"I wouldn't leave you
I would hold you
When the last day comes
What if you need me
Won't you hold me
On the last day, our last day"Patrzyłam jak mój brat wymienia się obrączką z Caroline. Uśmiechnięta spojrzałam na Felixa, który również był świadkiem. Spojrzałam na Kostję, który stał w tłumie, ale patrzył się na parę przy ołtarzu. Spuściłam wzrok na swoje ręce i potrząsnęłam głową. Po ceremonii pojechaliśmy na obrzeża Sztokholmu, gdzie moi rodzice i rodzice Caro, wynajęli dworek, w którym odbywała się impreza oraz część gości spędzała noc, aby jutro dołączyć na poprawiny. Nowożeńcy, jako pierwsi weszli, oczywiście Benji przeniósł swoją żonę przez próg, a ja uśmiechnęłam się, patrząc na to, jak szczęśliwi są. Poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń. Spojrzałam na Felixa, który uśmiechnął się do mnie.
- Nie przejmuj się twoim facetem. To ślub twojego brata. Baw się – puścił mi oczko. Benjamin chciał na samym początku już zatańczyć pierwszy taniec, więc po tradycyjnym zbiciu kieliszków stanęli przy DJce, na którą chwilę wcześniej się wspięłam i stanęłam za kwiatkiem. Patrzyłam, jak wszyscy się zbierali. Kostja stał obok mojej starszej siostry i rodziców, w pierwszym rzędzie. Kiedy usłyszałam pierwsze nuty Willow, przyłożyłam mikrofon do ust i zaczęłam śpiewać. Po pierwszych dwóch wersach wyszłam zza kwiatka. Śpiewałam, a mój brat cudownie tańczył moją choreografię.
Gdy już skończyli, podeszli do mnie i mocno mnie wyściskali, a Benji zabrał mi mikrofon.
- Chciałem wszystkim przedstawić moją siostrę, Sveę, która ułożyła tą choreografię. Svea podarowała mi również cudowny prezent i zaśpiewała naszą piosenkę do pierwszego tańca. Dziękuje – przytulił mnie mocno, a ja otarłam łzy. Oddał mi mikrofon i wyszeptał do ucha. – Zaśpiewaj coś jeszcze, proszę cię. – Kiwnęłam głową i poprosiłam DJa, aby puścił Diamonds.
Zaczęłam śpiewać piosenkę, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z Kostją. Oprócz młodej pary, na parkiet zaczęło wychodzić coraz więcej osób. Kiedy skończyłam, odłożyłam mikrofon i poprosiłam o puszczenie piosenki Bones z repertuaru Equinox. Ruszyłam do mojego chłopaka.
- Kostja – złapałam go za rękę.
- Tak?
- Masz przy sobie pierścionek zaręczynowy? – skinął głową w odpowiedzi. – To mi go daj.
- Po co? – zmarszczył brwi.
- Bo wyjdę za ciebie – wyszeptałam i go pocałowałam. – Kocham cię i chcę z tobą spędzić resztę życia.
- Też cię kocham – wyjął z pudełeczka pierścionek i założył mi go na palec.
Poszliśmy zająć nasze miejsca, siedziałam koło mojego brata, koło Melovina usiadła moja siostra, natomiast naprzeciwko siedzieli rodzice zarówno moi, jak i Caro. Uśmiechnęłam się do mojego narzeczonego, z którym nie rozłączałam rąk.
- Ładny pierścionek siostra - Benji zwrócił uwagę na moją lewą dłoń.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się i pocałowałam Kostję w usta. - Od mojego narzeczonego - pogładziłam Ukraińca po policzku.
- Chciałabym wznieść toast - wstała Caro. - Wiem, że zazwyczaj takich rzeczy się nie robi na ślubie, ale chcę podziękować wszystkim tu zgromadzonym za przybycie, a najbardziej Svei, która wiele nam pomogła w organizacji tego wszystkiego. Sama nie chcąc kraść nam głównej roli, niczego nie powiedziała, ale dzisiaj się zaręczyła z Kostją. Gratulacje - wzniosła kieliszek z szampanem, a ja pokręciłam głową.
- Caro to wasz dzień! - syknęłam do bratowej.
- Tobie też się należy kochana - uśmiechnęła się do mnie.
Tańczyłam w ramionach Kostji, kołysząc się do jakiejś spokojniej piosenki.
- Kocham cię - wyszeptałam, kładąc mu głowę na piersi.
