Rozdział 27 - Moja piękna rodzina.

878 90 5
                                    

Camila POV

Lauren właśnie zaparkowała przed domem jej rodziców. Nigdy, aż tak bardzo się nie stresowałam, jak w tej chwili. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem na skraju umierania. Jestem cała spięta. Moja dziewczyna, jest całkowicie spokojna i pewna siebie. 

- Kochanie, już od dziesięć minut stoimy i ty nawet nie poruszyłaś palcem, wszystko w porządku? - mówi, kładąc swoją dłoń na moim udzie.

- Jestem zestresowana, co jeśli mnie nie polubią? Albo powiedzą, że jestem zbyt brzydka, i że możesz znaleźć kogos ładniejszego. - odpowiadam, kładąc swoją rękę na jej ręce.

- Co ty mówisz, uwierz mi, bardzo cię polubią. - Lauren otwiera trzwi. - Chodź, idziemy. - wychodzi z auta i obchodzi go do moich drzwi, po czym je otwiera.

W końcu udaje mi się ruszyć, ale wychodzę bardzo pomału. Lauren patrzy na mnie z rozbawieniem w oczach, ale wciąż na jej twarzy widnieje uroczy uśmiech, kładzie swoją dłoń na moich plecach i odchodzimy w stronę domu. Lauren wchodzi do domu, jak gdyby nigdy nic, nie pukając.

Dom od wewnątrz jest przytulnie i bardzo ładnie urządzony, od razu można poczuć normalną, rodzinną atmosferę. 

- Jesteśmy! - Lauren mówi dosyć głośno.

- Chodźcie tutaj. - zakładam, że matka Lauren odpowiada.

Idziemy w stronę skąd było słychać głos, wchodzimy do jadalni i widzę przy stole, jej ojca, brata i siostrę, a jej mama jest w kuchni. 

- Dzień dobry. - mówię, ze stresem w głosie. Wszyscy podchodzą bliżej do nas. 

- Cześć, jestem Taylor. - ciemno włosa dziewczyna podchodzi do mnie i wita się przytuleniem.

- Chris. - wysoki brunet, podaje mi rękę i szeroko się uśmiecha.

- Mike. - mówi ojciec dziewczyny, ściskając mi dłoń. - A oto moja żona, Clara. - przedstawia.

- Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać, Camila, Lauren tak dużo nam o tobie opowiadała! - mówi, przytulając mnie.

- Mi też miło was wszystkich poznać. - mówię uśmiechając się szeroko.

Wieczór mija bardzo przyjemnie, a rodzina Lauren jest niezwykle wesoła i przyjazna, spodziewałam się miłych ludzi, ale nie aż tak. Wszyscy są dla mnie życzliwi i to mnie uspokaja, zwłaszcza Mike, z którym dużo rozmawiam. Mężczyzna nie przestaje opowiadać mi o wesołym dzieciństwie Lauren i wydaje mi się, że jest naprawdę zabawny. Dużo rozmawiałam również z Taylor, jest naprawdę interesującą osobą i niezwykle inteligentną, mając zaledwie piętnaście lat, ma zrównoważony język i bardzo uprzejma, jestem miło zaskoczona.

Niestety nie rozmawiałam z Clarą tak długo, jak chciałam, by zajęta robieniem jedzenia, a potem podawała nam. Zasadniczo rozmawiałam z nią tylko przy stole, ale to nie ważne, przecież będzie moją teściową i mam całe życie na to, aby dowiedzieć się więcej o tym, jak i o całej rodzinie.

Jedyną osobą, z którą nie rozmawiałam jest Chris, jest naprawdę nieśmiały to dziwne, jak chłopak, ponieważ nie powiedział ani słowa tego wieczoru, tylko patrzył na mnie od czasu do czasu kiedy rozmawiałam z innymi.

Zaraz wyjdziemy z Lauren, która teraz poszła do łazienki, więc żegnam się z wszystkimi, a kiedy nadszedł czas na Chrisa, chlopak posyła mi piękny uśmiech, zanim podaje mu rękę i daj mi kartkę.

- Uważaj, aby nikt oprócz ciebie nie widział tej kartki - mówi mi do ucha i uśmiecham się do niego.

Lauren wróciła z łazienki, żegna się z rodziną i wychodzimy do samochodu. Kiedy moja dziewczyna zwraca uwagę na drogę, spogląfam na kartkę, którą Chris mi dał i czytam szybko.

„Rada, uważaj na moja siostrę. Jak wiesz lubi bawić się ludźmi i wątpię, że jest z tobą na poważnie. Jesteś dobrą dziewczyną, a ja nie chcę, żeby moja siostra złamała ci serce, więc bądź czujna."

Nie rozumiem, co ma Chris na myśli przez "Wątpię, że jest z tobą na poważnie."? Jestem z Lauren od kilku miesięcy i wygląda na to, że traktuje mnie na poważnie, przecież ją znam, ona nigdy by mnie nie skrzywdziła.

-----------------------------------

Mam nadzieję, że się rozdział spodobał.

Co myślicie, Chris coś kombinuje czy mówi prawdę?

SMS- Camren [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz