Rozdział 2

210 25 28
                                    

Mabel

- Niemożliwe – powiedziałam prawie szeptem do siebie nie mogąc uwierzyć kogo widzę – Wendi?! - prawie krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyje i zaczęłam mocno ją ściskać – Boziu, tak dawno cię nie widziałam! – Cieszyłam się jak dziecko

- Cześć Mabel, miło cię widzieć, ależ ty urosła – zauważyła a ja zaczęłam ją jeszcze mocniej ściskać - Ale mogło byś mnie tak nie dusić – dopiero wtedy się zorientowałam że za mocno ją ściskam i momentalnie od niej odskoczyłam jak poparzona – Aa! - krzyknęłam przy tym – Przepraszam ja...! - próbowałam się tłumaczyć ale ta się tylko zaśmiała i położyła mi rękę na ramieniu

- Nic się przecież nie stało, nie spinaj się tak – poklepała mnie po ramieniu a ja się lekko zawstydziłam – Będziemy tu tak stali czy wejdziemy – Zauważyła a ja natychmiast oprzytomniałam

- T-TAK proszę – zrobiłam jej przejście ta weszła i zaczęła ścigać buty a ja tym czasem zamknęłam drzwi. 

Przyjrzałam się jej. Była o de mnie wyższa jakoś tak o pół głowy. Ciągle miała te rude długie włosy i ciągle miała piegi ale już nieco mniej widoczne. Generalnie jakby nic się nie zmieniła. Ja w sumie to samo. Te same włosy, talia itp. Nawet często nosze te same puchowe swetry. Ech, odżyły wspomnienia.

- Ale masz ładne mieszkanko – pochwaliła ale był to zwykły apartamencik gdzie królował odcień fioletowy i różowy. Akurat taki mi się trafił.

- Dzięki, może pójdziemy do kuchni, chcesz kawę czy herbatę? - zaproponowałam

- Kawę ale zbożową – zaznaczyła

- Jasne! - odpowiedziałam radośnie i w podskokach doszłam do kuchni a Wendi za mną rozglądając się po mieszkaniu

- Mieszkasz tu sama? – zapytała w chwili kiedy doszliśmy do celu

-Tak. A co? - spytałam

- Nie tak tylko pytam – odpowiedziała po czym się jeszcze rozejrzała, ja w tym czasie przygotowywałam nam napoje – Ale muszę przyznać że jak na ciebie to trochę tu eee.... skromnie – powiedziała na co ja się zaśmiałam

- Mam tyle pracy że prawie nie mam czasu by tu się urządzić, dopiero wczoraj udało mi się wyprosić szefa o dwa tygodnie urlopu – pochwaliłam się na co ta odżyła

- Serio?! - spytała ożywiona na co ja przytaknęłam – To wspaniale!

- Tak? A to czemu? - spytałam lekko zbita z tropu

- Bo chciałam cie zaprosić do nas do Wodogrzmotów na wakacje! Specjalnie po to tu przyjechałam – Oświadczyła na co ja lekko zbladłam i o mało nie rozlałam kawy którą akurat nalewałam do kubków

- CO?! Taki kawał jechałaś tylko po to by mnie tam zaprosić!? - prawie krzyczałam - A nie mogłaś zadzwonić czy napisać?

- Nikt nie ma do ciebie numeru ani nie znał twojego adresu pocztowego – odpowiedziała mi a ja podałam jej kawę którą przyjęła – Jadąc tu wiedziałam tylko w jakim mieście i dzielnicy mieszkasz – oświadczyła

- To jak mnie tak szybko znalazłaś? - spytałam

- Żartujesz – spojrzała na mnie mrużąc oczy – jestem tu od 3 dni i nie mogłam cię znaleźć dopiero jakiś starszy miły pan mi powiedział że w tym bloku pod 5 mieszka młoda brunetka lubująca się w puchowych bluzach – mówiąc ostatnie słowa ledwo powstrzymywała uśmiech a ja się zarumieniam

- No ale mimo wszystko nie musiałaś tu specjalnie przyjeżdżać i tak za dwa dni miałam tam się wybrać – powiedziałam z lekkim uśmiechem

NapiętnowanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz