Byłam w domu tego debila. Siedziałam u niego w pokoju A on szukał apteczki. Po 10 minutach przyszedł z bandarzem i spirytusem. Nie odzywał się. W sumie pasowało mi to. Nie musiałam słuchać jego głosu który był cholernie pociągający. Wait. Rey o czym Ty myślisz. Never mind. Dałam mu rękę A on zaczął ją odkarzać. Bolało w chuj Ale nie z moich ust nie wydobyło się nawet najmniejszej jeknięcie.
- proszę...- mruknął niezadowolony.
O chuj mu chodzi? Nie odezwałam się tylko zeszłam z biurka i poszłam do wyjścia. Skoro ma taki być to sorry. Przez chwilę nawet pomyślałam sobie że jest spoko, nawet jeśli się założył. Ale jak widać moja obecność w jego domu mu nie pasowała. Wyszłam na dwór. Moje ramiona owiał zimny wiatr, do tego padało.Zajebiście
- Rey!!
- czego ty kurwa jeszcze chcesz!?
- pogadać
- masz pięć minut
- wejdź tutaj do domu
- nie
Moja odpowiedź to niezadowoliła ponieważ podszedł do mnie i wziął mnie na ręce po czym zaniusł do swojego domu.
- więc czego chcesz? - zapytałam od razu gdy mnie postawił.
- ja...ugh tego się nie wyrazi słowami..- mruknął po czym wpił się w moje usta. Odepchnęłam to od siebie, uderzyłam w twarz i wybiegłam domu. Wpadłam na ulicę i tylko usłyszałam pisk opon i czułam duży ból na nodze...później już nic nie czułam. Leżałam na ulicy i tylko słyszałam krzyk Natana. Nic z tego nie rozumiałam. Później była już tylko ciemność...💚 Natan💚
Poszedłem jej szukać po tym jak dała mi wódkę...było mi głupio za ten zakład bo naprawdę mi się ona podobała. Byłem wtedy mocno zjaramy i nie wiedziałem na co się zgadzam. Szukałem jej w szkole Ale jej tam nie było. Znalazłem jej przyjaciela który powiedział mi gdzie może być. Poszedłem szukać jej. Kiedy znalazłem to miejsce o którym mówił...yy...Alan? Jakoś tak. Nie mam głowy do imion. Siedziałem za krzakami i patrzyłem co robi. Siedziałem tak chwilę...Rey płakała...przeze mnie. Zrobiło Mi się jeszcze gorzej. Z tylnej kieszeni wyjęła Coś. Nie widziałem co to jest. Po chwili przyjechała tym po nadgarstku i zsuneła bluzę która miała na sobie. W tym momencie wszedłem tam. Zrobiło mi się słabo. Przeze mnie ona sie pocięła...co ona musiała czuć, jestem zwykłym chujem...matka miała rację. Wyszedłem ze swojej "kryjówki"...
#szpital#
Siedziałem tam już dobre dwie godziny, wypadek nie był groźny jednak Rey jeszcze się nie wybudziła. Martwiłem się cholernie o nią. Nie powinienem był jej wtedy pocałować ale co miałem jej powiedzieć? Rey podobasz mi się? Przecież my się nawet nie znamy. Właśnie przyjechał jej ojciec. Nie wykazywał żadnych uczuć. Tak jakby go to w ogóle nie obchodziło.
- co z nią?
- jej stan jest stabilny ale jeszcze się nie obudziła...- powiedziałem z łamiącym się głosem...
- ok
Tylko tyle powiedział? Chuj jebany. Wiem że to jej ojciec ale kurwa to jego córka mógłby chociaż udawać że się przejmuje. Wszedłem do sali gdzie leżała dziewczyna. Usiadłem koło jej łóżka i zacząłem ją przepraszać. W pewnym momencie zaczęła ruszać palcami. Zacząłem płakać ze szczęścia.
- i co ryczysz bekso? Tak szybko to sie mnie nie pozbędziecie z tego świata...
Mruknęła a ja ją pocałowałem. Na początku niepewnie ale kiedy zobaczyłem że ona oddaje pocałunek zacząłem robić to pewniej jednak tą piękną chwile przerwało nam chrząknięcie jej ojca.
- w końcu, gdzie byłaś?
- daleko, stąd nie widać.
- bardzo zabawne...-mruknął facet.
- no bardzo ja tam się śmieje
- dlaczego nic mi nie powiedziałaś mi o tym że masz chłopaka?
- bo nie mam
- i tutaj się z tobą kotek nie zgodzę, dzień dobry jestem Natan, chłopak pańskiej córki - i podałem mu rękę. Uśmiechnął się do mnie i uścisnął moją dłoń.
- tato idź po wypis.
- jesteś pewna?
- tak
Poszedł ale chwila ona chce się wypisać ze szpitala.
- czemu?
- dziś mój brat ma wyścig, obiecałam że będę.
- ehh, rozumiem i idę z tobą
- nie znasz mojego brata.
- otóż moja księżniczko znam a nawet lepiej, kolegujemy się
- no ok...
Czeka mnie z nią dłuuuga droga na ten wyścig...tym bardziej że jest on nie legalny...
CZYTASZ
My queen
Romance" My queen " pomysł na opowiadanie dała mi moja ibff. Mam nadzieję że wam się spodoba ;)