XXIII

313 47 46
                                    

Jimin zauważył, że coś jest na rzeczy. Dosłownie na rzeczy. Czuję się, jakby na linę relacji między mną a Jiminem ktoś położył ogromny obciążnik, kiedy miał zawiązane oczy, po czym obciążnik przykrył peleryną niewidką i znów pozwolił mu patrzeć. Ale ja widziałem wszystko. Wiem czym był obciążnik i kto go tam postawił, kiedy Jimin nie patrzył.

Nie zadawałem sobie sprawy z tego, że spławianie kogokolwiek może być tak trudne, a co dopiero jego. Robię to już od trzech dni. Przerwy są najgorsze, bo Jimin bardzo chce chodzić do łazienki, albo dotyka mnie nawet jak czekamy na podłodze pod klasą. Dyskretnie oczywiście. Tradycyjnie i tandetnie odpowiadam, że albo boli mnie głowa, albo muszę się uczyć na następną lekcję.

Wzdycham przeciągle.

Siedzę na zajęciach artystycznych, co chwilę napotykając wzrok Mina Yoongiego, który dzisiaj postanowił nie kryć się pod koszulą i krawatem, zamiast tego postawił na koszulkę z dekoltem w serek i kryjący korektor. Cóż. Nie działa.

Moje emocje i uczucia są rozstrojone jak naprawdę stary, nie ruszany fortepian. Nie wspomnę o syfie i harmidrze w mojej głowie i o tych wszystkich błądzących myślach natarczywie pytających o drogę. Gówno wam powiem. Sam nie wiem, gdzie jestem.

Nie mogę z nikim pogadać, nie potrafię przelewać słów na papier, a wszystkie osoby, z którymi mógłbym porozmawiać zdecydowanie odpadają. Sori - wiadomo, Jimin tak samo, ewentualnie moja mama, ale nie wiem czy jestem gotowy na taki krok w jej stronę i czy ona jest gotowa.

Dzwonek, zwiastujący koniec lekcji i powrót do domu popycha mnie do podjęcia szybkiej decyzji.

Czekam aż wszyscy wyjdą z sali i podchodzę do biurka nauczycielskiego.

- Yoongi.

Mężczyzna podnosi na mnie wzrok znad telefonu.

- Hm?

- Masz czas iść teraz pogadać?

Jego mina ani trochę mnie nie dziwi, ale sprawia, że czuję się jak skończony idiota jeszcze bardziej niż przez wypowiedzeniem tych słów.

- Oh...

- Jeżeli nie to spoko - Wzruszam ramionami.

- Nie. Mogę. Odniosę dziennik, poczekaj przed bramą.

- Oh.

Przysięgam, że jeżeli jeszcze raz usłyszę od niego to jebane 'Oh.' to nie będzie miał śladów tylko na szyji.

- Umiesz mówić coś innego? - Pytam, po czym biorę duży łyk herbaty.

Spławienie Jimina było dzisiaj wyjątkowo łatwe. Ma wizytę u lekarza, także niestety nasze spotkanie byłoby niemożliwe.

- I tak pozwoliłem ci na dużą swobodę względem mnie, ale nie mów do mnie takim tonem.

Unoszę brwi i patrzę na niego kpiąco. Yoongi skupia się na wypiciu ostatnich łyków swojego podwójnego espresso z trzema łyżeczkami cukru. Ohyda.

- Poważnie? Ja ci mówię o tym, że zdradziłem swojego chłopaka, a ty mi o tym, że...

- To nie tak, Jungkook - Wbija we mnie zmęczone spojrzenie, a denko jego filiżanki uderza o przeszklony stół. - Nie wszystko kręci się w okół ciebie. Skończyłem pedagogikę, nienawidzę siebie za to, a potem jeszcze poszedłem jeszcze na historię sztuki, przez co chcę się zabić jeszcze bardziej, i wiem swoje. Jesteś jedynakiem, nie masz konkurencji. Nie znasz przyjaciół swojej przyjaciółki ani przyjaciół tego twojego Parka. - Robi przerwę na dłuższe westchnienie i ściska palcami nasadę nosa. Naprawdę jest sciorany. - Każdy ma swoje problemy, a ty żyjesz tylko i wyłącznie w tych swoich. Nie mówię, że to złe. Sam tak robię. Tylko jest mała różnica, ja to robię świadomie, a ty - z reguły. - Ociężale podnosi swój skórzany, czarny neseser i wyjmuje z niego paczkę papierosów. - Muszę zapalić. Nawet nie będę pytał, czy chcesz, bo: jesteś za młody, pewnie byś się zgodził, żeby poczuć się jak dorosły i w moim przypadku fajki są kolejną rzeczą, przez którą mam siebie dość. - Wkłada sobie jednego papierosa do ust i podpala go zapalniczką z kotkami.

schizoid || jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz