22

3.8K 354 225
                                    

Następnego ranka Louis kończy swój list do Harry'ego. W tym czasie chłopak smaży dla niego jajka na śniadanie, pomimo tego, że żołądek Louisa jest ściśnięty i wątpi w to, czy będzie mógł dużo zjeść. Kończy literę ozdobnym zawijasem, po czym wkłada skuwkę na pióro. Starannemu złożeniu listu i włożeniu go do leżącej przed nim koperty - aby ją znaleźć, Harry przeszukał całe mieszkanie - towarzyszy pewna aura nieodwołalności.

Kiedy liże kopertę, upewnia się, by utrzymać kontakt wzrokowy ze swoim ukochanym - wie, że użył za dużo śliny, bo koperta nie chce zakleić się jak należy, więc prosi Harry'ego, żeby znalazł mu kolejną. W pośpiechu zapisuje coś na jej przodzie, lecz Harry nie zdąża nawet zerknąć, i wpycha głęboko list do kieszeni swej bluzy.

- Czy teraz już mogę to przeczytać? - pyta, stojąc nad kuchenką, Harry. Jest obnażony do połowy, a jego spodnie od piżamy zwisają luźno z bioder. On sam skupia się na smażeniu skwierczącego boczku na patelni.

- Nie - mówi wprost Louis, nagle czując się bardzo zmęczony. Głównie jest to spowodowane rakiem, ale również tym, że nie ma ochoty na tę rozmowę.

Harry marszczy brwi i odwraca się, by spojrzeć na niego spod przymrużonych oczu. W drugiej ręce nadal trzyma kuchenną szpatułkę. - Powiedziałeś, że to dla mnie.

- Jest dla ciebie. Ale nie możesz go teraz przeczytać.

- W takim razie, kiedy będę mógł?

- Jakby, um. Po - mamrocze Louis, wiercąc się na krześle. Czuje na sobie intensywne spojrzenie Harry'ego. Słyszy odgłos wyłączanego palnika, odstawianej na blat szpatułki oraz zbliżających się kroków Harry'ego. Zaciska mocno powieki, bo naprawdę, naprawdę nie chce przeprowadzać teraz tej rozmowy. Albo może nawet nigdy.

- Po czym, Lou? - pyta Harry, a jego głos niebezpiecznie się obniża.

- Wiesz po czym - to brzmi bardziej nieprzyjemnie niż zamierzał. Nie może nic na to poradzić. Jego głowa zaczyna pulsować, a on sam walczy z chęcią ponownego zamknięcia oczu.

- Lou - teraz głos Harry'ego jest łagodny, wodnisty, jakby zaraz miał się rozpłakać. Albo już płacze; Louis nie może zmusić się do spojrzenia mu w twarz. Ostatnio obaj dużo płaczą. To mu się nie podoba.

- Ja tylko - bełkocze Louis, starając zmusić swój mózg do znalezienia słów, których szuka. - Chciałem, jakby, przekazać ci coś. Ode mnie. To... ja, tak jakby, jeśli to w ogóle ma jakiś sens. Tak więc, możesz go otrzymać... kiedy ja, um. Kiedy już nie będę sobą, tak sądzę - podnosi rękę, aby potrzeć oko i gdy ją odsuwa, jest mokra. Nie ma pojęcia, kiedy zaczął płakać. Wie tylko, że to robi i jest prawie pewien, że Harry też i nie może przestać.

- Och, Lou - szepcze. Nachyla się do jego ust, ale zamiast tego całuje go w policzek. Wystarczająco blisko. - W porządku - odzywa się w końcu. Wygląda na zrezygnowanego. - Poczekam, aż będę mógł go przeczytać. Po...  - gdy Louis na niego spogląda, czuje ukłucie w sercu. Na jego twarzy widać zrozumienie, rezygnację oraz smutek, ponieważ teraz rozumie. Jedynie tego oczekiwał od niego Louis, lecz teraz ma ochotę zniknąć przez ten widok.

Wkrótce, myśli. Wkrótce.

a/n Wolicie, żebym wstawiała dwa lub trzy rozdziały na raz czy może dwa lub trzy, ale w odstępie kilku godzin?

hoping this cold blue water scrubs me clean and spits me out again [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz