Shima wsadził Rina do niewielkiego pomieszczenie w ziemi. Zdaje się że był to kiedyś kantorek ale w wyniku działań natury został pochłonięty przez naturę. Sam Różowo włosy sam tam wszedł i nim Rin zdążył cokolwiek powiedzieć ten zaczął całować jego usta jakby były jego. Rin nie protestował choć chciał lecz doznanie było tak niesamowite że nie był w stanie się mu oprzeć. Shima przerwał pocałunek łapiąc Rina za włosy.
- Kocham cię - Wyznał po czym splunął śliną Rinowi do ust a następnie zaczął pieścić go po szyi
Rin nie wiedział co o rym myśleć. Chłopak właśnie wyznawał mu miłość ale jednocześnie traktował jak dziwkę. A w każdym razie jak swoją własność. Powinno mu się to nie podobać ale cholera on to kochał!
Shima objął go swoimi ramionami nie chcąc go wypuszczać a Rinowi w tych ramionach było naprawdę dobrze.
- Kocham cię Rin, zawsze kochałem - Wyznał Shima załamanym głosem - Wszyscy chcą cię wykorzystać, Lechistanie, Chrześcijanie, Szataniści! Niewierni! Nie! Walić wszystko rozumiesz! - Szarpnął go tak mocno za włosy że Rin krzyknął z bólu - Nie pozwolę! Kurwa! Rozumiesz!? Nie pozwolę Kurwa jego mać!
Wpił się ponownie w usta Rina. Pocałunek był tak namiętny i cudowny że Rinowi zdawało się że jest w niebie. Nie wiedział co się dzieje wokół niego. Był tylko Shima...Shima.
- Rin - Zaczął sapiąc - Nie ma dwóch stron, nie ma trzech, czterech, nie ma żadnej strony! - Krzyknął wpatrując mu się w oczy - Jasnej! Ciemnej! Szarej! Czy innej! Jest tylko nasza! - Krzyczał a z oczy wylewały mu się potoki łez
Rin wpatrywał się w niego jak w obrazek. Zachował zdolności myślenia i wierzył mu. Wierzył Shimie. Czemu? Tego nie wiedział. Ale wiedział co mu mówi to prawda i że jest jedną z niewielu osób w których może mieć oparcie.
Stracił ojca. Stracił Brata. Stracił świat w którym żył i w który wierzył. Nie zostało mu nic. Pamiętał o Tsunie, pamiętał o Chrome. Byli dla niego dobrzy, nie patrzyli na jego pochodzenie, na to kim był jego ojciec, na to kim był wedle wielu. Chcieli mu pomóc ale jakby na to nie patrzeć odrzucił ich pomoc. Zepsuł to. Znowu. Ale Sima tu jest. Jest tutaj. Tuli go. Przytula. Daje ciepło. Pociesza. Dzieli się ze swoim bólem. Zwierza ze swoich uczuć. I mimo że Rin zdaje sobie sprawę że to może być podstęp, kolejna intryga, kolejne kłamstwo, to uwierzył Shimie.
Wtulił się w niego wdychając jego zapach z okolic bliskich pach. Z jego oczu płynęły łzy a z ust wydobywał się szloch. Uszczelnił uszczelnił uścisk cały się trzęsąc.
- Wierzę ci - Wyszeptał na co ten jeszcze bardziej się rozpłakał
W świecie pełnym zdrad i intryg nie ma miejsca na " Brak miłości". Miłość jest rezultatem okrucieństwa tego świata. Miłość jest dla ludzi udręczonych i zmęczonych. Shima i Rin, otoczeni kłamstwami znaleźli a raczej odnaleźli się w otchłani cierpienia. Płeć, pochodzenie, nie ma znaczenia w miłości. Tylko wyznacznik cierpienia. Oni to pojęli. I teraz wtuleni w siebie, są świadomi że wspólnie dadzą radę. Im silniejsze cierpienie tym silniejsza miłość. To prawo tego świata. Oni to zrozumieli. To wszystko co ktokolwiek musi zrozumieć.
CZYTASZ
Że kim jestem?!
FanfictionRin po ujawnieniu swojego największego sekretu jest zmuszony uciekać przed Zakonem i swoimi dawnymi przyjaciółmi, w tym bratem. Gdzie jednak będzie bezpieczny? Jakie działania podejmie? Kto mu pomoże?