Kilka Kilometrów Od Namimori
Trzy zakapturzone postacie kierowały się biegiem wzdłuż niewielkiej drużki przebiegającej przez bardzo duże pole. Poruszali się szybko. Nie rozmawiali i wyglądali na całkowicie skupionych na wykonywanej czynności. Dotarli do jednego z nielicznych drzew rosnących na polu gdzie się na chwilę zatrzymali. Nie dyszeli czy opierali się o nie. W ogóle nie dawali po sobie zobaczyć żadnego zmęczenia.
- Jesteś pewna że to tam? - Spytał jeden z nich zapewne mężczyzna
- Oczywiście - Odparła kobieta - Jego aura wskazuje na to - Sprecyzowała bardzo spokojnie
- A co z wrogiem? - Spytał trzeci zapewne również mężczyzna
- Na razie nie wyczuwam ich w pobliżu miasta - Poinformowała kobieta - Choć zaczyna się w jego okolicach stopniowo zbierać ich coraz więcej - Dodała lekko podenerwowana
- W takim razie nie traćmy czasu - Wszyscy zgodnie przytaknęli i ponownie ruszyli się do biegu tylko tym razem o wiele szybciej
Rin
Szkoła. Miejsce edukacji. Budynek w którym poznajemy wielu znajomych i przyjaciół. Miejsce ciągłej walki i często niezapomnianych wspomnień. Eh, łezka się w oku kręci. Właśnie przed jedną z nich stoję. Ma kolor żółty. Nie jest szczególnie duża ale wygląd ma nawet sympatyczny. Wokół kręci się wielu uczniów kierujących się ku niej. Hehe, dosyć niedawno sam do takiej chodziłem. Chwila, czy ja w ogóle wysłałem im list o tym że rezygnuje z tamtejszej edukacji? A chrzanić to. Teraz jest ważniejsze pytanie.
- Po co mnie tu zabraliście? - Spytałem się "drużyny Tsuny", jak ich teraz nazywam
- Nie chcieliśmy byś się zasiedział w domu - Odparł Yamamoto
- Człowieku przecież ja mam złamaną kostkę! - Odparłem zirytowany i wskazałem na nią
- Nie marudź - Odezwał się Gokudera - Przecież załatwiliśmy ci specjalną laskę do chodzenia - Ty mówisz serio?
- A po za tym dobrze jest się przewietrzyć - Oznajmiła Kioko
- Ale czy ja w ogóle mogę tam wejść? - Spytałem - Przecież tu nie chodzę - Popatrzyli na mnie skonsternowani
~ Rin nie komplikuj sprawy - Skrytykował mnie mój własny kot który stał koło mnie
- A ty Kuro się nie odzywaj! - Warknąłem mu do ucha
- Ty gadasz z kotem? - Zdziwił się niejaki Royhei
- He? - Dopiero po chwili dotarło do mnie o co mu chodzi - A no tak, wy go nie rozumiecie - Podrapałem podenerwowany głowę a oni spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi
- Dobra, to twoje osobiste sprawy - Odparł Tsuna
- Zgadzam się z Dziesiątym - Odparł niczym piesek Gokudera, Czy oni na pewno nie są jakimi tajnymi kochankami?
- Wróćmy do sedna sprawy - Zaproponowałem - Co ja będę robił kiedy was nie będzie? - Spytałem zmęczony
- A rób co chcesz tylko nie wychodź poza teren szkoły i pod żadnym pozorem nie prowokuj Hibariego - Powiedział ze znudzoną miną Gokudera a ja lekko skrzywiłem głowę patrząc w jego stronę
- Kogo? - Spytałem i szybko otrzymałem odpowiedź
- Oj! - Wszyscy podskoczyli - Co wy robicie? - Tsuna zestresowany spojrzał na nowego rozmówce i ja zrobiłem tak samo
- Hhhhh-Hibari-san - A więc to on - Miło cię widzieć - Patrzył na nas wzrokiem bez uczuć i miłych intencji
Chłopak był przeciętnego wzrostu. Miał czarne włosy i wydaje mi się że ma szary odcień oczu co jest dość niezwykłe. Na sobie ma czarne buty i spodnie a także białą koszulę a na ramionach ma założony czarny mundurek.
Ta jego postawa, zimna i mordercza robiła wrażenie. Nie potrzebował robić strasznych min by przerazić ludzi w około, wystarczało roztaczać w około siebie tą straszliwą morderczą aurę. Ciarki mi przeszły po plecach.
- Słuchaj Hinari - Zaczął Gokudera, chyba jako jedyny niepodenerwowany - My tylko idziemy do szkoły - Powiedział mu a czarno włosy przeniósł spojrzenie na mnie
- A ty to kto? - Nerwowo przełknąłem ślinę po czym podniosłem wolną rękę w ramach uspokojenia
- Spokojnie, jestem Okomura Rin i...
- Nie obchodzi mnie kim jesteś tylko co tu robisz - Dobry jest, nie jestem w stanie wydusić z siebie ani słowa
- Hibari przyjacielu - Podszedł nagle do niego cały rozpromieniony Royhei i co najstraszniejsze objoł go ramieniem - Kolego ma złamaną kostkę i boimy się zostawić go samego- Wyjaśnił
- To nich spada do domu! - Wycedził zły czarnowłosy i wyrwał się z uścisku
- No weź nie bodź taki wredny - Poprosił
Dlaczego oni rozmawiają jak starzy dobrzy przyjaciele? I dlaczego jest to takie straszne? Cholera, nie bałem się podczas spotkania z Szatanem i z Księciem Ziemi a boje się jakiegoś gostka ze zwykłego miasteczka który nawet nic jeszcze nie zrobił. Przecież jego to by się sam Szatan przestraszył!
- Nie ma mowy - Powiedział już lekko podminowany - Nikt kto nie uczęszcza do tej szkoły nie ma prawa przebywać na jej terenie - Oznajmił wyminą Royheia i ruszył ku szkole
- Ale Hibari-san... - Tsuna już chciał coś powiedzieć ale powstrzymałem go łapiąc go za prawe ramię
- Naprawdę nie chce robić wam kłopotów - Powiedziałem mu
- Ale... - Zanim coś powiedział pokręciłem głową a ten westchną - To co robimy? - Spytał się innych a ci chyba też tego nie wiedzieli
- Szefie? - Spojrzeliśmy w bok gdzie stała młoda dziewczyna z opaską na prawym oku, z fioletowymi włosami i zielonym mundurku, zapewne innej szkoły. Ale najdziwniejsze że w rękach trzyma Trójząb. Ale dlaczego mnie to już nie dziwi?
- Chrome? Co ty tu robisz? - Spytała zdziwiona Kyoko
- Odwołali nam lekcje z powodu awarii kanalizacji więc postanowiłam się przejść - Wyjaśniła
- Rozumiem - Odparł Tsuna i nagle klasną w ręce - Już wiem! - Wszyscy na niego spojrzeliśmy - Chrome czy mogła byś się nim zaopiekować - A co ja, kundel?
Ta spojrzała na mnie i rozszerzyła wystraszona oczy... przepraszam oko. O co jej chodzi?
- Jjjejego szefie? - Spytala drżącym głosem
- Tak - Powiedział jakby tego nie zauważył - Tylko do 17 - Odparł - To chyba nie problem? - Po dość dłuższej chwili przytaknęła - Świetnie! - Zadzwonił szkolny dzwonek - Cholera!
- Szybko do klasy bo będzie nie dobrze - Powiedział Gokudera kierując się w jej stronę
- To po Rin, Chrome, widzimy się później - Pożegnała się Kyoko a reszta pomachała i tak oto zostaliśmy sami na teraz pustej ulicy
Było jakoś tak niezręcznie. Wyglądała na podenerwowaną choć nie wiem czemu. Może wie kim jestem? Ale skąd my to wiedziała? To nie logiczne? Choć jakby się tak zastanowić ostatnio mało z mojego życia można nazwać logicznym. Eh.
- To... - Zacząłem niepewnie - Gdzie idziemy? - Czuje się jakbym zapraszał ją na randkę
- Jajaja, eto - Spojrzała w dół zmieszana po czym się odwróciła - Choć za mną - Powiedziała i ruszyła przodem
Nie oponowałem i posłusznie za nią poszedłem. Byłem jednak bardzo ciekaw dokąd pójdziemy.
Sorry że tak krótko ale jakoś weny zaczyna mi brakować
CZYTASZ
Że kim jestem?!
FanfictionRin po ujawnieniu swojego największego sekretu jest zmuszony uciekać przed Zakonem i swoimi dawnymi przyjaciółmi, w tym bratem. Gdzie jednak będzie bezpieczny? Jakie działania podejmie? Kto mu pomoże?