5

5.7K 446 386
                                    

Louis od czterech dni dokładnie wykonuje zalecenia lekarza, lecz ból głowy jest mocniejszy niż kiedykolwiek, jakby w każdej sekundzie jego mózg mógł wypłynąć uszami. Harry'emu jest bliżej do śmiechu niż płaczu nad tą analogią, ale wciąż powtarza "Przepraszam, kochanie. Pozwól mi pomóc" i wraca do delikatnego masowania palcami skóry na czubku głowy Louisa. To pomaga bardziej niż Louis jest w stanie przyznać. Jednak w chwili, gdy jego dotyk ustaje, ból wydaje się potrajać, tak że zaczyna widzieć gwiazdy.

- Rano umówię cię na kolejną wizytę u lekarza - mamrocze późnym wieczorem Harry, kiedy leżą zwinięci pod kołdrą w kłębek. - Nie mogę znieść oglądania cię w takim stanie.

- Ja też - narzeka Louis, chowając twarz w poduszkę. Próbuje zignorować piekące go w oczy łzy, ponieważ to kurewsko boli. Cholera. I bez względu na to, ile Paracetamolu połyka, to nigdy nie ustaje. Nigdy nie doświadczył tak mocnego bólu w tak dłużącym się okresie czasu. Chce tylko, aby to się skończyło.

- Chcesz, żebym poszedł teraz zrobić kolację? - proponuje Harry, podpierając się na łokciach. Włosy opadają mu na oczy, a ten widok sprawia, że Louis szeroko się uśmiecha i kręci głową. Oczywiście w miarę swoich możliwości, bo nie chce dodatkowo jej nadwyrężać.

- Za moment - mówi i strąca podparte łokcie Harry'ego, przez co ten opada z powrotem na łóżko z cichym oof. - Zostań tu jeszcze na chwilę.

Chwila zmienia się w około pół godziny. W tym czasie Louis zasypia i się budzi, podczas gdy Harry przytula go od tyłu. Potem oznajmia bez ostrzeżenia - Zrobię ci kolację, skarbie - i zanim ten zdąża się sprzeciwić, już go nie ma. Louis czuje się zmarznięty i samotny.

Głowa nadal go boli, ale ból trochę odpuścił. Dlatego wstaje bardzo, bardzo powoli i schodzi do kuchni. Zastaje tam Harry'ego, który grzebie w szafce, szukając czegoś. Kiedy znajduje lśniącą srebrną łyżkę, której najwyraźniej szukał, jego twarz się rozjaśnia. Ustawia temperaturę w kuchence i bawi się pokrętłami, zanim w ogóle zauważa obecność Louisa. 

- Powinieneś odpoczywać - mówi. Powinno to zabrzmieć wymagająco, jednakże jest to Harry, więc w rezultacie brzmi to bardziej jak sugestia. Louis potrząsa głową - oops, za szybko. Krzywi się na nową dawkę bólu i potyka, wpadając wprost w objęcia chłopaka.

- Chcę z tobą zostać i chcę, żebyś nauczył mnie gotować - mamrocze w jego koszulę. Wystawia dolną wargę, wydymając ją. Wie, że Harry mu nie odmówi.

Ma rację. Harry uśmiecha się, zawsze tak czule, sięgając dłonią, aby w zamyśleniu odgarnąć kilka kosmyków z twarzy. - W porządku. Tylko ten mistrz kulinarny musi siusiu, także... - posyła Louisowi okropnie głupkowate, ujmujące spojrzenie, po czym niezgrabnie wybiega na korytarz. Louis nie może powstrzymać chichotu, który wydobywa się z jego ust, ponieważ kocha Harry'ego. Nie jest w stanie wyobrazić sobie kiedykolwiek kochać kogoś choć w połowie tak samo jak jego.

Zuchwale zagląda do pozostawionego na kuchence garnka, jednak stwierdza, że jest pusty. Opiera się o ladę, przybierając śmieszną pozę i czeka na powrót Harry'ego.

a/n Co na razie myślicie o tej książce? I jak byście ocenili relację Louisa z Harrym?

hoping this cold blue water scrubs me clean and spits me out again [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz