-Mamo!Pójdź ze mną na plażę kupie ci gofera z dżemorem wiśniowym!
Od przebudzenia Larrego minęło dosłownie kilka minut i z całą pewnością nikt już nie spał.Po takich krzykach na pewno się nie zaśnie.Uwagi odnoście śpiewania na nic się zdały szatyn i tak robił swoje.Nawet głośniej.Rose leżała na brzuchu tuląc się w poduszkę.Bambi siedziała i palowała paznokcie u nóg.Lola leżała i słuchała muzyki przez słuchawki.
-Dobra nie da się tego zagłuszyć.-Zdjęła zatyczki, które na nic się zdały.Dziewczyny spojrzały po sobie kiedy Larry urwał piosenkę z krzykiem.
-Nash w końcu zrobił z nim porządek.-Bambi kiwnęła głową.-Szanuję.
Wczoraj nikt nie mówił o tamtej sytuacji.Rose wiedziała, że to tylko kwestia czasu kiedy odnajdą ciała dlatego chciała jak najszybciej odjechać stąd.Co prawda nie zrobili nic z Nashem, ale nie zgłoszenie tego też jest przestępstwem, ale ona nie mogła tego zrobić.Może aresztowali gang, ale ona była w nim.Co z tego, że nie łamała tam żadnych praw.Może i sąd pozytywnie rozpatrzył jej sprawę, ale i tak patrzył na nią z przymrużonymi oczami, w końcu brała udział w nielegalnym ''biznesie''.Wyszył ubrane na zewnątrz.Chłopacy wraz z Tiną stali przy ognisku.Nash opierał ręce o pierś był dumnie wyprostowany.
Dla Rose pozostanie on jedną wielką zagadką.Niech tak zostanie.To doświadczeniach wie, że lepiej nie ingerować w coś o czym się nie wie i nie ma pewności co to tego.Po wczorajszej akcji nie mogła zasnąć.Wciąż myślała o tym.Czy jej ojciec ich nasłał?Czy tak bardzo jej nienawidzi?
Czy nie odzyska spokoju?Jak będzie wyglądać jej życie ?Będzie miała szanse żyć normalnie?!
Spojrzał na nią.Lustrował ją swoimi czarnymi źrenicami.Tak krew na rękach.Co on wczoraj zrobił?Może patrzyła na nie przez sekundy, ale potrafiła ocenić gdyby przytrafił m się jakiś wypadek.One nie wyglądały normalnie.Poszarpane jakby nadział się na drut.Właśnie!Mógł się poślizgnąć, ale gdzie w środku lasu znalazłby się kawałek metalu?
Larry rozciągnął się.Na głowie miał bandaż pamiątka po nieudanej próbie rozbujania towarzystwa.Aż boi się co to będzie kiedy wróci do domu.Jak wytłumaczy się z tego zajścia?
Mamo, tato to nie tak ja tylko uderzyłem głową w kłodę?Uśmiechnęła się na samą myśl o tym.
Larry był zdecydowanie najbardziej pokręconym gościem jakiego znała.Jego rodzice na pewno w domu się nie nudzą.Wystarczyło kilka dni aby Rose ogarnęła dlaczego nie posiadają drugiego dziecka.Być może byłoby normalne, ale prawdopodobieństwo było duże.W końcu geny się kumulują i te sprawy.Poczuła jak łzy stanęły w jej oczach.Nie myśl o tym nie tutaj.Pomrugała i wtedy zobaczyła, że każdy patrzy na nią.Uśmiechnęła się.
-Zbieramy się?-Kiwnęli głowami i wrócili do swoich prac.Brunetka zapakowała rzeczy do plecaka i wystawiła go z namiotu.Pomogła dziewczyną złożyć namiot.Po wszystkim siadły i czekały aż skończą ''mężczyźni''.Larry stał i gapił się pustym wzrokiem w instrukcję podczas gdy Nash i Norbert kłócili się o coś.Dopiero kiedy Bambi wkroczyła do akcji zapakowali namiot.Ruszyli z powrotem w podróż.
-Za co mi przychodzi z wami się tak męczyć.-Jęknął zrezygnowany.-Taki żywot.Za życia takie poświęcenie.Moje obowiązki mnie przerastają.-Nie mogło obyć się bez gadania Larrego.-Jak mogłem wam obmówić skoro taki genialny jestem.Powinniście mi dziękować!-Uniósł ręce go góry.-Cóż taki boszki ze mnie Alvaro.-Uśmiechnął się pod nosem.
Doszli do auta.Zapakowali wszystko i ruszyli.Szatyn puścił muzykę na cały regulator.Zaczął śpiewać.Cały samochód przeżywał koszmar podczas gdy Larry bawił się jak nigdy.
YOU ARE READING
Criminal.Powrót
RomanceMinęły dwa lata od tajemniczego zaginięcia ciała Kendjiego.Od tamtego czasu Rose ułożyła sobie życie na nowo.Jednak czy to będzie takie proste kiedy na jej drodze znów stanie jej koszmar.W dodatku pewien tajemniczy osobnik ratuje ją przed każdym p...