💕💕💕

13 3 2
                                    

Po tygodniu spędzonym w szpitalu wróciłam do domu. Nie jest tak źle jak myślałam. Natana unikam jak mogę a Alan dalej nie daje za wygraną i próbuje ze mną rozmawiać. Codziennie dostaje SMS od Natana z zapytanie ze możemy się spotkać i porozmawiać. Nigdy nie odpisuje. Za bardzo mnie on zarabiał żebyśmy teraz mogli jak nigdy niby nic porozmawiać. Jestem osobą która wiele przemilczy I wybaczy, ale to już się skończyło. Rosie wcale nie jest taka zła. Wprowadziła się do nas i teraz naprawdę czuć ta rodzinną atmosferę.

Jest południe, leżę w swoim pokoju i przeglądam instagrama. Zadzwonił dzwonek od drzwi więc wstałam i poszłam otworzyć. Jako że nigdy nie sprawdzam kto puka przed oko judasz czy Co tam jest w tych drzwiach nie miałam pojęcia ze otwieram drzwi Natanowi.

Zajebiście...

-czego!?
-możemy porozmawiać...?
-skąd wiesz gdzie mieszkam!?
-od Alana...Ale to nie istotne proszę Cię nie możesz mnie wiecznie unikać...
-A właśnie że mogę!
I tak nasza rozmowa się zakończyła. Trzasnęłam drzwiami i poszłam do swojego pokoju. Nagle usłyszałam kroki po czym płukanie do drzwi mojego pokoju. Bez pytania wszedł do niego Alan.
-jak mogłeś mu podać nasz adres!?
-on chce to naprawić...Rey nie bądź taka...
-ughh, nienawidzę was....
-ty nas kochasz- uśmiechnął się jak głupi do sera po czym mnie przytulił. Zaraz potem do pokoju wszedł Natan. 

- co tutaj się odpierdala?!- wrzasnęłam na cały zycher. Byłam wściekła, nie może on tak po prostu tutaj wchodzić. Po prostu nie może.

- Rey..posłuchaj mnie...

- Renee dla ciebie, masz minute.

- To ja może was zostawię- powiedział Alan i wyszedł.

- Ja wiem że zjebałem...przepraszam...racja na początku to był tylko zakłam ale ja ciebie kocham...nie chciałem cię zranić...a wtedy pod klubem...ehhh..nie ma na to wytłumaczenia tym bardziej że byłam pod wpływem alkoholu...przepraszam...

Po czym wstał i chciał wyjść ale ja mu na to nie pozwoliłam. Załapałam za jego nadgarstek, odwrócił się zdezorientowany. Już  nawet nie myślałam o konsekwencjach, pocałowałam go. 

- Ja ciebie tez kocham...- wyszeptałam ledwo słyszalnie. 

- nawet nie wiesz jak się ciesze księżniczko..

- Ale...nie chcę żebyś pił...

- dobrze skarbie...

Później leżeliśmy i oglądaliśmy film kiedy nagle do domu wparował ojciec.

- co ty tutaj robisz?!

- tato..to mój chłopak..kocham go a on mnie...daj mu szanse...

- mhm, jeszcze jedna akcja młodzieńcze a nie będzie tak miło. Mam cie na oku.

po czym wyszedł z salonu do swojego biura. Dalej wieczór minął nam spokojnie. 


przeprosiny

wiem że rozdziały nie pokazuja sie tak jak powinny. nie mam czasu na pisanie przepraszam :(




My queenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz