Rozdział 7

471 62 11
                                    

Powoli otworzyłam oczy. Przyjemne uczucie spełnienia i delikatnego bólu mięśni sprawiło, że wszystko, co wczoraj się wydarzyło, nie było tylko snem. Spojrzałam w prawo, gdzie spał Kostja, jedną ręką obejmując mnie w pasie, tak jakby bał się, że mu ucieknę. Pocałowałam go w bark i uśmiechnęłam się, widząc, jak powoli się budzi.
- Hej piękna - przybliżył się do mnie i pocałował.
- Hej kochanie - uśmiechnęłam się i usiadłam, zakrywając swoje piersi kołdrą.
- Nie zakrywaj swojego ciała - Kostja również usiadł, odgarniając mi włosy i całując moją szyję. - Jesteś cudowna, więc go nie zakrywaj.
- Dobrze - szepnęłam i obróciłam się do niego, całując go w usta. - Chodź, weźmiemy prysznic. Przyda nam się po naszej nocy - wstałam i wzięłam swój jedwabny szlafrok z Victoria's Secret, który nałożyłam na siebie. Kostja owinął się w pasie kocem i poszliśmy do łazienki. Zapaliłam świece i zasłoniłam okno. Puściłam wodę z deszczownicy i weszłam pod strumień, dając mu zamoczyć moje blond włosy. Odchyliłam głowę do tyłu, po chwili poczułam delikatny dotyk palców Kostji na mojej talii. Obrócił mnie do siebie przodem i pocałował. Resztę poranka spędziliśmy na wzajemnych pieszczotach i radości z tego, że znowu mamy siebie.

- Wiesz, że nie ominie nas rozmowa, o tym, co między nami jest? - powiedziałam, wycierając włosy ręcznikiem.
- Jasne maleńka, ale nie w takim stroju - spojrzał na mnie od góry do dołu.
- Kostja - pstryknęłam palcami - oczy mam tutaj - wskazałam na nie i zasłoniłam swoje nagie ciało, po czym poszłam do garderoby, z której wyciągnęłam krótkie, dresowe spodenki i podkoszulkę. Weszłam do sypialni i ułożyłam się koło niego na łóżku, patrząc na telewizor, w którym leciał jakiś film.
- Teraz możemy rozmawiać - pogładził mnie po nodze.
- Doszliśmy już we dwójkę do tego, że się kochamy. Jednak czasem sama miłość nie wystarcza Kostja. Można to zobaczyć na przykładzie moich rodziców. Kochali się, ba nadal się kochają, ale to nie wystarczyło. Początkowa fascynacja wygasła, a dla nich było łatwiej uciec od zobowiązań. Nie chcieli walczyć o cokolwiek, pomimo posiadania czwórki dzieci. - Widząc, że już chciał coś powiedzieć, uniosłam dłoń. - Daj mi dokończyć. Nie mówię, że tak samo skończymy, wiem, że ja na pewno tym razem nie poddam się bez walki o nas i o nasz związek. Zbyt wiele przecierpieliśmy i przeszliśmy, aby ot tak się rozstać, bez prób ocalenia nas. Dlatego po prostu rozmawiajmy, starajmy się komunikować ze sobą i nie ukrywać niczego. Po prostu takie zachowanie nas nie zaprowadzi donikąd. Tyle ode mnie.
- Zgadzam się z tobą Svea, masz rację w stu procentach, dlatego nie muszę nic więcej dodawać. Po prostu bądźmy razem - pocałował mnie w czoło, a ja się do niego przytuliłam.
- Tak, bądźmy razem - przytaknęłam. - Dlatego, może warto będzie, jeżeli zrezygnujesz ze swojego apartamentu i przeniesiesz się do mnie. Oszczędzisz, a ja nie będę się czuła samotna w tym ogromnym apartamencie - zaproponowałam i chwyciłam go za rękę, aby wstał z łóżka, co też posłusznie zrobił.
- Co ty robisz mała?
- Biorę cię, abyś się ubrał i jedziemy po twoje rzeczy Kostja - uniosłam brew i zmieniłam spodenki na jeansy, narzuciłam na siebie sweter i włożyłam buty. Wsiedliśmy do auta, tym razem dałam prowadzić mojemu chłopakowi i pojechaliśmy do niego.

Po spakowaniu wszystkiego wróciliśmy do mnie, gdzie udostępniłam trochę wieszaka i szafki dla Kostji. W łazience rozłożył swoje rzeczy i popatrzyłam z uśmiechem, gdy na łóżku położył swoją ulubioną poduszkę. Cieszyłam się, że nie boi się zmieniać tego wnętrza i dodawać w nim swoich akcentów. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 20, a ja miałam zdecydowanie za dużo energii. To chyba przez to, że po raz pierwszy od dłuższego czasu spałam spokojnie.
- Kostja? - zamruczałam, przytulając się do niego.
- Tak? - przerwał pisanie na komputerze i na mnie spojrzał. - Co chcesz?
- Chodźmy na imprezę, proooszę - przeciągnęłam i zrobiłam uroczą minkę.
- Dobrze, ale żadnych sukienek - widząc moją minę, dodał - i spódnic.
- No okej, ja idę się umyć - pocałowałam go w usta i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Przeprostowałam włosy i zrobiłam kreskę eyelinerem oraz nałożyłam tusz na rzęsy. Na usta nałożyłam czerwoną pomadkę i w samej bieliźnie poszłam do garderoby. Wybrałam w niej czarne, skórzane spodnie i czerwoną bluzkę z asymetrycznym wiązaniem na dekolcie. Zdjęłam do niej stanik, po czym włożyłam na nogi czarne szpilki i wzięłam torebkę w tym samym kolorze. Aby nie zmarznąć, nałożyłam na siebie jeansową kurtkę. - Kostja! Gotowy? - krzyknęłam.
- Już, tylko się ubiorę - wszedł do garderoby i ubrał jeansy czarne i białą bluzkę z rękawami 3/4. - Możemy iść - złapał mnie za rękę i poprowadził na dół, gdzie czekała zamówiona wcześniej przeze mnie taksówka.
- Koło północy dołączą do nas Caro i Benji. Okej? - powiedziałam, gdy jechaliśmy do Berns.
- Nie ma problemu, już skończyli świętować? - zaśmiałem się.
- Chyba tak skoro powiedzieli, że przyjdą - cmoknęłam go w usta.

