Siedziałam u siebie w pokoju, Natan poszedł się myć bo stwierdził że idzie ze mną na ten cholerny wyścig. Nie cierpię go A on jeszcze powiedział ojcu że jesteśmy razem...zabije go za to. Była 17.30 A wyścig był na 18.10.
-pośpiesz się debilu musimy jeszcze tam dojechać!!-zaczęłam krzyczeć przez drzwi.
-co Tak ostro skarbie?
Nic nie odpowiedziałam tylko trzepnęłam go w tym głowy.
-ruszaj się bo się spóźnimy...-mruknęłam niezadowolona.
- dobrze księżniczko...-wymruczał po czym przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach krótki pocałunek. Podobało mi się...Tak naprawdę bardzo lubię Natana ale nie wiem czy mogę mu zaufać...
-ruszaj ten seksowny tyłek jedziemy- z moich rozmyślań wyrwał mnie głos bruneta. Szybko wzięłam torbę z rzeczami i wyszłam z domu A za mną zaraz chłopak.#po wyścigu#
Mój braciszek zdobył drugie miejsce w tym głupim wyścigu... właśnie zmierzaliśmy do klubu w którym mieliśmy świętować. Byłam tam ja, Natan i mój brat. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy drinki.
-mogę prosić?
-jasne - co prawda dalej boli mnie to że Natan założył się że mnie przeleci Ale widać że mu na mnie zależy i żałuję tego wszystkiego...#pół godziny później#
Byliśmy już mocno wystawieni. Mój brat gdzie zniknął z jakąś laską A ja zostałam z Natanem.
-idę do łazienki zaraz wracam -poinformowałam go Po czym wstałam i poszłam w stronę toalety. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam. Przy stoliku siedział tylko mój brat. Zaczęłam wzrokiem wyszukiwać bruneta do którego zaczynałam powoli coś czuć...stał przy ścianie i...całował się z Madeline. Największą dziwką w okolicy...zabolało mnie to bardzo. Niby nie byliśmy razem, on do mnie nic nie czuł Ale sam fakt że dawał nadzieję zabolało. Podeszłam do mojego brata i powiedziałam że będę się już zbierać.
- A Natan? Miał wracać z Tobą.
- nie wraca
- no ale jak to?
- spójrz tam- wskazałam palcem ścianę gdzie stał i się całował.
- rozumiem...Rey współczuję ci...
- nie potrzebnie...widzimy się później - i ucałowałam brata w policzek. Wyszłam z tego klubu i od razu oparłam się o ścianę budynku. Wyciągnęłam z torebki papierosy. Zapaliłam i od razu mi się zrobiło lepiej. Nie paliłam nałogowo tylko wtedy kiedy coś się działo i Kiedy sobie nie dawałam rady. Usłyszałam otwieranie drzwi, spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Natana który szedł z tą swoją Madeline.
- o moja dziwka - odezwał się w moja stronę.
- dołączysz się do nas - zachichotała Madeline.
To mnie przerosło. Nie miałam ochoty żyć. Sam fakt że coś zaczęłam czuć do tego dupka, A on? On jest zwykłym chujem. Podeszłam do niego i strzeliłam go w twarz.
- nie masz prawa się do mnie odzywać jasne?
On tak jakby nagle oprzytomniał.
- Rey..przepraszam
- nienawidzę Cię rozumiesz? Jesteś dla mnie nikim.
Po tych słowach łzy zaczęły mi lecieć z oczu. Nie chciałam wracać do domu miałam tego wszystkiego dość. Poszłam na plażę. Miałam żyletkę. Chwyciłam za nią i po raz kolejny pocięłam się przez tego chuja. Położyłam się na piachu i czułam tylko ból. Łzy mi już nie leciały. Przyjechałam ostatni raz żyletką po ręku. Ostatnie przecięłam żyłę. Czułam ze robię się słaba...Usłyszałam krzyki w oddali...zapadła cisza. Już mnie nie było..
Przepraszam że dziś dodaje
Aczkolwiek jestem na wsi i nie miałam do tej pory neta :( mam nadzieję że mi wybaczycie
Pozdrawiam niziołek
💖💖💖
CZYTASZ
My queen
Romans" My queen " pomysł na opowiadanie dała mi moja ibff. Mam nadzieję że wam się spodoba ;)