To nie jest nic wielkiego. Przynajmniej dla mnie. Serio, w ogóle mnie to nie rusza i robię to dalej tylko ze względu na jej przyjemność. Nie jestem empatyczny, to pojęcie dawno uciekło z mojego słownika. Wróć — nigdy się do niego nie dostało. Niedawno czytałem o empatii: zdolność odczuwania stanów emocjonalnych innych osób. Robię to, bo wiem, że to empatyczne i każdy normalny by to zrobił. Po prostu emocjonalnie obca jest mi empatia. Nie jestem empatyczny.
Rozumiem, że seks uprawia się dla przyjemności, oglądam przecież porno; to logiczne, że ona robi to dla swoich doznań. Chociaż nie. Ona robi to też dla moich doznań. Niestety - po raz kolejny to tylko chwilowy dreszcz i trwający 10 sekund stan, po którym moja sperma tłoczy się w prezerwatywie. Nic więcej.
Nasz stosunek porównałbym do ruchu drzwi zepsutej windy. Czysto mechaniczny i powtarzający się. One zamykają się i otwierają w swoim rytmie, a ja wchodzę w nią i wychodzę.
Przerażające, jakie to nudne.
Albo w sumie, nie takie nudne. Za każdym razem staram się wyciągnąć nową cechę, nową rzecz, którą mógłbym uznać za przyjemną i wracać do niej w chwilach smutku.
Właśnie, smutek. Jak to jest być smutnym, a nie tylko mieć doła? Skoro sam tego nie wiem, powinienem zaczerpnąć to od innych ludzi i obserwować. Problem jest też w tym- nie czuję innych. Nie wiem jak bardzo niepoprawne to jest, ale czuję się takim starszym egoistą. Widzę łzy kogoś innego, ale nic z tym nie robię, bo po co? Mam w sobie dwa sprzeczne głosy. Przysłowiowe "serce" mówi mi żebym to zostawił, bo ktoś się do mnie przywiąże i będę musiał słuchać czyjegoś biadolenia o jego problemach. Nie mówię, że mam za dużo swoich (jak marudząca pani w sklepie), po prostu nie interesuje mnie to. Z kolei "mózg", po przeczytaniu masy rzeczy w internecie dotyczących relacji z drugim człowiekiem, podpowiada żebym pozwolił się komuś wygadać, nawet jeżeli przestałbym słuchać czy chociaż udawać, że słucham po dwóch zdaniach.
Sori krzyczy moje imię i jeszcze bardziej kładzie się na brzuchu. Wiem, że ze mną jej orgazm nie jest tak dobry jak powinien być, ale ona robi to dla mnie. A mnie jest z tego powodu bardzo wszystko jedno. To znaczy, doceniam, ale nieszczerze. Doceniam, bo tak; bo tak robią ludzie z jakimkolwiek pojęciem empatii poza tym, co przeczytali na Wikipedii.
Czuję ten chwilowy dreszcz chwilę po niej i odchylam głowę do tyłu, głośno wdychając.
- Teraz było lepiej? - Pyta i odwraca się do mnie. Ma nikły uśmiech na twarzy. Na początku uśmiechała się więcej. Nic dziwnego, że przestała; mój wiecznie wkurwiony wyraz twarzy nie jest zachęcający. W ramach mojej rosnącej moralności lekko (l e k k o) unoszę kąciki ust w odpowiedzi. Naprawdę lekko.
- Sam nie wiem. To jest dziwne - Mruczę i zaczynam ubierać się w swoje ubrania, leżące gdzieś obok nas. Zabieram stanik Sori z mojej koszulki i podaję jej.
- Hm... - Wstaje z łóżka i zaczyna ubierać bieliznę. Ma ładne ciało, chyba. Nie znam się na dziewczynach. Ogólnie nie znam się na ludziach. Chyba. - Ale chyba jest troszeczkę lepiej, bo już wydałeś z siebie jakiś dźwięk i twoja twarz przestała się tak spinać.
- Spinać?
Śmieje się krótko.
- Mhm. Jesteś uroczy, jak czegoś nie rozumiesz.
Marszczę brwi, ale nie odpowiadam.
Toleruję Sori i jej dłuższą obecność ze mną; to podchodzi nawet pod granicę lubienia się. Nie mówię teraz o tym, że podoba mi się pod względem seksualnym, po prostu fajnie, że jest, chociaż mogłoby jej też nie być. To jest dziwne. Jednak wolę siedzieć w ciszy, słuchać muzyki, myśleć nad sensem życia, zmuszać się do myślenia w "normalny" sposób i oglądać filmy kiedy ona jest obok i jest cicho. Chciałaby ze mną gadać, ale rozumie to, że nie miałbym większego problemu z wyproszeniem jej z domu, jakby mi się znudziło, czyli nie za długo. Ja siedzę i jestem cicho, ona pisze ze znajomymi i jest cicho. Każdy jest zadowolony. Ja mam towarzystwo, którego w gruncie rzeczy nie potrzebuję, i połowę pizzy, a Sori internet, prąd, moje ramię, do którego się przytula i połowę pizzy.
- Muszę iść, Jungkook. Obejrzysz One-Punch Man'a sam i napisz mi, na którym docinku jesteś, żebym mogła nadrobić. A teraz lecę, bo się muszę się uczyć na jutrzejszy wykład. Rektor mnie nienawidzi i non stop o coś pyta - Wywraca oczami.
Kiwam głową w odpowiedzi.
Otwieram przed nią drzwi i przepuszczam w progu. Nie patrzy na mnie, jak wychodzi - to dobrze.
- Sori?
Odwraca się do mnie, wkładając buta i podnosi się. Prawdopodobnie czuje to, że zbieram się, żeby powiedzieć coś więcej niż jedno słowo.
- Czy jak teraz uprawialiśmy seks i już wychodzisz to powinienem cię pocałować?
Unosi brwi, rozbawiona.
- Jesteśmy razem?
- Nie.
- To teraz zależy to od tego, czy chcesz robić mi nadzieję, czy nie.
- Powinienem?
- Sądzę, że nie, Jungkook.
- W takim razie, cię przytulę.
- Nie chcesz tego robić.
Ma rację.
- To co mam robić?
- Powiedz mi po porostu swoje ciche "cześć" i daj mi wyjść, jak zwykle.
Skinam głową.
- W takim razie, cześć, Sori.
Znów się uśmiecha.
- Pa, Jungkook.
nie umiem w pierwsze rozdziały, ale keep waiting bo potem jest już wszystko spk i na luzie sobie leci
mam nadzieję, że się podobalo i za chwilę wrzucę następny
CZYTASZ
schizoid || jikook
Fanfiction"i just want to love you in my own language can't surround so you lean on, lean on so much your heart's become fond of this" gdzie jungkookowi wmawia się, że nie potrafi kochać, ale nagle pojawia się jimin i wszystko chuj strzela rzeczy: angst, au...