Zlecenie

736 40 0
                                    

Agencja wyglądała obłędnie.Wielkie pomieszczenia w których znajdowały się co lepsze urządzenia.Rose aż zapiszczała kiedy zobaczyła jak specjalista wyświetlił w 3D tuż przed jej twarzą artykuł z komputera.Sale do ćwiczeń, siłownia to była tylko namiastka tego co ta firma miała do zaoferowania.Larry pchnął wielkie złote drzwi wchodząc do ogromnej sali.Brunetka poszła za nim rozglądając się.Wielgachna biała sala z obrazami budziła podziwi.Na środku był ogromny, granatowy owalny stół, a do niego przystawiono mnóstwo czarnych, skórzanych foteli.Zerknęła na bok na połowie ściany wisiał telewizor.Szatyn podszedł do okien za siedzisk i rozsunął firanki. Uśmiechnął  się do niej lekko.

-Podoba ci się tutaj?-Pokiwała ochoczo głową na co zaśmiał się.-To dobrze, ale wiedz,że musisz być cicho, bo szefostwo nie wie,ze tu jesteś..-Otworzyła szeroko oczy.-Zrobiłem to jakby ująć niezgodnie z naszymi prawami.-Podrapał się lekko po karku.-Więc jestem zmuszony to zrobić.-Nacisnął coś przy ścianie,a półka za nią rozsunęła się ukazując schody.-Musisz tam wejść Ross spokojnie nic ci tam nie grozi po prostu pozostań tam do końca spotkania chce żebyś to usłyszała i wiedziała nie mogą i tego przed tobą ukryć.-Wepchnął ją gdy słyszeli zbliżające się kroki.Siła była tak duża,że niemal poleciała,złapała się ściany kiedy chłopak zamknął przejście tuż przed jej twarzą.Zła chciała w pierwszym momencie uderzyć w ścianę, ale stwierdziła,że to głupie.Odwróciła się i zobaczyła jak schody schodzą w dół tworząc spirale.Przygryzła wargę robiąc pierwsze kroki ku niewiadomemu gdy usłyszała krzyk.Podeszła i przyłożyła ucho do zimnej powierzchni.Wyrosła z tego dziecinnego zachowania, ale teraz to okazało się silniejsze od niej.

-Dobrze wiesz,że odsunęli cie z tej sprawy ze względu na uczucia  jakie  wobec niej darzysz.W naszej profesji nie można pozwolić sobie na takie zaniedbanie.-Zaśmiał się Larry siedząc naprzeciwko bruneta, który zmrużył oczy z lekkim uśmiechem.

-Jakby nie było ty też żywisz do niej coś..-Uniósł lekko brwi.Po sali rozniosły się szmery.

-Dość panowie..-Przemówił głęboki, basowy głos.Rose zmarszczyła lekko nos nigdy nie słyszała go.Z siedzenia podniósł się siwowłosy mężczyzna.Poprawił okulary, które zsunęły się z jego nosa.-Odsuwam was oboje z tej sprawy..

-Słucham?!-Powiedzieli w tym samym czasie zszokowani faceci.

-Jak sam to powiedziałeś, nie ma u nas braku profesjonalizmu, uczucia wiążą się z przywiązaniem, oddaniem, a nam chodzi o oddanie w misjach, a nie względem kogoś.Kendji już raz popełniłeś ten błąd wiesz jak za niego zapłaciłeś..właśnie, dlatego unikamy takich niedopatrzeń.-Pokręcił głową.-Zaprzepaściłeś swoją szanse, życiową szanse przez dziewczynę.-Chrząknął i opadł ciężko na fotel.-Nie raz, a dwa razy.Przez błąd, który  dziś okazał się zupełnie neutralny..-Westchnął.

-Wracając..-Jakiś młody głos był przepełniony strachem i przejęciem.Blondyn z piegami  podniósł się i zacisnął mocnej dłonie na trzymanej pod pachą teczce.-Z śledztwa specjalistów wynika,że to nie był przypadek.Zamach był zaplanowany.

-Do rzeczy Richth..-Warknął Smith.

-No cóż...dokładnie z autopsji wynika,że to wszystko miało być ostrzeżeniem.-Okrzyki zakłóciły dalszy wysęp blondyna.Starszy mężczyzna uderzył w stół.

-Spokój mi tu zaraz!Nie raz mieliśmy gorszą sprawę, a wy przejmujecie się takimi błahymi informacjami.

-Bo one nie były powiązane z naszymi najlepszymi agentami..szefie w tą grę weszły uczucia, a to komplikuje sprawę..-Zaczął ,ale przerwał mu dyrektor agencji.

-Co z tego,że dwójka naszych najlepszych dopuściła do siebie uczucia?Hmm według was to skreśli wykonanie poprawnie tej misji?Tyle lat treningów nie zakłóci lekkie, niewinne zauroczenie...

-Osobą, która dokonała tego była nijaka Julie Armandes..-Wszystkie pary oczy polecały w kierunku bruneta.Rose wstrzymała oddech cofając się lekko do tyłu.Straciła równowagę i polecała w dół.


Criminal.PowrótWhere stories live. Discover now