- A ja ciebie kocham Svea Isabelle Bocharov - wyszeptał mi do ucha, a ja przyciągnęłam jego twarz do swojej i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
- Już niedługo będziesz tak do mnie mówił. Jesteś na to gotowy? Na to, że codziennie będziesz mógł mnie nazywać swoją żoną? Jesteś gotowy na rodzinne przyjęcia, pełne moje rodziny, która, przypomnę ci, jest pochodzenia włoskiego, więc jest szalona? Będziemy zapewne krążyć pomiędzy twoimi a moimi rodzicami. Jesteś gotowy na dzieci i wszystko, co za tym idzie? - spojrzałam mu w oczy.
- Z miłością przychodzi wiele rzeczy, musimy iśc na wiele kompromisów i jestem na nie gotowy. Jestem gotowy na wszystko, byleby móc spędzić z tobą resztę swojego życia dorogaya. Będziemy musieli przedyskutować temat dzieci, ale to już później - dodał.
- Czemu? Nie chcesz ich?
- Nie czuję się jeszcze gotowy na bycie ojcem. Nie chce być takim ojcem widmo. Niedługo wydam płytę, potem trasa koncertowa. Nacieszmy się sobą i wtedy zdecydujmy się na dzieci. 23 lata to jeszcze nie czas na dzieci raczej kochanie.
- Ja uwielbiam dzieci, więc mogę już teraz mieć jakieś maleństwo.
- Porozmawiamy o tym po ślubie - zamknął mi usta buziakiem. Zaśmiałam się i oddałam pocałunek.
- Już planujecie ślub? Odbijany - zjawił się koło nas Benji.
- Skoro się zaręczyliśmy, to nie ma na co czekać - wzruszyłam ramionami. - Ty nie czekałeś tak długo mój kochany braciszku - dźgnęłam go w bok.
- My mieszkamy już pół roku razem, więc to inaczej jest niż z wami. Wróciliście do siebie trzy miesiące temu, a wtedy byliście ze sobą miesiąc. To krótki staż.
- Benjamin, wiem, że boisz się o mnie i doceniam to, ale zrozum, że go kocham bardzo. Chce z nim być i to on daje mi szczęście. Chcemy wziąć ślub za dwa miesiące i nic tego nie zmieni
- No dobra, będziecie wtedy pół roku razem. Niech ci będzie, ale jak znowu cię zrani to mu skopię tyłek! - chciał zrobić groźną minę, ale mu nie wyszło i obydwoje skończyliśmy śmiejąc się głośno. Po chwili podeszli do nas nasi rodzicie.
- Nasze najmłodsze dzieci też już nam dorastają - mama nas przytuliła mocno.
- Pernilla daj im oddychać. Mają 22 lata, są dorośli - mój tato skarcił ją z uśmiechem, ale sam był wzruszony.
- Tak, tak - wygładziła Benjemu koszulę, a mi poprawiła włosy.
- Jestem tylko zaręczona narazie, a Benji nigdzie się ze Sztokholmu nie wyprowadza. Spokojnie mamo - pocałowałam rodzicielkę w policzek.
- Pokaż pierścionek córeczko - mój tato ujął moją dłoń, a ja z chęcią go zaprezentowałam.
- Czarny diament z dwoma małymi w różowym złocie - wyjaśniłam.
- Postarał się - ojciec pokiwał głową i posłał uśmiech w stronę Kostji, który tańczył z Caroline.
- Tak, wybrałam dobrze - śledziłam ruchy mojego narzeczonego, nie wierząc, że za niedługo będziemy tak tańczyli na własnym ślubie. Przeprosiłam rodziców i poszłam usiąść. Po chwili objęły mnie ramiona mojego mężczyzny, który pocałował mnie w skroń.
- Niedługo będziemy musieli zacząć planować nasz ślub.
- Czas biegnie jak oszalały, zostały tylko dwa miesiące do niego. To będą szalone tygodnie. Nadal nie ustaliliśmy również gdzie zamieszkamy po ślubie...________
Przedostatni rozdział i tak szczerze nie wiem czy jest sens pisania Certain Things.sukienka Svei na ślub
no i pierścionek
CZYTASZ
time will tell ➸ melovin ✓
Short Storysiedemnaście miesięcy, stolica szwecji, jeden plan i dwa złamane serca ~*~ Część druga i ostatnia w Wonder Trilogy