Gość

718 33 2
                                    

-Wyjdź.-Szepnęła przykrywając dziecko kocykiem.Kendji nie nie powiedział odkąd zobaczył małą.Nie trudno było się domyślić prawdy przecież jest do niego podobna,  są jak dwie krople wody.Przeczesał ręką włosy mrucząc coś pod nosem.-Nie będę się powtarzała.

-Ja również.-Podszedł bliżej kołyski.Pochylając się przez co Rose złapała go za ramię odciągając.-Nie mogę nawet na nią spojrzeć?Ukrywałaś ją, a teraz po tym nawet kurwa nie mogę na nią spojrzeć?!

-Jeżeli masz krzyczeć to się stąd wynoś..nie zamierzam pozwalać na to aby się bała..

-Przepraszam...-szepnął łapiąc ją za ramię i wyciągając z pokoju.-Masz mi powiedzieć wszystko rozumiesz...

-Ty mi nie powiedziałeś więc dlatego ja mam to zrobić..

-Po co miałem to robić skoro wiesz dobrze, znasz całą prawdę..

-Nie całą.Zataiłeś coś..-Zmrużył lekko oczy.

-To znaczy?O co ci chodzi?

-O ciąży..Julie była w ciąży.-W jednej chwili twarz Kendjiego diametralnie się zmieniła.Najpierw zaskoczenie, potem strach, złość i na końcu, rozpacz.Wtedy dotarło do niej, że on o niczym nie wiedział.

-Co takiego?

-Sama to mówiła.-Odwrócił się, ale zaraz potem zerknął na nią.

-Kontaktowała się z tobą?!I nic nie mówiłaś?!

-A co miałam powiedzieć hmm po tym co mi powiedziała!

-Zapamiętaj sobie jedno.-Złapał   ją pod pachy i przycisnął do ściany.-To manipulantka, a co za tym idzie kłamczucha.Powie wszystko aby dopiąć swego.Wydała nam nawet Delgado..-Otworzyła lekko usta.Kendji spojrzał na jej wargi.

-Co takiego?

-Znaleźli go kilka dni temu przywiązanego do drzewa naprzeciwko komisariatu.Miał na sobie czarną maskę z napisem walcie się i kajdanki.Dość oryginalne nie powiem.

-A co z nią?

-Ukrywa się w starym, opuszczonym budynku.Nie mamy na nią dowodów czekamy tylko aż wykona jakiś ruch.-Kręciła głową.

-Ona nie na mnie polowała.Kendji...

-To jej plan?Namieszać ci w głowie, a potem bez wyjaśnień dopaść..-Złapał jej kosmyki włosów i zakręcił wokół palców.

-Nie możesz mnie okłamywać rozumiesz?Musimy sobie zaufać.

-Ale ja nie mogę..-Prychnął.

-Nawet nie ukazujesz jakiejś inicjatywy-Uniósł lekko kąciki ust do góry-Ja nie zrobię tego sam za nas dwoje.

-Powiedziała, że przez ciebie straciła dziecko..

-Wierzysz jej?

-Nie wiem, a w co mam wierzyć?

-W nas...uda się.-Pocałował ją w policzek.-Zaufaj mi.


Criminal.PowrótWhere stories live. Discover now