Po kilku drinkach poszłam do toalety, gdy z niej wyszłam, nie mogłam zlokalizować Kostji.
- Witaj piękna, może chcesz zatańczyć - przede mną pojawił się wysoki blondyn z delikatnym zarostem. Alkohol dał o sobie znać, więc skuszona komplementem, pokiwałam głową. Ujęłam dłoń nieznajomego i ruszyłam za nim na parkiet. Przetańczyłam z nim pięć piosenek. Podczas szóstej, mój wzrok padł na tak dobrze znanym mi chłopaku, który siedział w loży z jakąś dziewczyną. Miała piękne, długie, brązowe włosy, piękne kształty i ponętne usta. Jedynym elementem makijażu, jaki miała na sobie, były rzęsy. Poczułam ukłucie w sercu i zrozumiałam, że to zazdrość. Zostawiłam Chrisa, bo tak nazywał się mój partner i poszłam do baru, gdzie zamówiłam kilka kieliszków czystej. Podczas gdy opróżniałam trzeci, usłyszałam za sobą głos.
- Zwolnij, nie będę cię niósł do domu.
- Słucham? - obróciłam się, a moje wkurwienie osiągnęło poziom krytyczny. - Chyba sobie kpisz.
- Ty sobie kpisz! Poszłaś do łazienki, po czym widzę, że tańczysz z jakimś typem - Kostja podniósł głos. - Do tego ten strój! Przyszłaś tu na podryw?
- Nie wiedziałam, że nie mogę tańczyć z kimś! Wybacz Kostja, może mam zacząć nosić obrożę z twoim imieniem?! W związku głównie chodzi o zaufanie! A ty mi jak widać, nie ufasz. Widziałam, jak patrzyłeś na tamtą dziewczynę, z którą siedziałeś! Wybacz, że próbuje być seksowna, ale nie mam i tak kształtów - zobaczyłam w wejściu mojego brata z narzeczoną. - Masz - dałam mu klucze od domu. - Ja wracam z moim bratem, nie czekaj na mnie. Chce pobyć z dala od ciebie.
- Svea... - przerwałam mu, unosząc dłoń.
- Nie zrywam z tobą, musimy przemyśleć kilka rzeczy i najlepiej, żebyśmy zrobili to osobno. Kocham cię Kostja, ale zrozum mnie - pocałowałam go w policzek i poszłam do brata.

__________

DRAAAAAAAAAAAMA!

K O M E N T U J C I E

Ponad 1100 słów!

Yasss..

Wczoraj napisałam do opowieści epilog, więc updatey co dwa dni!

Co do koncertu... krótkie sprawozdanie poniżej.

Szalony pomysł - dwa tygodnie przed koncertem kupić bilety do Lwowa i powrotne oraz stojący bilet na koncert. I tak 15.06 znalazłam się w autobusie, którym zajechałam na Ukrainę. Po przyjeździe momentalnie znalazłam się pod klubem, bo przecież jak inne już stoją to czemu nie ja. To było strzałem w dziesiątke, dzięki czemu znalazłam się pod samymi drzwiami, a później pod sceną. Nawet pod samym mikrofonem pana Kostjantyna Bocharova. Bitwa o miejsce w późniejszym czasie skończyła się uszkodzonym kolanem, ale obyło się bez siniaków. Będąc na koncertach w Polsce, zawsze myślałam, że Polki są zapalonymi fankami, ale przy Ukrainkach wypadają słabo, chociaż słyszałam, że podobnie dzieje się na koncertach Kwiatkowskiego. No cóż... koncert w sobie ukazał mi trochę innego Melovina, niż za jakiego go miałam. Nie wiem czy to była tylko kreacja sceniczna, czy taki jest, ale bił od niego egocentryzm oraz duża pewność siebie. Nie mówię naturalnie, że to coś złego, ale bardzo irytowały mnie również momenty, w których mówił. Nie chodziło mi o to, co mówił (tego nie rozumiałam, bo nie opanowałam ukraińskiego), ale zawsze była wtedy puszczana ckliwa muzyka, która podbijała uczucia rozemocjonowanych nastolatek. Sam występ był profesjonalny, Melovin jest niezwykle utalentowanym, młodym muzykiem. Ma mocny głos i robi piękne show. Może poza tańcem, to nadal nie jest jego mocna strona. Zaśpiewał 10 piosenek: Play This Life, Hooligan, Under the Ladder, шлях, тьi тьi тьi, Wonder, Unbroken, не одинокая, свiт в иолонi, Face to Face, w tym trzy razy under the ladder i dwa razy шлях, gdyż bisował 3 razy. Uważam, że koncert był wart wydanych pieniędzy i czasu, jaki poświęciłam na dojazd. Jednakże dla osób, które pragną posłuchać jego muzyki, a nie stać przed nim, polecam miejsca siedzące. Sama takie zakupie na kolejnym koncercie.

time will tell ➸ melovin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz