknie, zrani mam prawo oderwać jej łep. Kiedy mój brat zniknął mi z pola widzenia a w jego myślach wychwyciłam moment, że jest w La Pusch zerwałam się biegiem na granicę Forks. Nie myliłam się Ari rozmawiała z Volturi. Chcieli pod koniec roku przyjść po mnie do La Pusch. Tylko czemu akurat tam. Mówili, że uderzą w samo sedno bo skóra i Cullenowie nie poddadzą się puki mnie nie znajdą a ja nie ujawnie się bo wtedy ich zabiję. Potem Pietrzyk, że złamie mu serce. Tylko komu? A Alice i Edward i Kasper i Bella dołącza do nich by mnie ocalić. A ostanie zapamiętam chyba na zawsze:

- I tak jej nie uratują. Zginie na ich oczach. To tylko pies. - Ciekawe teraz miałam trochę przewagi wiedziałam co i kiedy planują i nie wiedzieli, że nie jestem tylko psem. Tylko niby kogo miałam zranić?! Cullenowie nie przepadają za mną a sfore mam w dupie. Ruszyłam do domu. Tam miałam małą niespodziankę. Drzwi były otwarte. Zastanawiałam się kto to może być. Myśli nie słyszałam a mój brat na bank jest z... Datuje sobie.
Zaczęłam ostrożnie wchodzić do domu. Wtedy poczułam delikatną woń kwiatów. Wtedy wiedziałam kto u mnie zagościł. Byłam w szoku. Nasza ostatnia rozmowa nie była za ciekawa. Odruchowo napięłam mięśnie i zamknęłam drzwi. Wtedy się zaśmiał.

- Biedna Terry - pamiętał moje imię i nazwisko ale trzymał mnie w niepewności. Powoli zaczął się że mną bawić w wyścigi. Kto szybciej się wkurzy? A może wkopie? Kto pierwszy ulegnie?

- Czego chcesz Cullen? A może raczej Stanley? - Z całej siły i najszybciej jak umiał przypadł mnie do szyby i przyległ całym ciałem tak bym nie mogła się ruszyć. O dziwo tak jak kiedyś przytrzymywał moje nadgarstki nad głową i stykał się że mną czołem. Miał ból w oczach i żal?!

- Dobrze wiesz, że żałuję ale czasu nie cofne. - Puścił mnie wolno. Odwrócił się tyłem i chwilę patrzył w ścianę potem odwrócił się do mnie.

Twilight.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz