Był piękny słoneczny dzień kiedy Dorian wstał z łóżka. Był on blondynem który nosił okulary, zegarek i słuchawki na szyi. Cieszył się bo dziś nie musiał iść do szkoły, bo z mamą jechał do dentysty, miasta. Wstał z łóżka ubrał się w dżinsy i niebieską koszulę. Zjadł śniadanie, umył zęby nałożył buty i wyszedł na dwór. Było cicho, zbyt cicho zawsze rano jeździło dużo aut do pracy a teraz w ogóle. Olał to i poszedł otworzyć garaż, a potem wsiadł do czarnego opla. Parę minut później przyszła mama odpaliła auto i podjechali pod bramę. Dorian wysiadł z samochodu otworzył bramę i zobaczył przy znaku Damiana jego najlepszego kolegę z klasy. Damian był chłopcem o brązowych włosach ułożonych na prawą stronę. Pomachał mu, a Damian odpowiedział mu tym samym. Chwile później wsiadł do samochodu i z mamą pojechał do miasta. Kiedy byli już w przychodni był bardzo duży tłok zostało tylko jedno miejsce więc Dorian ustąpił je matce a sam stał oparty o ścianę.
Po kilku godzinach zdążył się mu prawie rozładować telefon i zostało mu czekać i patrzeć na ludzi. Doczekał się godziny 13:00 chwile potem zapytał się mamy:-Mama długo jeszcze
Mama odpowiedziała:
-Nie wiem synku
Parę minut później z drzwi wybiegł lekarz cały zakrwawiony z pianą w ustach i upadł na ziemie aż było słychać dźwięk łamiącej się czaszki. Wszyscy ludzie krzyczeli biegli w stronę wyjścia, ale Dorian podszedł sprawdzić co się stało lekarzowi. Patrzył na niego wyciągnął rękę sprawdzić puls dotknął szyi nie było czuć żadnego pulsu. Nagle palce lekarza zaczęły się ruszać potem ręce potem spojrzał na zdziwionego chłopca i złapał go za nogę wywrócił się i chłopiec siłą próbował się wyrwać kopnął trzy razy w głowę potem znowu kilka razy aż ręce puściły nogę. Dorian odsunął się parę metrów wstał obrócił się, zobaczył pięć metrów przed sobą dwie postacie też w białych poplamionych krwią fartuchach. Już wiedział że nie są to ludzie i szły w stronę chłopca. Był zdany tylko na siebie nie było przy nim matki i innych ludzi. Był sam, wziął wieszak na ubrania był dość ciężki by móc tym zabić. I wbił w głowę jednemu z trupów drugiego popchnął na ścianę. Chwilę później Dorian uciekł z budynku i spojrzał na panoramę okolicy, powiedział:
-Co tu się stało???
Wszędzie leżały ciała i krew był chaos uciekający ludzie wpadali na siebie. Samochody na drodze zderzały się i tworzyły gigantyczny korek. Chłopiec tak stał parę minut chwilę później wrócił do przychodni przeczekać aż wszystko ucichnie. W przychodni usiadł na krześle, czekał patrząc na dwa martwe trupy jeden z rozłupaną czaszką drugi z wbitym do głowy stojakiem, a trzeci nie wiedział gdzie był. Dorian przeszukał przychodnie nie było tu trzeciego trupa ale znalazł skalpel. Nagle usłyszał gdzieś na niższym piętrze jakieś dziwne odgłosy. Dorian wystraszył się i uciekł z przychodni. Doczekał się godziny 17:00 kiedy było w miarę spokojniej. Poszedł po cichu na parking poszukać samochodu jego matki nie znalazł go. Ucieszył się że mama mogła uciec z stąd. Przypomniał sobie, że ma telefon więc wyciągnął go miał 3% wybrał w kontaktach mamę i zadzwonił było słychać "abonent chwilowo niedostępny po usłyszeniu sygnału nagraj wiadomość" Dorian rozłączył się i poszedł w stronę sklepu wziąć jedzenie bo był głodny. Otworzył drzwi i rzucił się na chłopca szwędacz. Dorian wyjął z kieszeni skalpel i wbił najpierw w serce nic się mu nie stało, a potem z całej siły wbił skalpel między oczy trupa. Trup już nie wydawał żadnych odgłosów i zsunął się z chłopca i teraz wiedział jak zabijać trupy. Dorian wstał i zabrał trupowi plecak były w nim książki szkolne, piórnik zapalniczka, scyzoryk i papierosy. Wyrzucił z plecaka wszystko prócz zapalniczki. Scyzoryk włożył sobie do kieszeni. Do plecaka spakował jedzenie i dwie butelki wody. Potem wyszedł ze sklepu i wracał jak najszybciej w stronę domu. Po drodze omijał każdego trupa z jakim miał styczność się zobaczyć. Jakieś dwieście metrów od swojego domu zobaczył dwie postacie przeszukujące samochody, czy to...............
CZYTASZ
Nadzieja umiera ostatnia (ZAWIESZONA)
AventuraTo stało się nagle ale poradziłem sobie. Nie pierwszy i ostatni raz tak się stanie. Ale to po części mnie przerosło i nigdy tego nie zapomnę. Gdyby nie przyjaciele to nie wiem czy bym sobie poradził. Co z tego, że fizycznie byłem do tego przygotowan...