Ucieczka

1.5K 42 1
                                    

Zaraz po zajęciach zadzwoniła po Toma.Był to facet o prawie białych włosach, szarych oczach i bardzo miłym uśmiechu.Nie był stary ani też młody był w średnim wieku.Uściskała przyjaciela i pobiegła do auta.

-Hej.-Zapięła pasy.-Jak w szkole?

-Hej, w porządku.-Uśmiechnęła się.-Ostatni rok ponoć ma być najgorszy, ale jak na razie jest dobrze.-Kierowca zaśmiał się.

-To dopiero początek Rose.Jeszcze długo przed tobą.Dużo nauki przed tobą.

-Wiem o tym.Jeszcze te stypendium.-Wywróciła oczami.-Trzeba będzie walczyć.-Obrócił się i odjechał spod szkoły.

-Znasz Alish Tylor?-Na jego czole przez chwilę pojawiła się zmarszczka.Zawsze tak robił jak o czymś intensywnie myślał.Co było nawet w pewnym stopniu ciekawe.

-Tylor..hmm...Tylor, a tak.-Skręcił mocno w prawo aż Rose poleciała do przodu.Gdyby nie pasy już leżałaby.-Wybacz kretyn chciał we mnie wjechać.-Zatrąbił.-Tak to córka pastora, a co się stało?-Pogładziła swoje jasne spodnie.

-Nie nic.-Dojechali pod dom.Brunetka podziękowała i wpadła do domu.Widok jaki zastała w salonie wprawił ją w niemałe osłupienie.Jej rodzice tańczyli na środku uśmiechnięci do siebie.

Uśmiechnęła się i po cichu oparła się o ścianę.Dawno nie widziała ich takich radosnych.

Kiedy tata obrócił swoją partnerkę zatrzymał się.

-Od kiedy tu stoisz?

-Tak długo, że stwierdzam otwarcie. Jesteście dobrymi tańcorami.-Zaśmiała się i poszła do kuchni.Raylie stała tyłem i z uniesionymi rękami poruszała biodrami w rytm piosenki z radia.

Miała zamiar do niej podejść, ale uprzedził ją Norbert.Podszedł do kobiety i objął ją w pasie.Szybko obróciła się i krzyknęła.Robiąc przy tym niemałe zamieszanie.Chłopak stał w szoku podczas gdy gosposia nie stała bezczynie pochwyciła słuchawkę od zlewu i puściła wodę prosto w twarz młodzika.Otworzył lekko usta i przetarł twarz dłonią.

-Znowu.-Sonia wpadła do pomieszczenia i patrzyła z politowaniem na syna.

-Ja przy tobie osiwieje.-Złapała go za twarz  i odepchnęła lekko.Od kiedy się pojawił w domu zaczęło być na nowo wesoło, jakby wszystko ożyło.Co było każdemu bardzo potrzebne.

-Wątpię cały czas się farbujesz.-Uchylił się przed ścierką i wybiegł szybko o mało nie wpadając na Karola.Lokaj obrócił się  z uśmiechem.

-Dlaczego każdy młody jest taki nieokiełznany.-Usiadł przy barku.Jego włosy już dawno gdzieś zniknęły.Mimo tego nadal miał coś w sobie co nie pozwalało aby kobiety przeszły obok niego obojętnie.Może to przez te bródkę.Wygląda trochę jak u  kozła.

-Pani Smith chce jechać na wakacje do Gruzji.-Rose uniosła lekko brwi.

-A co ma tam do zwiedzania.

-Oh głuptasie.-Machnęła jej lekko ściereczką przed nosem.-Jedzie na wyjazd służbowy.Pan Smith też zamierza jednak nie chcą zostawić cię samej.-Rozaline zastanawiała się co tym razem wymyślą.Ostatnio została z jakże rozkoszną nianią, tak nianią.Była może kilka lat od niej starsza.Cóż to wystarczyło aby Norbert się do niej podkolegował.Lata mu nie przeszkodziły.

Pod koniec dnia uciekła z domu z płaczem.Biedna dziewczyna może by ją to ominęło jakby wzięła się za pracę, a nie za romansowanie.

-Rose dlaczego się uśmiechasz?-Zerknęła na wszystkich zebranych.

-Przypomniałam coś sobie.

-Co takiego?-Gosposia oparła się o blat i czyściła szklankę.

-Gdzie Norbert?

-Pewnie nad dziewczyną.

-Weź tak nie gadaj.-Sonia zmierzyła wzrokiem Karola.-Tak stary, a tak głupi.-Prychnęła i wyszła.

-Nie dociera do niej fakt,że się starzeje.Niedługo pewnie babką zostanie.-Pochylił się od tyłu kiedy mokra ścierka wylądowała na jego głowie.

-Ale wy wredni dla siebie jesteście.-Tom wszedł do kuchni i zabrał jabłko z tacy.

-Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?-Rose bujała głową w tył i do przodu kiedy usłyszała ulubioną melodie.Zerknęła na zegarek i podniosła się zbyt szybko.Krzesło poleciało do tyłu z hukiem.

-Muszę się przygotować na wyjazd.-Patrzyli na nią w szoku i strachem.

-Jadę pod namioty.

-Z kim.-Niski głos rozbrzmiał powodując,że każdy lekko drgnął.

-Z przyjaciółmi tatusiu.-Rose uśmiechnęła się słodko.-Ploszę.-Kiwnął głową.Dziewczyna ucałowała go w policzek i wybiegła.Wpadła do pokoju i zaczęła pakować rzeczy.Kiedy skończyła położyła się na łóżku i zasnęła.

Kiedy się obudziła  było późno po północy.Podniosła się i poszła do kuchni po szklankę wody.Kiedy minęła salon usłyszała telewizor.

-Cam Armandes uciekł z więzienia o zaostrzonym rygorze.Dokładnie nie wiemy jak do tego doszło.Podejrzenia padają na tamtejszego policjanta, który sprawował wartę są doniesienia, że mógł być wspólnikiem  przestępcy.-Myślała, że się coś mogło jej się przesłyszeć.Kiedy wszyscy z kuchni wpatrywali się w nią wiedziała, że  to naprawdę się stało.Jej ojciec, ten który nasłał tamtych ludzi.Zagryzła wargę.Drań, który miał na rękach krew Kendjego.




Criminal.PowrótWhere stories live. Discover now