Co do jasnej Anielki się tu wyprawia! Dwóch Dipperów! Od kiedy ja mam dwóch braci. Stop! Mabel myśl logicznie! To sen. Zmęczona wszystkim zasnęłaś w kuchni lub innej części domu. To nie dzieje się naprawdę. Nie dzieje. Prawda...?
A jednak się działo! Początkowo stałam jak sparaliżowana a czas dłużył się niemiłosiernie aż w końcu powoli zaczęłam instynktownie się cofać lecz wpadłam da drugiego Dippera który stał centralnie za mną. Pisnęłam ze strachu nie wiedząc co robić.
- A gwiazdeczka gdzie chcę uciekać? - Spytał Dipper sarkastycznie rozbawiony stojąc tuż za mną
- Zostaw ją, jest nam jeszcze potrzebna - Powiedział poważnym i ciepłym głosem ten prze de mną
- Oj, no Sosenko! - Zajęczał ten za mną - Daj się trochę zabawić - Wyjęczał błagalnie ale ten spojrzał na niego karąco
- Sosenka? - Spytałam cicho sama siebie ale i tak mnie usłyszeli, w końcu niemal stykałam się głową z ich torsami
- Hehe - Ten za mną zachichotał - Może w końcu skończymy tą maskaradę? - Spytał
- Ta... myślę że to najwyższy czas - Przyznał
- Świetnię! - Złączył ręce, coś zabłysło i w miejscu Dippera stał przystojny blondyn z opaską na oku, czarnym meloniku, złotym garniturze i czarnych spodniach i pantoflach
- Kim.. jejejjesteś? - Spytałam przerażona a ten uśmiechną się szeroko
- No co ty, gwiazdeczko, nie pamiętasz mnie? - Udawał zranionego - Na przecież to ja, twój ukochany Bill Clipher
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe ze strachu! Co tu się odwala nic nie rozumiem. Poczułam jak tracę władzę w nogach i ostatnie co pamiętam to jak łapie mnie Dipper stojący prze de mną.
Ford
Przeszukałem chyba cały las i nikogo nie znalazłem więc postanowiłem poszukać w mieście. Było już ciemno i nikt nie chodził po ulicy. No prawie.
- Pan Ford? - Z za zakrętu wyszła Wendi - Co pan tu robi o tej godzinie? - Spytała zaskoczona
- Mógłbym cię zapytać dokładnie o to samo? - Spytałem żartobliwie
- A t k po cimaku narkotykami handluje - Mina mi zrzedła na co ta się zaśmiała - Spokojnie, żartuje - Kamień z serca
- Eh, po prostu szukam Stana, nie widziałaś go może? - Ta pokręciła głową
- Niestety nie - Odpowiedziała - A co?
- Bo wyszedł dobre kilka godzin temu i nie daje znaku życia - Odpowiedziałem jej i nagle podjechała do nas czarna elegancka Limuzyna a z niej wysiadło dwóch gości w czarnych garniturach i czarnych okularach. "No nie! Mam nadzieje że to nie Federalni!"
- Pan Ford Pains? - Spytał jeden z nich
- A wy to kto? - Spytałem bez ogródek
- Uda się pan z nami - Oznajmił drugi
- A to niby dlaczego? - Spytałem trochę agresywnie
- Jeśli ceni pan sobie życie pana brata... - Dalej kazał mi samemu się domyślić
- Co żeście mu zrobili dranie - Już chciałem się na nich rzucić ale powstrzymała mnie Wendi
- Spokojnie panie Ford! - Uspokoiła mnie
- A więc? - Przez chwilę myślałem nad tym i w końcu kiwnąłem głową na znak że rozumiem - Doskonale - Otworzył drzwi i wpuścił nas do środka
- Chwila, dziewczyno, a ty gdzie!?
- Przecież nie zostawię pana samego - Powiedziała a kiedy już wsiadłem dodała - Ktoś musi pana chronić
- Chronić? Przed kim?
- Przed panem samym - Powiedziała z psotnym uśmiechem
- Nic przez te wieki się nie zmieniliście - Powiedział ktoś
Okazało się że w limuzynie jest ktoś jeszcze. Chłopak o błękitnych włosach i garniturze. Kogoś mi przypominał.
- Kim jesteś? - Spytała Wendi a ten spojrzał na nią przeszywającym wzrokiem
- Dowiesz się w swoim czasie "zdrajczyni" - Zaakcentował ostatnie słowo bardzo wyraźnie
Przysunąłem się do Wendi i powiedziałem jej na ucho:
- Kto to? Znasz go? - Lekko pokręciła głową
- Nie ale - Spojrzała na niego - Mam dziwne wrażenie że gdzieś go widziałam - Powiedziała
- Mam to samo - Przyznałem
Dalsza część podróży przebiegła we względnej ciszy. W końcu dojechaliśmy do jakiegoś dużego opuszczonego domu. Przed bramą czekało na nas dwoje kolejnych ludzi w garniturach. Tylko że ci mieli w rękach Kałachy! "Mam nadzieje że to nie są jakieś porachunki ze znajomymi Stana z tego całego półświatku". Powoli wyszliśmy z samochodu i w eskorcie teraz czterech uzbrojonych ludzi i jednego w garniturze ruszyliśmy ku domowi. Widać było po wnętrzu że od dawna jest opuszczony. Zeszliśmy do piwnic. Ze zgrozą zobaczyłem tam nie tylko Stana ale także Pacyfike i Mabel!
- Co tu się odpiepsza! - Krzyknąłem
- To przeznaczenie - Powiedział dobrze znany mi głos - To przeznaczenie - Spojrzałem w bok i zobaczyłem Dippera w eleganckim garniturze
- I zemsta - Powiedział chłopak który wyszedł z za Dippera i był łudząco podobny do niebiesko włosego tyle że ten miał złote włosy i garnitur
- I zemsta - Powtórzył Dipper
- O co tu chodzi?! - Spytałem przerażony bardziej niż powinienem a ten powoli podszedł do mnie i zatrzymał się dwa kroki ode mnie
- Już niedługo wujku - Powiedział spokojnie wzrokiem pozbawionym uczuć - Już niedługo wszystko się wyjaśni
CZYTASZ
Napiętnowany
Short StoryDipper Pines wraz z siostrom po roku wracają do Wodagrzmotów. Ale czy wszystko będzie tak jak dawniej i co sprawi że Dipper zmieni swoje postrzeganie świata.